Rozdział XLIII "Lodowate spojrzenie"

384 21 37
                                    


Witam ponownie

tęskniliscie? haha

Bo ja tak <3

Tym razem rozdział z perspektywy naszej niezrównoważonej królowej. Jej nastroje zmieniają się częsciej niż przeciętny polak zmienia skarpety.

bawcie się dobrzeeeeeeee

i nie zapomnijcie o gwiazdce!

***

Layla

Austin, Teksas. 

(w tym samym czasie)

Mimo, że życie dookoła mi się wali... ta krótka chwila z chłopakiem znacznie podniosła mnie na duchu...

Jeszcze słowa, z którymi mnie zostawił ..

Randka? RANDKA.

Nie mogłam wymazać z głowy obrazu Charliego w czarnej koszuli, który będzie trzymał mnie za rękę i komplementował podczas kolacji przy świecach... będzie szeptał mi do ucha, a jego usta...

-AŁA- wrzasnęłam chwytając się za głowę.

Zamrugałam gdyż przez chwilę przed oczami miałam czarne plamki.

Otworzyłam oczy i jak się okazało wpadłam na drzwi.

Dotarłam już do domu Gabrielli i Marco. Nawet Nie zauważyłam kiedy...

Co się ze mną dzieje. Przecież ja nie chce żadnych romantycznych gestów z jego strony.

A może jednak chce...

Ale czy to coś złego?

Poklepałam się po policzkach by wziąć się w garść.

-Nie teraz kobieto- powiedziałam sama do siebie.

Tak mówię sama do siebie bo jestem dziwna.

Ale to już z resztą wiadomo nie od dziś.

Póki co Skupienie.. mam ważną rozmowę do odbycia i nie mogę się rozkojarzyć.

Policzyłam jak zwykle do dziesięciu (bo tylko Tyle zdołałam się nauczyć na lekcjach matematyki) i pociągnęłam za klamkę.

-Trochę ci to zajęło- Marco stał w progu drzwi i bacznie mnie obserwował.

-Jeśli coś ci nie pasuje to mogę wyjść i wrócić jeszcze później – uśmiechnęłam się na sekundę po czym mina mi zrzedła. Chciałam zachować się bardziej dojrzale ale na tym etapie wydaje się to być zbyt trudne.. no cóż.

-Gdzie byłaś?- Gabriella ni stąd ni z owąd znalazła się tuż za mną.

Opatulała swoje ciało długim, beżowym swetrem jak typowa matka z komedii romantycznej.. jeszcze jej tylko kieliszka wina w łapie brakuje i jest gotowa na plan filmowy.

-To chyba ja powinnam zadać ci to pytanie- mruknęłam niezrozumiale mijając ich w przejściu. Zastanawiałam się co ze sobą zrobić.

Rozglądałam się po pomieszczeniu, które wcześniej już tak dobrze zeskanowałam, że miałam cały obraz pokoju w głowie... lecz nadal nie potrafiłam znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca.

Stanąć w rogu obok szerokiej, zielonej lampy i trzymać się zasady - jeśli ja ich nie widzę to oni nie widzą mnie? Czy może lepiej usiąść na kanapie odpalić telewizor i jednym uchem słuchać ich gadki szmatki, a drugim wsłuchiwać się w komentatorów meczu siatkówki?

Obie opcje niezwykle kuszące... ale żadna mnie nie przekonuje.

W końcu mimo braku chęci zasiadłam przy stole.

Living a lieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz