//Następny dzień//
Per:Sam
Wczorajszy dzień był trochę inny nie wiem czy Vox chce zapunktować czy serio chce być miły ale nie kupuje tego...
Val to Val o Velvet nawet nie wspomnę albo wiecznie w telefonie albo szuka se nowych ubrań i je przymierza w niektórych wygląda okropnie ale nie mam zamiaru jej robić przykrości.
Val ją rozpieszcza przez to że nie zwraca jej uwagi czy aprobuje wszystkie jej pomysły na jego ubrania chociaż jemu wybiera lepsze niż sobie pewnie w ten sposób mu się podlizuje.
Gdy tak myślałam o relacjach wszystkich V to przyszedł Vox jak na złość a nie mam ochoty za siebie patrzeć by myslał że czekałam albo że obchodzi mnie co ma do powiedzenia.
Sam:Czego chcesz?
Vox:Robota jest.
Sam:Ci dłużnicy mnie dobijają gdyby tak ścigano alimenciarzy jak my dłużników Vala to by było super.
Vox:Uwierz wielu tu jest alimenciarzy nawet więcej niż dłużników.
Sam:Mhm dobra ruszajmy się nie mam ochoty marnować czasu.*wstaję i idzie do samochodu*
Vox:*idzie z nią* Znów lewą nogą wstałaś.
Sam;To pytanie czy stwierdzenie?
Vox:Stwierdzenie.
Sam:Nie wkurwiaj mnie już wystarczy że mam depreche z tego zajebania.
Vox:Ojoj biedactwo. Bierz się w garść.
Sam:Ty chuju wiedziałam że udajesz miłego.
Vox:Wiedziałem że jesteś naiwna.
Sam:*wkurzyła się nie na żarty* Sam sobie jedź ja dziś nie jadę chuj jebie mnie to!*poszła do swojego pokoju i wychodzi przez okno po czym szwenda się po mieście chcąc ochłonąć*
Vox:*westchnął ciężko i powiadomił Vala*
Val:Ruszaj dupę i ją szukaj! Czy ty wszystko musisz spierdolić?!
Vox:Dobrze Val idę jej szukać.*wychodzi*
Chodziłam po mieście i wpadłam na kogoś na szczęście nie wylądowałam na ziemi tyłkiem gdy spojrzałam na kogo wpadłam cóż był to mężczyzna ubrany w czerwień i czerń kojarzę go z hotelu.
Sam:Sorka zamysliłam się *czułam od niego aurę że jest silnym demonem dlatego lepiej go przeprosić za to że wpadłam na niego*
Alastor:Nic nie szkodzi moja droga powiedz co się stało?
Sam:Vox mnie wkurzył...*nie chce mówić wszystkiego*
Alastor:Ohohoho co to za smutna mina? Uśmiechnij się. Nie jesteś w pełnij ubrana bez uśmiechu.
Sam:Czy ty próbujesz mnie pocieszyć czy zmusić do uśmiechania się mimo że moje życie to jebane gówno?
Alastor:Nie ładnie tak się wyrażać moja droga.
Sam;Mi już wszystko jedno jestem wykończona psychicznie...
Alastor:Chodź ze mną moja droga.*ciągnie Sam*
Sam:Gdzie ty mnie ciągniesz?
Alastor:Zobaczysz.
Sam:Zaczynam się obawiać.
Mój rozmówca zabrał mnie do tego hotelu gdzie znów blondie zaczeła mnie męczyć bym zgodziła się zostać.
Znów zostałam na noc i w ciągu dnia najebałam się z barmanem i zaczełam go głaskać jak typowego kota wołając na niego "kitku" co prawda większość śmiała się za to pająkowaty był zazdrosny i nagrał moje pijane odklejki.Zaś wieczorem padłam zmęczona na kanapie przykryli mnie kocem bym nic nie zniszczyła idąc chwiejnym krokiem do pokoju mam nadzieję że Vox nie znajdzie mnie zbyt szybko bym chciała zobaczyć znów mojego brata z tymi myślami zasnęłam.
