Clary
Dziwnie niezręczną ciszę między nami, przerwał dźwięk otwieranych drzwi, a za nim kilka pomieszanych głosów. Chciałam natychmiast odskoczyć od Russella, żeby reszta nie zaczęła sobie zbyt wiele wyobrażać. Niestety szanowny pan Austin największy buc w USA Russell miał inny plan.
Pochylił się nade mną na tyle, żeby wyglądało to jednoznacznie. Ten debil naprawdę chciał, żeby oni myśleli, że ze sobą kręcimy.
Teoretycznie powinnam zacząć grać w jego grę. Albo raczej powinnyśmy zacząć grać wspólnie, bo jak na razie ja toczyłam swoją rozgrywkę, a on swoją. Co mogło przynieść marne skutki, tym bardziej, jeśli chodziło o mój zakład z Olivią.
– Uuu, panowie chyba im przeszkadzamy! – zagwizdał jeden z przybyłych.
Po głosie mogłam wywnioskować, że był to Logan. Raczej żaden inny nie zdecydowałby się na taki komentarz. A Logan to Logan. Wystarczyło jedno spotkanie, abym mogła stwierdzić, jakim typem człowieka jest. On zdecydowanie należał do żartownisia, którego wszędzie pełno.
– Prawda – odparł zdecydowanym tonem głosu Austin. – Dokończymy późnej, Królewno – puścił mi oczko, po czym zdjął swoją rękę z mojej talii.
Poprawiłam ubranie, które zawinęło się pod wpływem jego uścisku. Podbiegłam do grupy wielkoludów, aby przywitać się kolejno z każdym z nich.
– Przyprowadziłem ze sobą Franię – oznajmił zadowolony Stanley.
Panowie, jakby z lekka niezadowoleni wiadomością Logana, zaczęli szeptać między sobą. Ja z kolei podeszłam do niego z uśmiechem, licząc, że przyprowadził ze sobą koleżankę.
– To gdzie ona jest? Może będę miała godne towarzystwo – chichotałam.
– Postawiłem ją na ladzie – wskazał głową na bar, przez co zmarszczyłam brwi.
– Postawiłeś?
Logan zamiast wytłumaczyć mi to jakoś, pociągnął mnie za rękaw swetra. Zaprowadził mnie do lady, gdzie stało... Sama nie wiem, coś na kształt akwarium.
– Clary, poznaj Franię. Moją ukochaną – rozanielony wskazał na to szklane coś.
Niepewnie zajrzałam do środka. Chwilę zajęło mi dojrzenie tego, co miał na myśli. W końcu jednak moim oczom ukazało się to całkiem spore pomarańczowe stworzenie.
– Jaszczurka?! – Pisnęłam przerażona.
Stanley wpatrzony w terrarium, sięgnął do niego i wyciągnął naprawdę pokaźnej wielkości gada. Fuj.
– Agama brodata, jeśli już. – Poprawił mnie z udawanym oburzeniem. – Frania, poznaj Clary. Clary, poznaj Franię – wyciągnął zwierzę w moją stronę, lecz moje ciało natychmiast odskoczyło do tyłu.
– Zabierz to ode mnie!
– Ćśśś! Frania boi się krzyków – uciszył mnie na wpół szeptem, tuląc pomarańczowego gada do swojego ramienia.
Pozostali już nawet nie kryli swojego rozbawienia, tylko wybuchnęli głośnym śmiechem. Mi z kolei wcale nie było do śmiechu. Kochałam zwierzęta różnych gatunków, jednak wszystkie gady, płazy oraz stawonogi, niesamowicie mnie obrzydzały.
Do tego grona zaliczała się również Frania, która może i była urocza, ale tylko wtedy kiedy nie musiałam jej oglądać. A już w szczególności, kiedy znajdowała się kilka centymetrów ode mnie.
– Chodź Franiu, odłożymy cię. Odpocznij sobie, ciocia Clary nie chciała cię wystraszyć. – Logan mówił do jaszczurki, niczym do dwuletniego dziecka. – Później tatuś się z tobą pobawi.
CZYTASZ
Our private game [18+]
RomanceOn, czyli najbardziej rozchwytywany siatkarz reprezentacji USA. Ona, czyli zwykła kelnerka z niewyparzoną buzią oraz urazem do płci męskiej. On chce ją tylko zaliczyć, podczas gdy ona pragnie złamać mu serce. °°° - Posłuchaj królewno - pogroziłem...