Per:Sam
Ile ja bym dała by w końcu było tu coś do roboty co nie wiąże się z pogarszaniem swojej sytuacji...
Jednak ja mogę powiedzieć że pogorszyłam tym że kilku demonów sprałam za kawę ale nie moja wina że chodzę podminowana...Poszłam do kuchni by coś zjeść jednak telewizor mi przeszkodził stając mi na drodze.
Sam:Rusz się chce przejść.
Vox:Zmuś mnie.
Sam:Nie mam ochoty na twoje gierki.
Vox:A ja wręcz przeciwnie.
Sam:Dobra nie ważne nie jestem głodna.*poszła do salonu i siada przed tv *
Vox:Nie zrobisz mi na złość.
Sam:*nakierowuje pilot od telewizora i wyłącza Voxa* A ja chcę w spokoju pooglądać tv jeśli łaska.
Jednak spokój nie trwał długo gdyż była robota i musiałam jechać z Voxem i to co zwykle po powrocie nudy aż przyszedł ktoś i chciał rozmawiać ze mną więc zostałam wezwana do Vala.
Naprzeciw biurka szefa stał nie zawysoki mężczyzna ubrany na biało w cylindrze nie wiem czego tu szuka gdy tylko zamknęłam drzwi za sobą odwrócił się w chytrym uśmiechu obnażając swoje kły.
???:Witaj.
Sam:No witam po co zostałam wezwana?
???:Moje imię Lucyfer i pewnie znasz moją córkę.
Sam:Charlie? Tylko trochę.
Lucyfer:Potrzebuje dodatkowej ochrony dla niej a wiem że nadasz się do tego.
Sam:Po co ja? Ja już wystarczająco mam dużo na głowie zmartwień i nerwów.
Lucyfer:Zapłacę ile trzeba.
Sam:Dobra ale nie zawracajcie mi już niczym głowy bo już mnie zaczyna boleć.
Lucyfer:Więc załatwione i masz mnie nie zawieść bo się dowiem oczy mam wszędzie.
Sam:Dobra dobra.*chce się po prostu położyć i przespać cały dzień*
Po tej dziwnej rozmowie wyszłam z gabinetu Vala i poszłam do swojego pokoju położyć się bo już nie wyrabiam w tym cyrku zwanym piekłem.
Po przekroczeniu progu pokoju padłam na łóżko nigdy tak nie doceniałam łóżka jak teraz zasnęłam bardzo szybko najwidoczniej mój organizm tego potrzebuje teraz bardziej niż czegokolwiek ale nie myślałam o tym pogrążając się w błogim śnie.
