27

61 2 3
                                    

Po tym jak wszyscy wypisali swoje kartki przyszedł do nas trener i prosił, abyśmy zrobili opis każdej osoby z osobna. Oczywiście ta opisywana osoba nie miała wiedzieć co myśli o niej pozostała część, więc wychodziliśmy z szatni na czas naszego opisu. 

Żaden opis nie brzmiał jakoś szczególnie. Wszystkie zawierały prawie te same informacje, czyli: jest miły, pomocny, uczynny, pracowity i inne tego typu przymiotniki. Jedynie opis Victora się trochę różnił, bo było dopisane, że to wzorowy i warty naśladowania kapitan i tatuś drużyny. 

Na czas mojego opisu postanowiłam wybrać się do toalety, aby nie tracić czasu i już się przebrać w strój i szybko odświeżyć się pod prysznicami. Chwilę później zostałam zawołana do wszystkich, a trener zebrał nasze kartki i prawdopodobnie zaniósł do sędziów. 

-Płyniemy szóstkami z tego co mówił trener, więc jest szansa, że popłyniemy wszyscy razem- Zaczął mówić Victor stając na środku szatni- Będzie dobrze, musi być. Jesteśmy zdeterminowani do zwycięstwa. Pamiętajcie, że dziś jest ostatni wyścig dajmy z siebie 150%. Nie stresujmy się tym, że reprezentujemy szkołę. Jesteśmy tu, bo jesteśmy najlepsi z naszej szkoły, a nie przez przypadek. 

-Dokładnie tak- Zawtórowaliśmy mu a on wystawił rękę przed siebie dając znać, że mamy dołączyć. Po kolei kładliśmy dłonie na sobie- Damy radę, bo jesteśmy najlepsi!- wykrzyknęliśmy wyrzucając ręce ku górze. 

-Już jestem, dostałem kolejność waszych startów- Powiedział  trener wchodzą do szatni i zamknął za sobą drzwi- W pierwszej nikt z was, w drugiej Travis z Tomem, w trzeciej Alan z Holly, w czwartej Victor z Stevem w dalszych już nikogo z was nie ma. 

Zajęliśmy się sobą. Każdy zrobił obie rozgrzewkę w swoim zakresie i udaliśmy się na basen. Tym razem mieliśmy specjalne miejsca dla siebie na murku oddzielającym basen sportowy od tego rekreacyjnego. Zaczęto wyczytywać nazwiska pierwszej szóstki. 

-Dacie sobie radę. Pamiętajcie, że i tak jestem z was dumny- Powiedział i odszedł do reszty trenerów.

Po skończonej pierwszej turze ogłoszono, że wszystkie wyniki zostaną powiedziane po startach wszystkich zawodników. Trener przywołał do siebie dwie pierwsze osoby z naszej drużyny i coś im tam jeszcze tłumaczył. Stanęli na słupkach startowych o numerach 2 i 4, co było bardzo ważne podczas ogłaszania wyników. 

-Holly i Alan chodźcie do mnie- powiedział trener. 

-Powodzenia kochanie trzymam kciuki, dasz sobie radę- Podniósł mnie na duchu Victor, na co odpowiedziałam mu uśmiechem i ruszyłam obok Alana do trenera. 

-Nie dajcie się ponieść stresowi, przepłyńcie to na pełnej mocy, tak jak na naszych treningach. Pamiętajcie o poprawności stylowej, to ważne, zwłaszcza u ciebie Holly, żebyś nadgoniła stratę czasową. 

-Tak jest trenerze- Zasalutował Alan, pozwalając mi jeszcze na chwilę się zaśmiać przed stresem, który znając życie mnie ogarnie podczas stania na słupku.  

Przez cały czas gdy trener do nas mówił, patrzyliśmy na startujących przed nami zawodników.

-Alan zajmij proszę trzeci słupek a Holly czwarty.

Tak jak powiedział tak też zrobiliśmy. Alan stanął koło mojego słupka i pomógł mi na niego wejść, tak abym nie straciła równowagi, a następnie udał się do słupka obok. 

Rozejrzałam się dookoła, dostrzegłam na trybunach Erica, Dannego oraz Kamilę, uśmiechnęli się do mnie przekazując mi w ten sposób powodzenia. Wypatrzyłam też moją drużynę, a dokładnie skupiłam się na Victorze, uśmiechnął się do mnie. Przesunęłam wzrokiem kawałek dalej i zamurowało mnie. Siedział tam Simon bezczelnie się na mnie gapiąc. 

Zawodnicy podnieśli swoje ręce do góry na znak, że są gotowi, a ja stałam dalej zamurowana. W pewnym momencie wychwycił to Victor i jego wzrok powędrował za moim, dostrzegł postać w którą się wpatruje i zacisnął dłonie w pięści. Mruknął coś do Travisa, on też się odwrócił i odszedł w stronę jednego z ochroniarzy. Ochroniarz za to podszedł do Simona i wyprowadził go z hali basenowej. 

W momencie gdy zniknął za drzwiami, wróciłam na ziemię. 

-Wszystko w porządku?- Zapytał zmartwiony Alan, chyba wiedział w kogo się wpatrywałam.

-Tak- Uniosłam moją rękę, co on również uczynił. 

Rozległ się gwizdek, a my skoczyliśmy do wody. Płynęłam ile fabryka dała. W tym momencie zapomniałam a wszystkim co się wydarzyło i liczył się tylko ten wyścig. Dotknęłam ścianki i odbiłam się w drugą stronę. Nie patrzyłam na zawodników obok, jedynie co to raz spojrzałam na Alana, który płynął dość sporo przede mną. Dopłynęłam na koniec jako ostatnia z mojej tury. Nie przejęłam się tym. W głowie siedziały mi słowa trenera o tym, że są dwie skale przeliczania czasu na punkty.

Wraz z Alanem wyszliśmy z wody i obserwowaliśmy kolejnych zawodników ustawiających się na słupkach. Victor i Steve też zajęli swoje miejsca, a my postanowiliśmy zobaczyć ten wyścig od drugiej strony. Gdy zawodnicy byli już gotowi kolejny raz rozległ się gwizdek i odgłos wskakujących ludzi do wody. 

Początkowo na prowadzeniu był Victor, ale pod koniec pierwszej długości wyprzedził go chłopak z drużyny Human Academy. Na szczęście na końcówce ostatniej długości Victor mocno przyśpieszył i ostatecznie dotarł na metę jako pierwszy. 

Wszyscy wyszli z wody a moi przyjaciele podeszli do nas i wspólnie poszliśmy do naszej ławki. 

-Super wam poszło!- powiedział trener siedząc na ławce i prawdopodobnie czekając na nas- Wiem, że rozdanie jest w piątek, ale jak się okazało jedno będzie już dziś. 

-Jak to?- zapytał któryś z chłopaków.

-Ankiety, które wypełnialiście nie będą liczyły się do konkurencji.

-Jak to?- ponowiło się pytanie.

-Sędziowie postanowili zrobić dodatkową nagrodę za najmilszą osobę w drużynie. 

-Ciekawe kto u nas zostanie wybrany- Zastanowiłam się na głos. 

-Zobaczymy, ale tak szczerze to ciężko u was wybrać jedną osobę. 

Siedzieliśmy na ławce i oglądaliśmy starty kolejnych zawodników. Co kilka minut wtrącając coś i komentując jakieś głupie błędy. 

-Muszę do toalety, zaraz wrócę- Powiedziałam do Victora i odeszłam w stronę szatni. 

Weszłam do środka, załatwiłam swoją potrzebę i postanowiłam jeszcze chwilę zostać i zadzwonić do Matta, który pewnie ogląda transmisje zawodów w internecie. Wyjęłam telefon z torby i wybrałam numer taty. 

-Holly!- Odebrał po kilku sygnałach Matt. 

-Cześć maluchu.

-Jest u mnie właśnie Liam i oglądamy wasze wyścigi. 

-To super i jak ci się podobają?

-Są mega! Kamera jest ustawiona tak, że widać waszą ławkę i tą za wami. A w tle siedzi Eric na trybunie. 

-Nie wiedziałam tego. Cieszę się, że ci się podoba. 

-Kiedy wracasz?

-W sobotę po południu będę w domu. A kiedy ostatni raz dzwoniłeś do brata?

-Ups, zapomniałem, dawno. Zadzwonię dziś wieczorem.

-Dobra to ja wam już nie przeszkadzam. Oglądajcie dalej i bawcie się dobrze. 

-Dzięki. Pa Holly.

-Pa szkrabie.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon do torby, wyszłam z pomieszczenia. Przed drzwiami stała osoba, którą najmniej chciałam zobaczyć po raz kolejny tego dnia. Przede mną stanął nie kto inny jak Simon. Wpatrywał się we mnie swoim przenikliwym wzrokiem, a ja wbijałam w niego połączenie pytającego i zdenerwowanego spojrzenia. 

Too Hard For MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz