23

67 3 2
                                    

Obudziłam się dziś około 11, bo nie da się oszukać, poszliśmy spać późno. Oczywiście nie wstałam sama z siebie. Obudziłam się dlatego, że nasz trener z okazji, że nie było nikogo od nas na śniadaniu postanowił nam zrobić osobiście pobudkę. Jako, że był trenerem miał do nas wszystkich kluczy i wszedł bez problemu.

-Jezu ludzie wstawać!- powiedział bezceremonialnie wchodząc do naszego pokoju- Wiecie jaki cudowny dzień marnujecie?!- podszedł do okna i rozsunął firany wpuszczając do środka światło. Reakcja Victora mówiła prosto z mostu o tym, że nie chce jeszcze wstawać, bo zasłonił sobie twarz kołdrą i wydał z siebie jakiś bliżej niezidentyfikowany jęk.

-Dasz nam chwilę?- spojrzałam na chłopaka leżącego obok- Ewentualnie możesz tu zawołać Alana.

-Zawołam go- odparł Dave i wyszedł z pokoju nie zamykając za sobą drzwi.

Dosłownie 30 sekund później pojawił się w nich Alan pokazując mi bezgłośnie ręką, abym się przesunęła a najlepiej wyszła z łóżka co od razu zrobiłam. Chłopak bez zastanawiania się zrobił mały rozbieg i skoczył na niczego niespodziewającego się Victora.

-Co do cholery?!- prawie krzyknął swoim zaspanym głosem- Kurwa Alan idź sobie- machnął ręką i znowu zatopił swoją twarz w poduszce.

-Victor do jasnej ciasnej!- krzyknął zdesperowany chłopak, którego pierwszy plan pobudki przyjaciela się nie udał- Twoja dziewczyna gdzieś zniknęła a ty tak sobie leżysz!

-Jak to gdzie ona jest!- Chłopak wstał jak poparzony rozglądając się po pokoju. Przejeżdżając wzrokiem koło drzwi dostrzegł mnie. Jego twarz początkowo wyrażała zdenerwowanie. Jednak gdy mnie zobaczył zrobił się spokojniejszy. Alan zaś zwijał się ze śmiechu dalej leżąc na łóżku. Mi też chciało się śmiać, jednak udało mi się to stłumić- Spadaj stąd zanim ci coś zrobię- rzucił do Alana.

-Dobra dobra mnie tu nawet nie było- powiedział a mijając mnie dodał- Skarbie na lepszego chłopaka nie mogłaś trafić- I wyszedł jakby nigdy nic z pomieszczenia.

-Dobra za dwie godziny widzimy się na dole przy basenie- Powiedział Dave zaglądając do naszego pokoju- Nie myślałem, że tak szybko postawicie go na nogi. Jestem pod wrażeniem- powiedział do mnie.

-Też nie sądziłam, że to się uda- oboje się zaśmialiśmy.

Zamknęłam drzwi i podeszłam do szafy, aby wybrać sobie jakieś ubrania na dzisiaj. Zdecydowałam się na moją ulubioną granatową luźną sukienkę. Chociaż rzadko nosiłam sukienki ta była moją ulubioną, bo miała górę z krótkim rękawem, zwężała się w pasie i z powrotem rozszerzała na dole. Długość też miała idealną, bo sięgała nieco ponad kolana. Pod spód normalnie pewnie wybrałabym zwykłą bieliznę, ale z okazji, że później miał być trening ubrałam mój strój kąpielowy.

Wyszłam z łazienki już przebrana i udałam się w stronę wyjścia z pokoju. Chciałam iść pogadać do Kamili albo Dannego, ale jednak zatrzymał mnie głos należący do współlokatora.

-Gdzie się wybierasz?- zapytał wstając i kierując się w moją stronę.

-Chciałam iść się przejść- odpowiedziałam, gdy chłopak stał już na przeciwko mnie. Chwyciłam już klamkę z zamiarem wyjścia z pokoju ale po raz kolejny zatrzymał mnie jego głos.

-Poczekaj. Chciałem się ciebie zapytać o jedną rzecz. Właściwie chciałem to zrobić już wczoraj, ale nie było do tego okazji.

-W takim razie słucham- stałam dalej z ręką na klamce czekając na jego słowa.

-Kto to jest ten Alex? Wczoraj przedstawił się jako twój były ale zaprzeczyłaś- Weszłam głębiej do pokoju i usiadłam na fotelu w rogu pokoju. Chłopak poszedł w moje ślady i usiadł na łóżko znowu naprzeciwko mnie.

-To jest kolega Ericka. Kiedyś był częstym gościem w naszym domu i traktował mnie jak młodszą siostrę. Odstraszał każdego chłopaka z którym gadałam i przedstwiał im się jako mój chłopak lub były, dokładnie tak jak tobie wczoraj. Nasz kontakt się mocno osłabił przez przeniesienie do innej szkoły. Jednak Erick i tak ma z nim dużo lepszy kontakt niż ja- powiedziałam prawie na jednym wdechu a Victor wydawał się zaciekawiony całą sytuacją, więc kontynuowałam- Zwykle widujemy się na jakiś urodzinach kogoś z mojej lub jego paczki znajomych. Wiem, że Kamila ma osiemnastkę za ponad tydzień. Będzie idealna okazja na ponowne spotkanie.

-Muszę zapamiętać tą informację i przekazać Travisowi- zaśmiał się chłopak.

-Tak swoją drogą to miałam się już was o to spytać ostatnio ale zapomniałam- mówiłam a Victor patrzył na mnie pytająco- Przyjdziecie do Kami na urodziny? Jestem pewna, że chętnie was zobaczy. Razem z Dannym urządzamy jej imprezę niespodziankę- szybko wyjaśniłam rozwiewając większość pytań w jego głowie.

-Ja przyjdę na pewno. Reszta pewnie też, nie odpuszczą okazji do zabalowania- puścił mi oczko.

***

Przed 13 zeszliśmy na basen. Czekał tam na nas już trener. Zarządził szybką, ale dokładną, rozgrzewkę. Po tym przeszliśmy do treningu. Trwał on około 2 godzin. Oczywiście jak po każdym treningu czekało nas 15 minut rozciągania. Podczas tego trener opowiadał nam jakieś ciekawostki na temat pływania lub podpowiadał nam jakieś wskazówki jak być szybszym na wyścigach.

-Jestem z was w cholerę dumny, ale wiecie, że nad jedną rzeczą trzeba będzie popracować?

-Wiemy przecież- odpowiedzieli chórem- Co roku mamy to samo.

-To znaczy- zapytałam. Po krótkiej chwili dostałam odpowiedź.

-Trener narzeka, że mamy za słaby oddech- powiedział Alan- Mamy dojść do co najmniej dwóch minut. A my tylko jedną dajemy radę.

-Prawdziwi sportowcy dochodzą nawet do dziesięciu minut!- oburzył się Dave- Chcę, żebyście mieli chociaż 20% tego wyniku!

-Dobra i tak nie mamy wyboru i będziemy robić to co trener nam każe, więc nie widzę sensu dalszej kłótni- Steve próbował załagodzić sytuację co mu się udało i to nawet bardzo dobrze. Rozeszliśmy się do naszych pokoi i postanowiliśmy się wszyscy razem spotkać na kolacji. Potrzebowaliśmy trochę odpoczynku od siebie.

Czasami to tak jest, że jeżeli przebywa się dużo z jedną grupą ludzi po prostu ma się dosyć i trzeba odświeżyć głowę i pobyć trochę w samotności. Po szybkim prysznicu i przebraniu się w luźne ciuchy podeszłam do mojej walizki i wyciągnęłam z niej książkę. Udałam się na balkon z którego widok rozprzestrzeniał się na las i jeziorko nie daleko naszego ośrodka i rozsiadłam się na bujanym fotelu i zaczytałam się w mojej lekturze.

Od zawsze lubiłam czytać książki. Sprawiało mi to wielką przyjemność. To pozwala mi się odciąć od realnego świata i nie myślę co się dzieje na prawdę tylko przeżywam razem z fikcyjnymi bohaterami ich życie. Bardzo często jak miałam dostać za coś karę to rodzice nie zabierali mi telefonu, komputera ani takich rzeczy tylko książki. W moim pokoju u mamy wisi nawet plakat z cytatem "Kto czyta książki, żyje podwójnie". 

Too Hard For MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz