Rozdział VI „Nic prócz bólu"

1.3K 42 7
                                    

„Jest tutaj kilkoro złych ludzi, tego możesz być pewna. Źli ludzie są wszędzie. Może to nawet lepiej, że spotkasz ich już teraz. Wierz mi, im wcześniej nauczysz się nie cierpieć przez głupców, tym lepiej"- Carolyn jess-cooke.

Layla ,30.05.2008 Medellin

Ból.. Czym tak naprawdę jest ból? Gdy zjadłam za dużo słodyczy mówiłam mamie, że boli mnie brzuch. Gdy spadłam z roweru mówiłam, że boli mnie noga. Ból to nieprzyjemne i niekomfortowe uczucie, którego chcemy pozbyć się jak najszybciej. Teraz zdałam sobie sprawę, że nie miałam pojęcia czym jest prawdziwy ból.. ten fizyczny jak i  psychiczny.

Czuje się zmęczona, obolała, otępiała, .. po prostu słaba. Nie mam siły się podnieść. Leże i patrzę w pustą przestrzeń. Ból przeszywa całe moje ciało. Podnoszę rękę do twarzy, z nosa dalej leci krew. Na widok mojego posiniaczonego ciała robi mi się niedobrze. Boli mnie dosłownie wszystko. Ale ból fizyczny, który odczuwam to nic w porównaniu do tego co dzieje się w mojej głowie. Leżę na starym podziurawionym materacu. Sama. Sama z moimi myślami. Jestem zła na siebie, zła na nich, zła na wszystko i wszystkich.  Nie wiem dlaczego mnie to spotkało. Nie wiem co mam teraz zrobić. Jak usunąć z pamięci to co zaszło. Nie chce tego czuć.. nie chce tego pamiętać. Chce po prostu...

TRZASK

Drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. W drzwiach stanął mężczyzna. Podszedł do mnie i szarpnął mnie za ramie, na co w odpowiedzi pisnęłam z bólu.

-Chodź nowa, czas na ciebie. Twoja kara już chyba dobiegła końca.

12 godzin wcześniej.

Obudził mnie dźwięk odsłaniających się rolet. Ktoś jest w moim pokoju. Szybko poderwałam się do pozycji siedzącej. Przez ostatnie wydarzenia każdy szelest mnie przerażał. W każdej chwili boje się o swoje życie.

-Spokojnie, to tylko ja- gosposia uśmiechnęła się do mnie i uniosła ręce do góry.

Chwyciłam się za klatkę piersiową, moje serce dudniło jak oszalałe. Wzięłam kilka głębszych wdechów i opadłam głową na poduszkę.

-Wszystko okej młoda panno?

-Tak, tak jak najbardziej- odparłam. Nie wiem kogo chce oszukać. Nic nie jest tak jak powinno.

-Ale panienka dziś pospała.

Spojrzałam kątem oka na mały, biały  zegarek wiszący naprzeciwko łóżka. Wskazywał godzinę jedenastą trzydzieści.

O MATKO JEDYNA. Przespałam 13 godzin. Nigdy tak długo nie spałam. Jestem w szoku , że nic mnie nie obudziło w nocy. Zazwyczaj budzę się na każdy dźwięk i szelest. Mam bardzo lekki sen w porównaniu do mojego rodzeństwa. Ale dziś nic, nie pamiętam kiedy zasnęłam i ani razu się nie przebudziłam. Może po prostu byłam przemęczona, a to łóżko było bardzo wygodne dlatego tak dobrze spałam.

- Śniadanie czeka na dole. Pójdę zaparzyć wodę na herbatę. – Marina dokończyła odsłanianie rolet i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Wstałam z łóżka i poszłam do garderoby się ubrać. Założyłam zwykłą czarną bluzkę z krótkim rękawkiem i małym napisem „whatever" po prawej stronie, a na dół założyłam czarne jeansy.

Schodząc do kuchni rozglądałam się na boki gdyż w domu panowała cisza. Żadnych odgłosów, żadnych kroków. Cisza. Już chciałam wejść do kuchni gdy moją uwagę ponownie przykuły ogromne, czarne drzwi. Obejrzałam się za siebie i gdy nie zauważyłam nikogo, wykorzystałam chwilę, że jestem sama. Podeszłam do tajemniczych drzwi. Na klamce zawieszona była metalowa kłódka. Przyłożyłam ucho aby sprawdzić czy ktoś jest po drugiej stronie. Za wszelką cenę chciałam się dowiedzieć co kryje się za tymi drzwiami. Nic jednak nie usłyszałam. Drzwi wydawały się naprawdę masywne więc jakoś bardzo mnie to nie zdziwiło.

Zrezygnowana odeszłam w stronę kuchni. Wzięłam kanapkę do jednej ręki i stwierdziłam, że pójdę sprawdzić co u Melissy i Leo. Zaczęłam wchodzić po schodach gdy nagle zachwiałam się i drugą ręką szybko podparłam o balustradę, żeby się nie przewrócić. Strasznie zakręciło mi się w głowie. Wszystko dookoła mnie wirowało. Mrugnęłam kilka razy i po chwili zawroty głowy ustąpiły.

-Pewnie to z głodu- powiedziałam do siebie w myślach i udałam się do sypialni rodzeństwa.

Najpierw weszłam do pokoju Melissy lecz jej tam nie zastałam. Poszłam kawałek dalej i otworzyłam drzwi do pokoju Leo. Pusto. Jego też nie ma. Dziwne. Bardzo dziwne.

Rozejrzałam się po korytarzu. Na naszym piętrze znajduję  się wiele pokoi. Zaczęłam się zastanawiać po co państwu Navarro tak duży dom i tyle pomieszczeń. Stwierdziłam, że sprawdzę co kryje się w innych pokojach. Najpierw podeszłam do drzwi, które znajdowały się od razu obok pokoju Leo.

Pociągnęłam za klamkę. Zamknięte. Spróbowałam jeszcze raz tylko mocniej. Nic nie drgnęło.

Później następne drzwi, kolejne i kolejne... wszystkie były zamknięte. Zostały już tylko ostatnie drzwi na samym końcu korytarza.

Szarpnęłam za klamkę z całej siły. Niestety na marne. Tak jak pozostałe, te również były zamknięte.

Już chciałam odchodzić gdy usłyszałam uderzanie w drzwi.

Obróciłam się z powrotem w stronę drzwi, które przed chwilą próbowałam otworzyć.

Ktoś był w środku.

-Halo? Jest tam ktoś?

Cisza.

Ponownie zadałam pytanie i przyłożyłam ucho do drzwi.

-Kim jesteś? – usłyszałam stłumiony damski głos, a raczej dziewczęcy.

--Jestem Layla, mieszkam tu od niedawna. A ty? A ty kim jesteś?

-Jestem Maya... Chyba.. nie wiem.

-Jak to nie wiesz?

-Praktycznie nic nie pamiętam. Nawet nie wiem ile mam lat.

Odpowiedź dziewczyny mnie zszokowała. Czemu siedzi tu zamknięta. Czemu nic nie pamięta? O co tu chodzi.. znowu zakręciło mi się w głowie, straciłam równowagę i zatoczyłam się lekko na bok przez co omal nie zbiłam stojącego wazonu. Na szczęście w ostatniej chwili zdążyłam go złapać. Pewnie kosztował fortunę jak wszystko w tym domu.

-Wszystko okej?- Dziewczyna pewnie usłyszała hałas dlatego zadała to pytanie.

-Tak, po prostu nie rozumiem co tu się dzieje. Wiesz chociaż jak długo tu jesteś?

Dziewczyna zignorowała moje pytanie i zadała własne.

-Czy zaczęły się już zawroty głowy?

-Co?- Skąd ona wie, że od rana kręci mi się w głowie..

-Pytam się, czy zaczęły pojawiać się u ciebie zawroty, omdlenia ?

-tak..

-Czyli już zaczęli.. To już się dzieje...

-co się dzieje, o czym ty mówisz? – Maya nie zdążyła odpowiedzieć bo nagle usłyszałyśmy męski głos dochodzący z dołu:

-Już jesteśmy w domu..-to był Emilio.

-Idź szybko, zanim zorientuje się, że wiesz o moim istnieniu.
****
Siemanooo
Jeśli jesteś tutaj i to czytasz to chciałabym ci podziękować🫶🏻  nie zależy mi na dużym gronie czytelników, a po prostu  na tym aby chociaż jednej osobie  przypadło do gustu to co tutaj publikuje ❤️   Bedzie mi miło jeśli napiszecie co sądzicie albo co myślcie ze wydarzy się w następnych rozdziałach.
Dzis  krótszy rozdział ale spokojnie akcja dopiero się rozkręca. To dopiero początek .. Do zobaczenia w środę o 20!

Living a lieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz