24

63 2 4
                                    

Wieczór zastał bardzo szybko. Nim się obejrzałam stałam już przebrana w luźną sukienkę czekając na Victora. 

-A mówią, że to kobiety spędzają więcej czasu w łazience- zadrwiłam z chłopaka, który zakładał właśnie swoje czarne converse. 

-Tak mówią i to jest często prawda- odpowiedział mi stając za mną w lustrze i obejmując mnie od tyłu. Nie myśląc dużo wyciągnęłam mój telefon i zrobiłam nam zdjęcie.

-Pięknie wyglądamy razem- skwitował to chłopak- Wyślesz mi to zdjęcie?

-Pewnie- odpowiedziałam i wyszliśmy z pokoju udając się do stołówki. 

Usiedliśmy przy stoliku, gdzie byli już wszyscy i czekali na nas. Kolacja minęła nam w jak najlepszym humorze. Rozmawialiśmy o najmniejszych głupotach i utwierdziłam się w przekonaniu, że pomimo czegokolwiek oni i tak znajdą rzecz albo moment, gdzie można wcisnąć jakiś żart albo rozluźnić atmosferę.

-Nie wiem co on w niej widzi- Usłyszałam rozmowę jakiś dziewczyn ze stolika za nami. Myślałam, że nie chodzi o mnie, ale jednak tak nie było- Victor powinien ją zostawić i być ze mną. Jestem lepszą partią niż ta zdzira. 

Victor chyba też wyczuł, że jest obgadywany. Oparł się na siedzeniu i wytężył słuch. Myślałam przez pierwsze kilka sekund, że coś powie. Jednak myliłam się. Przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn za nami, nie były one świadome, że my słyszymy je bardzo dobrze. Nie kryjąc się jakoś szczególnie dalej drążyły temat mojej osoby. 

-Ona jest straszna. Już w pierwszy dzień jak się pojawiła zwróciła jego uwagę na siebie, gdy ja próbuję zrobić od od dwóch lat!- Victor spiął się. Wstał ze swojego miejsca i ruszył w kierunku stolika owych dziewczyn.

-Przeszkadzam wam?- zapytał początkowo grzecznie.

-Ty nigdy nam nie przeszkadzasz- odpowiedziała mu dumnie jedna z dziewczyn. Widać, że jest swojego rodzaju liderką grupy i z tego co się nie mylę należy do szkolnych cheerleaderek.

-Skoro tak mówisz to chciałbym wyjaśnić pewną kwestię- Zaczął mówić Victor nieco głośniej przez co rozmowy na stołówce ucichły a wszystkie pary oczu były skierowane na niego- Wiesz, że nie obgaduje się ludzi. To nie jest najmilsze zachowanie. Do tego obgadywaną przez ciebie osobą był nie kto inny jak moja dziewczyna. Nie życzę sobie więcej tego typu komentarzy zwłaszcza w jej kierunku. 

-Ta zdzira nie ma prawa wpierdalać się w nasze życie! Ty miałeś być mój a nie jej!- Swoje słowa kierowała do mojego "chłopaka". Ten nie wzruszony czekał aż skończy swoje wypociny. 

-Ta zdzira jak ją nie zbyt trafnie nazwałaś. Jest w tym momencie najlepszym co mnie spotkało w życiu- W dalszym ciągu mówił spokojnie- Nawet nie wiesz jaką ona przeżyła traumę. Z resztą jak pewnie nie ona jedyna. Zgaduje, że większość osób znajdujących się w tym pomieszczeniu została już przez was obgadana i wyśmiana za to jaka jest i z kim się zadaje. Ale pytanie brzmi. Zastanawiałaś się czasami dlaczego ta osoba taka jest? No właśnie. Nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie, zostawię to dla ciebie. Mogę jedynie powiedzieć i stanąć w obronie mojej ukochanej, najlepszej przyjaciółki, siostry- przejechał wzrokiem po twarzach chłopców z drużyny, trenera, mojego brata, Dannego i Kamili- Są tutaj osoby, które przyznają mi rację. Ich życie bez siedzącej tutaj- Podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy- Holly Evans nie byłoby takie same. Dom rodzinny jej i Erica nie byłby tak ciepły bez jej obecności. Dlatego wiem, że ona jest dla mnie i wielu osób ważna. 

-Masz rację Victor!- Powiedział głośniej mój brat a moi przyjaciele mu zawtórowali. Wstałam z miejsca i przytuliłam się do Victora. Poczułam też dużą ilość męskich ramion równiej przytulających się do nas. Wiedziałam do kogo należały, nie trzeba się długo domyślać. 

Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie i stwierdziliśmy, że już się najedliśmy. Rozsiedliśmy się na zewnątrz w jednej z altanek. Altana którą wybraliśmy miała kształt koła, więc usiedliśmy wszyscy tak, żeby mieć widok na siebie nawzajem. Po kolejnych kilku minutach z budynku wyszli też mój brat, Alex, Kamila i Danny.  Przesunęliśmy się tak, aby każdy miał miejsce. Mi przypadło siedzieć koło Victora, który nie odstępował mnie na krok i Alexa. A na przeciwko mnie znalazł się Erick. 

-Dobrą przemowę walnąłeś stary- Odezwał się Steve, gdy siedzieliśmy wszyscy zamyśleni w ciszy. 

-Mówiłem tylko to co myślę. Denerwują mnie takie osoby jak one. Myślą, że są bezkarne, bo mają ładne ciało tonę makijażu na sobie- Odpowiedział przytulając mnie do swojego boku. W takiej samej pozycji siedzieli Travis z Kamilą i o dziwo Alan z Dannym. 

-Czy ja mogę o coś zapytać? Ale tak zupełnie z innej beczki- niepewnie rzekł Tom. Wszyscy przytaknęli głową- Wszyscy wiemy, że Villy są razem. Ale czemu ja nic nie wiedziałem o was?- spojrzał na Alana i Dannego. 

-Chwila? Villy?- zapytałam zdziwiona. Nie słyszałam wcześniej tego określenia. 

-No tak. To połączenie waszych imion. A teraz chcę znać odpowiedź na moje pytanie. 

-Tak jakoś wyszło, że jesteśmy razem od wczoraj- Odpowiedział szeptem Alan. Chyba był to dla niego nieco krępujący jeszcze temat- Ale czemu nikt nie zauważył, że pomiędzy Travisem i Kamilą coś jest?- odpił pałeczkę. Wzrok większości zebranych przeniósł się na parę.

-No tak jakby my też postanowiliśmy spróbować- Wyjąkała z siebie i wysłała mi przepraszające spojrzenie. Uśmiechnęłam się do niej na znak, że wszystko dobrze. 

-Macie jakieś plany na jutro?- zapytał po krótkiej ciszy Steve.

-Ja zostaję w pokoju. Mam w planach odespać te kilka dni- odpowiedziałam. 

-Jutro nie ma niczego ciekawego. Są tylko mecze koszykówki i chyba jakieś występy drużyn kibicujących mają oceniać, więc też postawię na odpoczynek- dopowiedział cicho Victor. 

-No jak chcecie. Ja niestety muszę jechać na ten mecz, bo w nim gram- powiedział Alex śmiejąc się. 

-Też pewnie pojadę wspierać was- wtrącił Erick wstając- Dobra ja idę już do pokoju. 

-Czekaj ja idę z tobą- Alex też wstał i we dwójkę udali się w stronę wejścia do budynku. 

-Też będziemy już szli- Travis i Kamila wstali i śladem poprzedniej dwójki poszli do budynku. Tak samo postąpili pozostali, a my zostaliśmy we dwójkę w altanie. 

-Dziękuję, że się za mną wstawiłeś- powiedziałam stając koło chłopaka, który wpatrywał się las opierając się o barierkę. 

-Nie dziękuj mi Holly. Zrobiłem to bo nie potrafię stać bezczynnie kiedy ktoś kogoś gnębi- Powiedział odwracając głowę i spoglądając mi w oczy- Mogę ci coś wyznać?- zapytał chłopak a mi stanęło serce.

Too Hard For MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz