Per:Sam
Siedziałam sobie na kanapie w salonie gdy weszła jakaś dziewczyna z dwoma kucykami Vox od razu się z nią przywitał tak samo Val.
Nie wiedziałam kto to więc postanowiłam być cicho bo zgaduje będzie jak Vox wkurzająca...Ale w tym czasie Vox chciał jej i Valowi pokazać zdjęcie jak się do niego tulę zabrałam mu tel i uciekłam do siebie przez co mnie gonił a reszta się śmiała z tego co odwaliłam Lucyferze za co?!
Mnie na takich debili skazałeś?
Ale przynajmniej nie mam z nikim kontraktu...
Jedyna pocieszna myśl...Gdy wszystko ucichło wzięłam sobie przesłałam i usunęłam mu to zdjęcie nie ma Kurwa na mojej warcie żenujących zdjęć ze mną!
Wyszłam z pokoju i oddałam mu tel mając lisi uśmiech po czym zapoznałam się z nią okazało się że nazywa się Velvet.(jak ten papier toaletowy?"Velvet miękki jak aksamit"x'D)
Szybko znalazłyśmy wspólny język zwłaszcza na wkurzanie
Voxa tylko za nim się zaprzyjaźniłyśmy to ostrzegła mnie bym trzymała się z daleka od Voxa bo inaczej połamie mi wszystkie kości jakby mnie jeszcze interesował...Sam:Ok jak chcesz...
Velvet:I dobrze.*uśmiecha się*
Sam:To co chcesz robić?
Velvet:Nie wiem zaskocz mnie.
Sam:Jak chcesz to chodźmy po wkurzać Voxa.
Velvet:Ok.*poszła od razu*
Sam:*idzie nie śpiesznie i słychać różne wyzwiska*
Vox:Spierdalaj!
Velvet zejdź ze mnie!
Kurwa co ty wyprawiasz?!Sam:*staje w drzwiach do kuchni skąd wszystko doskonale słyszeć*
Słodko razem wyglądacie.*idzie sobie ale zatrzymuje ją Val*
Hm?Val:Co ty kombinujesz?
Sam:Chce mieć trochę zabawy kosztem Voxa nic więcej a jeśli już to se znajdę inną ofiarę.
Val:Mam cię na oku i za kilka dni masz zadanie szczegóły SMSem ci wyślę byś nie zapomniała.
Sam:Spoko szefie a Vox znowu jedzie ze mną jako kierowca?
Val:Tak.
Sam:Ok to wszystko co chciałam wiedzieć.*idzie do siebie po czym staje na balkonie by po patrzeć na okolicę oraz niebo*
Sam:Zło złem odpłacone utkane nicią losu...Życie kruche niczym szkło...
Miłości nie zazna ten co zemstę nazywa sprzymierzeńcem...A wojnę kochanką...
Zabiłeś mnie...Pozbyłeś niczym śmiecia...
I co ci to dało...?
Wkrótce przyjdzie czas na mój rewanż za wszystkie krzywdy jakie mnie spotkały...To nie groźba to obietnica. *wraca do pokoju i idzie wziąć prysznic a potem położyć się bo ma już dość tego dnia i chce by szybciej się zakończył*//W tym samym czasie//
Vox:Daj mi spokój Velvet!
Nie mam czasu na twoje głupie gry!Velvet:Ale marudzisz jak zwykle chociaż raz się zabaw.
Vox:Ooo zabawię się ale nerwami Sam!*mówi specjalnie by wkurzyć Velvet*
Velvet:*mina obrażonego dziecka*
Vox:Oj daj spokój to na mnie nie działa od wieków.
Velvet:Szlag!
Vox:*idzie się przejść na spacer*
Reszta dnia minęła każdemu inaczej Sam spała zmęczona emocjonalnie i chcąc mieć święty spokój od głupoty reszty.
Vox spacerował do godziny 16:00 by się uspokoić oraz by nie zabić Velvet że na niego skoczyła jak"głupia małpa"
Val siedział i oglądał występy swoich pracowników i zabawek w jednym ciesząc się że pracują a nie lenią się co niektórzy albo uciekają od niego.
Zaś Velvet leżała na swoim łóżku i grała na PSP nie mając co robić a potem"rodzinna kolacja"bez Sam oczywiście i wszyscy poszli do swoich pokoi się położyć spać i odpocząć przed następnym dniem.
