32. Jesteś moją największą wygraną

5.8K 165 34
                                    

Austin

– Raz!

– Dwa!

– Trzy!

– Jeeeeeest!!!

Na hali zapanowała niesamowita wrzawa. To szalone, jak wielu kibiców dotarło do Sofii, żeby oglądać nasze poczynania w turnieju finałowym. W końcu z USA do Bułgarii był spory kawałek drogi, a oni mimo wszystko byli tutaj z nami.

– Aaaaaa udało się kurwa!!!

Logan wskoczył mi na plecy, wydzierając się przy tym głośno. Po chwili doskoczył do nas również Aaron, David i w sumie to cała reszta drużyny.

Stworzyliśmy okrąg po środku boiska, gdzie zaczęliśmy skakać, niczym banda szaleńców, którą tak naprawdę byliśmy.

Kolejny raz udało nam się dotrzeć do finału i kolejny raz zmierzymy się w nim z reprezentacją Polski. Z tyłu głowy wciąż mam zeszłoroczną przegraną, ale w tym roku się odegramy. Nie ma innej opcji.

– A jutro będzie złoto! A jutro będzie złoto!

Logan w dalszym ciągu krzyczał, wyginając się na moich plecach, z których w końcu go zrzuciłem. Mimochodem spojrzałem przed siebie i napotkałem wzrok ukochanych niebieskich tęczówek. Jej piękny uśmiech, dołeczki w policzkach, moja koszulka oraz dłonie niecierpliwie zaciskające się na barierce.

Nie zważając dłużej na kolegów z drużyny, podbiegłem do niej. Oczywiście uprzednio podając dłoń każdemu siatkarzowi drużyny przeciwnej. Należało okazać im szacunek, gdyż ten mecz wszedł na niebotycznie wysoki poziom. Pokonaliśmy Francuzów dopiero w piątym secie.

To było, jak droga przez mękę, ale udało się. Teraz mogłem wreszcie iść do niej i wtulić się w jej ramiona.

– Gratulacje! – zawołała radośnie, cmokając mnie przelotnie w usta.

– Odkąd się pojawiłaś wszystko zaczęło się układać. Zobacz, mamy już kwalifikacje na olimpiadę, jutro zawalczymy o złoto Ligi Narodów, a jeszcze w lipcu wylądujemy w Paryżu. Dziękuję, Clary.

Tym razem to ja ją pocałowałem. I nie był to szybki pocałunek, a długi oraz czuły. Aż kibice zaczęli pogwizdywać, a kamery oraz aparaty fotograficzne skupiły się na naszej dwójce.

No tak, przecież Austin Russell i jego partnerka będą idealnie pasować na pierwsze strony okładek brukowców.

Ale pieprzyć to. Miałem ją. Przy niej nic innego nie miało znaczenia.

*

– Clary, idziesz zapalić? – zapytała Olivia, jednocześnie wstając ze swojego miejsca.

Siedzieliśmy właśnie w hotelowej restauracji, zajadając się pyszną kolacją. Choć godzina na zegarze lekko mnie przerażała. Mieliśmy grubo po pierwszej, a jeszcze nikt nie odszedł od stołu. Pomijając Liv i Xaviera, którzy zdążyli zniknąć już dwa razy.

– Nie, dzięki. – Odparła pewnym głosem.

Anderson zmarszczyła w niezadowoleniu brwi, lecz pozostawiła to bez komentarza i odeszła. Ja z kolei przepełniony dumą, ucałowałem skroń mojej kobiety.

– A wiecie co będzie jutro na kolację? – zapytał Stanley, więc wszystkie spojrzenia skupiły się na nim. – Pierogi!

– Co? – parsknąłem głupio. Nie ogarniam tego idioty.

– Gramy z Polakami, a pierogi są z Polski. Więc przerobimy ich jutro na pierogi. Czaisz? – Wyjaśnił, gestykulując rękami.

– Ta, czaję.

Our private game [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz