31

49 1 0
                                    

Nadszedł i ten czas. Powrót do domu. Moje walizki leżały już spakowane od wczoraj. Natomiast rzeczy Victora walały się jeszcze wszędzie po pokoju.
Co z tego, że mamy jeszcze tylko 5 minut do wyjścia. Przecież mamy jeszcze czas jak to postanowił powtarzać przez cały poprzedni wieczór.

Siedziałam na fotelu w naszym pokoju i patrzyłam jak chłopak biega po nim i zbiera swoje rzeczy.

Z jednej strony zrobiło mi się go żal, ale z drugiej strony ma za swoje. Mógł się wczoraj spakować, ale nie. On wolał iść z chłopakami na małą posiadówkę u siatkarzy.

Na szczęście ja odmówiłam. Jakbym poszła to nie zdążyłabym spakować wszystkiego.

-Spakowane- powiedział stając na przeciw mnie z walizką w rękach.

-Szybko ci poszło. Mamy jeszcze dwie minuty- wstałam z siedzenia i podeszłam do walizek- Musimy już iść.

-No to idziemy, dalej nie ogarniam po co są ci aż dwie wielkie torby na dwa tygodnie- spojrzał na mnie jak próbuje się siłowac z torbami- Daj mi je w ty weź moją walizkę. Będzie ci łatwiej.

-Dziękuję- dziękuje. Pocałowałam go w policzek, przejęłam jego walizkę i wyszłam z pokoju.

Przed budynkiem czekał już na nas bus ze wszystkimi w środku. Włożyliśmy walizki do bagażnika.

-Nasze gwiazdeczki jak zawsze spóźnione- zawołał Alan jako pierwszy zwracając na nas uwagę, gdy weszliśmy do środka.

-Tylko pięć minut, nie czepiaj się- odbił piłeczkę Victor.

-To i tak spóźnienie!

Drogą powrotna mijała nam w świetnej atmosferze. Dyskutowaliśmy tak jak zawsze o wszystkim. To zdecydowanie nasza ulubiona forma spędzania czasu.

-A tak inną drogą to zapraszam was jutro do mnie na noc filmową. Spędzimy czas razem a w poniedziałek pojedziemy do szkoły- Zaproponował Alan.

-Co będziemy oglądać?

-Jestem za jakimś filmem Marvela- odezwał się Travis. Był ogramnym fanem tej wytwórni, dlatego nie dziwi mnie ta propozycja.

-Na pewno nie- odezwałam się- Obejrzymy dirty dancing.

-Stara, kocham ten film!- krzyknął organizator jutrzejszej posiadówki- Już wiemy co oglądamy panowie!

Wszyscy westchnęli, ale wiedzieli o braku sensu dlaszej dyskusji dlatego przystali na propozycje. W końcu to Alan mógł cofnąć ich zaproszenie jakby się nie zgodzili.

-No to do jutra wszystkim- Pożegnaliśmy się szybkim przytulasem grupowym i na parkingu zostałam sama z Victorem, Erickiem i kilkoma osobami które tylko kojarzyłam z widzenia.

Eric i ja czekaliśmy aż przyjedzie po nas ojciec z Mattem. A Victor stwierdził że dotrzyma nam towarzystwa.

Gdy na parking wjechał samochód naszego taty Eric zabrał moje torby w wrzucił je do bagażnika. A Tata wysiadł z samochodu żeby się przywitać. Matt zasnął na tylnym siedzeniu w foteliku, więc tam został.

-Cześć córciu!- Oderwałam się od Victora i przytuliłam tatę.

-Hej tato.

-Dzień dobry- Odezwał się Victor.

-Dzień dobry, a ty to kto?

-Tato, to jest Victor mój chłopak- Odpowiedziałam za niego.

Spodziewałam się innej reakcji. Myślałam że będzie zły albo coś w tym stylu, albo wręcz przeciwnie, że będzie bardzo okazywał ekscytację.

-Czyli to ty jesteś tym wybrankiem o którym mówił mi Eric?- Zapytał sam siebie.

Eric mówił coś tacie? Czemu mi nic o tym nie powiedział? Teraz zestresowałam się jeszcze bardziej. Skoro wiedział że mam chłopaka to dlaczego nic o tym nie wspomniał wcześniej?

Moje serce właśnie dostało zawału. Nie wiem dlaczego i co się w tym momencie stało, ale stałam na szkolnym parkingu nie dowieżając w to co widzę.

Victor nic nie odpowiedział na wcześniejsze zapytanie mojego taty. Był skrępowany, każdy by był.
Tata zaś wziął jego milczenie jako potwierdzenie swoich słów i wystawił do niego rękę.

-Cieszę się, że moja córka znalazła kogoś odpowiedniego dla siebie- Po chwili zawieszenia Victor uścisnął jego dłoń- Ale wiedz, że męska rozmowa i tak się prędzej czy później odbędzie.

Zaśmiałam się. To była chyba najlepsza reakcja ojca na to, że jego jedyna córka ma chłopaka. Nie było w tym nic agresywnego, ale jednak jakaś groźba była.

Victorowi prawdopodobnie też ulżyło, bo spuścił powietrze z płuc. Zdecydowanie mu ulżyło.

-Dam wam chwilę, żeby się pożegnać i czekamy w aucie na ciebie- Dodał mój ojciec i wsiadł do samochodu.

-Nie takiej reakcji się spodziewałem- Powiedział po chwili wpatrywania się we mnie Victor.

-Ja też nie. Chyba nie było tak źle.

-Do zobaczenia jutro- Dał mu szybkiego całusa w czoło i szepnął mi do ucha- Zrobiłbym coś więcej, ale mamy widownię.

-Do zobaczenia, czyli przyjdziesz jutro do Alana?

-Oczywiście, że będę. Przyjadę po ciebie- Odpowiedział i odszedł w kierunku swojego samochodu.

Nie pozostało mi nic więcej jak tylko samej wsiąść do samochodu.

Do domu dojechaliśmy 15 minut później. Przez cały ten czas opowiadaliśmy tacie jak minął nam ten czas i co robiliśmy w dniach przerwy. Oczywiście nie obyło się od krótkiego opierdzielu dla Erica, że za mało dzwonił do Matta.

Weszliśmy do środka i pierwsze co zrobiliśmy do poszliśmy rozpakować nasze torby. Matt towarzyszył nam przez cały ten czas i opowiadał nam różne historie o tym, że bawił się Liamem.

-Byłem w zeszłym tygodniu z mamą u lekarza- Powiedział nagle chłopczyk. Oboje zwróciliśmy się w jego stronę i słychaliśmy co chciał nam powiedzieć- Powiedział mi, że we wtorek mogę przyjechać na zdjęcie gipsu!

-Cudownie maluchu! Będziesz mógł w końcu chodzić do przedszkola i bawić się z innymi dziećmi.

-Nie mogę się doczekać! Już teskniłem za zabawami klockami z Liamem i Pablo...- Młody po raz kolejny tego dnia się rozgadał. Jestem ciekawa jak to jest, gdy potrafisz mówić cały czas.

Według mnie jest to przydatna umiejętność. Podczas prowadzenia różnych prezentacji i wykładów nie będzie nie zręcznie a profesor mógłby dać za to jakieś dodatkowe punkty.

-Matt, daj im trochę odpocząć- Przerwał jego słowotok tata wchodząc do pokoju- Chodź pójdziemy do dziadka Luisa.

Od strony taty nie mieliśmy już dziadków. Pan Luis to przyjaciel naszego ojca. Jest od niego starszy więc jakoś tak się stało, że mówimy na niego dziadek.

Zaś od strony naszej mamy, mamy obojga dziadków. Babcia Amanda i dziadek Gregory są bardzo pomocni dla nas. Cieszę się, że mam z nimi dobry kontakt. Generalnie w naszej rodzinie bardzo ceni się swoje wzajemne relacje. Nie wiem co bym zrobiła bez nich. Pomagali w wychowaniu mnie, nauczyli mnie pierwszych przepisów i tak dalej.

-Idę za chwilę się przejść na spacer, idziesz ze mną?- Zapytał mój brat, schodząc z naszego piętrowego łóżka.

-Pewnie.

Wyszliśmy na zewnątrz i rozkoszowaliśmy się swoim towarzystwem. Odbyliśmy kilka ważnych rozmów. Powiedziałam mu między innymi o relacji z Victorem.
On powiedział mi o swojej teraźniejszej miłości, którą okazała się być Melanie z jego klasy.

Potrzebowaliśmy takiej wymiany zdań. Chyba jak każde rodzeństwo, mamy swoje chwilę szczerości.

Nie mówię, że nigdy się nie pokłóciliśmy, pobiliśmy o głupoty,  bo bardzo mocno bym skłamała. Najważniejszy jest moment naszego pogodzenia. Nie ważne jak duża jest kłótnia my i tak wskoczymy za siebie w ogień, bo poprostu tak jest.

Nie potrafię tego wytłumaczyć dlaczego. Pewnie nikt kto na rodzeństwo nie potrafi tego uzasadnić, tak poprostu jest.

Too Hard For MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz