4

114 5 3
                                    

POV:HOLLY

Wstałam i ogarnęłam się do szkoły. Spakowałam zeszyty i książki do torebki i zeszłam na śniadanie. Mama zrobiła dla nas naleśniki, takie jakie uwielbiałam.

Pojechaliśmy do szkoły, zostawiliśmy Matta w przedszkolu.
Podeszłam do Kate i przywitałam się. Zostawiłam książki w szafce i poszłyśmy do klasy.

-Usiądziemy razem? Są ławki trzy osobowe- zapytał się Jack gdy wchodziliśmy do klasy.

-Czemu by nie-odpowiedzialysmy zgranym chórkiem.

Usiedliśmy w sali od informatyki i nauczyciel zaczął lekcje.
Po kilku minutach drzwi od klasy się otworzyły a w nich stanął mój brat.
Wyglądał jakby przed chwilą płakał.

-Dzień dobry, przepraszam, że przeszkadzam. Muszę porozmawiać z Holly. To bardzo ważne- powiedział a ja momentalnie się zestresowałam. Wstałam i wyszłam z sali, bez czekania na odpowiedź nauczyciela.

-Co się stało? Wyglądasz jakby cię piosun strzelił- zapytałam zdenerwowana.

-Bo no wiesz... Nie wiem jak to powiedzieć...

-No poprostu powiedz- byłam zniecierpliwiona, nie lubiłam jak ktoś buduje napięcie.

-Matt miał wypadek- głos mu się załamał. Nie wiedziałam jak mam zareagować na tą wiadomość- Spadł ze schodów, to podobno nic poważnego, ale mama prosiła żebyśmy pojechali do szpitala, bo ona nie może.

-Dobra zabiorę rzeczy, poczekaj na mnie w samochodzie- weszłam do klasy, spakowałam moje rzeczy i wyszłam. Zrobiłam to tak cicho, że nauczyciel nawet się nie zorientował.

Wybiegłam ze szkoły i pobiegłam do samochodu. Z parkingu ruszyliśmy z piskiem opon. Wiedziałam, że Eric prowadzi bardzo gwałtownie samochód, ale nie że aż tak.

Szpital był oddalony od szkoły jakieś 20 minut samochodem a my dotarliśmy tam w niecałe 7. Nie trzeba być idiotą, żeby wiedzieć, że nie jechaliśmy zgodnie z przepisami.

Wybiegliśmy jak poparzeni z auta i wbiegliśmy do szpitala. Znaleźliśmy recepcję, gdzie dostaliśmy informację, gdzie leży nasz braciszek.
Oddział dziecięcy w tym szpitalu nie jest duży, więc z łatwością odnaleźliśmy dobrą salę. Weszliśmy do środka, zobaczyliśmy Matta rysującego w książeczce. Od razu mi ulżyło, gdy zobaczyłam, że nic poważnego się nie stało. Matt jak tylko nas zobaczył usmiechnął się.

-Cześć maluchu, jak się czujesz?- zapytałam go.

-Chiba dobze. Ten pan w bialym faltuchu plosil, żebys do niego poszła- odpowiedział mi. Spojrzałam na Erica i wyszłam szukać lekarza.

Podeszłam do gabinetu z jego nazwiskiem. Zapukałam i po chwili usłyszałam ciche "proszę". Przywitałam się z lekarzem i usiadłam na krześle po drugiej stronie biurka.

- Jestem siostrą Matta Evansa, chciałabym się dowiedzieć co z nim jest.

- Ah tak. Z pani bratem nie jest źle. Ma złamaną nogę, ale 2 miesiące w gipsie i kilka tygodni rehabilitacji powinny wystarczyć- powiedział lekarz- kto jest jego opiekunem prawnym? Potrzebuje zgody na dalsze leczenie.

- Nasza mama jest już w drodze. Jak tylko się pojawi przyjdzie tutaj.

Pożegnałam się z lekarzem i wyszłam. Udałam się w stronę sali Matta. W jednej chwili poczułam, że wpadłam na kogoś. Byłam tak zamyślona i nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam.

- Przepraszam bardzo. Zamysliłam się- spojrzałam na chłopaka na którego przed chwilą wpadłam. Miał brązowe włosy, jasną cerę i był dość wysoki na oko jakieś 185 cm wzrostu.

- To ja przepraszam, też cię nie zauważyłem- zarumieniłam się lekko- Może zacznijmy od początku. Mam na imię David.

- Holly. Miło mi cię poznać. A co robisz w szpitalu? Nie wyglądasz na chorego.

- Przyjechałem do mojej siostry. Ma jakieś badania kontrolne albo coś w tym stylu. A ciebie co tu sprowadza?

- Mój brat spadł ze schodów i ma złamaną nogę- nagle poczułam, że ktoś przytula mnie od tyłu. Był to Eric. Zawsze gdy chciał odstraszyć odemnie jakiegoś chłopaka tak robił- Co ty robisz Eric?

- Ja nic. Tylko cię pilnuje- uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i ruszył w stronę sali Matta. Gdy odchodziliśmy powiedziałam tylko ciche "cześć" do Davida.

Weszliśmy do sali i zauważyłam lekarza, który rozmawiał z moją mamą a obok niej siedział Matt.

- Wypisują właśnie Matta. Zabieramy go do domu- poinformował mnie Eric.

Podeszliśmy do łóżka Matta i usiedliśmy na nim. Mama poprosiła mnie, żebym zabrała chłopaków do domu i zrobiła jakiś obiad, bo ona musi załatwić jeszcze parę spraw z wypadkiem.

Gdy byliśmy już w domu zrobiłam obiad i podałam go chłopaką. Zjedli ze smakiem. Po chwili do kuchni weszła mama. Powiedziała, że pójdzie umyć i położyć spać małego a nam kazała zaczekać w salonie.

- Rozmawiałam z lekarzem. Powiedział, że Matt nie powinien chodzić do przedszkola kiedy ma założony gips, więc trzeba się podzielić opieka nad nim. Pomyślałam, że w weekendy zajmę się nim ja, chyba że będziecie u taty. W poniedziałki i środy możesz zająć się nim Eric, bo w te dni nie masz rozszerzeń. A we wtorki i piątki może zająć się nim Holly.

- A co z czwartkami? Ja mam wtedy matematykę więc nie mogę- powiedziałam pytającym tonem.

- Ja mam wtedy fizykę, więc też odpadam.

- Spokojnie w czwartki myślałam, żebyście zawozili go rano do babci. A po szkole odbierali. Kończycie o tej samej godzinie więc wam pasuje.

- Okej- powiedzieliśmy w tym samym momencie.

- Idę się umyć. Jutro jest środa, Eric zostanie z Mattem- powiedziałam i poszłam się ogarnąć do spania.

Weszłam do łazienki i zmyłam makijaż. Wzięłam szybki, gorący prysznic i poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku i zasnęłam.

Too Hard For MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz