7. Beznadziejna gra

8.3K 207 41
                                    

Clary

Dziwnie niezręczną ciszę między nami, przerwał dźwięk otwieranych drzwi, a za nim kilka pomieszanych głosów. Chciałam natychmiast odskoczyć od Russella, żeby reszta nie zaczęła sobie zbyt wiele wyobrażać. Niestety szanowny pan Austin największy buc w USA Russell miał inny plan.

Pochylił się nade mną na tyle, żeby wyglądało to jednoznacznie. Ten debil naprawdę chciał, żeby oni myśleli, że ze sobą kręcimy.

Teoretycznie powinnam zacząć grać w jego grę. Albo raczej powinnyśmy zacząć grać wspólnie, bo jak na razie ja toczyłam swoją rozgrywkę, a on swoją. Co mogło przynieść marne skutki, tym bardziej, jeśli chodziło o mój zakład z Olivią.

– Uuu, panowie chyba im przeszkadzamy! – zagwizdał jeden z przybyłych.

Po głosie mogłam wywnioskować, że był to Logan. Raczej żaden inny nie zdecydowałby się na taki komentarz. A Logan to Logan. Wystarczyło jedno spotkanie, abym mogła stwierdzić, jakim typem człowieka jest. On zdecydowanie należał do żartownisia, którego wszędzie pełno.

– Prawda – odparł zdecydowanym tonem głosu Austin. – Dokończymy późnej, Królewno – puścił mi oczko, po czym zdjął swoją rękę z mojej talii.

Poprawiłam ubranie, które zawinęło się pod wpływem jego uścisku. Podbiegłam do grupy wielkoludów, aby przywitać się kolejno z każdym z nich.

– Przyprowadziłem ze sobą Franię – oznajmił zadowolony Stanley.

Panowie, jakby z lekka niezadowoleni wiadomością Logana, zaczęli szeptać między sobą. Ja z kolei podeszłam do niego z uśmiechem, licząc, że przyprowadził ze sobą koleżankę.

– To gdzie ona jest? Może będę miała godne towarzystwo – chichotałam.

– Postawiłem ją na ladzie – wskazał głową na bar, przez co zmarszczyłam brwi.

– Postawiłeś?

Logan zamiast wytłumaczyć mi to jakoś, pociągnął mnie za rękaw swetra. Zaprowadził mnie do lady, gdzie stało... Sama nie wiem, coś na kształt akwarium.

– Clary, poznaj Franię. Moją ukochaną – rozanielony wskazał na to szklane coś.

Niepewnie zajrzałam do środka. Chwilę zajęło mi dojrzenie tego, co miał na myśli. W końcu jednak moim oczom ukazało się to całkiem spore pomarańczowe stworzenie.

– Jaszczurka?! – Pisnęłam przerażona.

Stanley wpatrzony w terrarium, sięgnął do niego i wyciągnął naprawdę pokaźnej wielkości gada. Fuj.

– Agama brodata, jeśli już. – Poprawił mnie z udawanym oburzeniem. – Frania, poznaj Clary. Clary, poznaj Franię – wyciągnął zwierzę w moją stronę, lecz moje ciało natychmiast odskoczyło do tyłu.

– Zabierz to ode mnie!

– Ćśśś! Frania boi się krzyków – uciszył mnie na wpół szeptem, tuląc pomarańczowego gada do swojego ramienia.

Pozostali już nawet nie kryli swojego rozbawienia, tylko wybuchnęli głośnym śmiechem. Mi z kolei wcale nie było do śmiechu. Kochałam zwierzęta różnych gatunków, jednak wszystkie gady, płazy oraz stawonogi, niesamowicie mnie obrzydzały.

Do tego grona zaliczała się również Frania, która może i była urocza, ale tylko wtedy kiedy nie musiałam jej oglądać. A już w szczególności, kiedy znajdowała się kilka centymetrów ode mnie.

– Chodź Franiu, odłożymy cię. Odpocznij sobie, ciocia Clary nie chciała cię wystraszyć. – Logan mówił do jaszczurki, niczym do dwuletniego dziecka. – Później tatuś się z tobą pobawi.

Our private game [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz