Austin
– Raz!
– Dwa!
– Trzy!
– Jeeeeeest!!!
Na hali zapanowała niesamowita wrzawa. To szalone, jak wielu kibiców dotarło do Sofii, żeby oglądać nasze poczynania w turnieju finałowym. W końcu z USA do Bułgarii był spory kawałek drogi, a oni mimo wszystko byli tutaj z nami.
– Aaaaaa udało się kurwa!!!
Logan wskoczył mi na plecy, wydzierając się przy tym głośno. Po chwili doskoczył do nas również Aaron, David i w sumie to cała reszta drużyny.
Stworzyliśmy okrąg po środku boiska, gdzie zaczęliśmy skakać, niczym banda szaleńców, którą tak naprawdę byliśmy.
Kolejny raz udało nam się dotrzeć do finału i kolejny raz zmierzymy się w nim z reprezentacją Polski. Z tyłu głowy wciąż mam zeszłoroczną przegraną, ale w tym roku się odegramy. Nie ma innej opcji.
– A jutro będzie złoto! A jutro będzie złoto!
Logan w dalszym ciągu krzyczał, wyginając się na moich plecach, z których w końcu go zrzuciłem. Mimochodem spojrzałem przed siebie i napotkałem wzrok ukochanych niebieskich tęczówek. Jej piękny uśmiech, dołeczki w policzkach, moja koszulka oraz dłonie niecierpliwie zaciskające się na barierce.
Nie zważając dłużej na kolegów z drużyny, podbiegłem do niej. Oczywiście uprzednio podając dłoń każdemu siatkarzowi drużyny przeciwnej. Należało okazać im szacunek, gdyż ten mecz wszedł na niebotycznie wysoki poziom. Pokonaliśmy Francuzów dopiero w piątym secie.
To było, jak droga przez mękę, ale udało się. Teraz mogłem wreszcie iść do niej i wtulić się w jej ramiona.
– Gratulacje! – zawołała radośnie, cmokając mnie przelotnie w usta.
– Odkąd się pojawiłaś wszystko zaczęło się układać. Zobacz, mamy już kwalifikacje na olimpiadę, jutro zawalczymy o złoto Ligi Narodów, a jeszcze w lipcu wylądujemy w Paryżu. Dziękuję, Clary.
Tym razem to ja ją pocałowałem. I nie był to szybki pocałunek, a długi oraz czuły. Aż kibice zaczęli pogwizdywać, a kamery oraz aparaty fotograficzne skupiły się na naszej dwójce.
No tak, przecież Austin Russell i jego partnerka będą idealnie pasować na pierwsze strony okładek brukowców.
Ale pieprzyć to. Miałem ją. Przy niej nic innego nie miało znaczenia.
*
– Clary, idziesz zapalić? – zapytała Olivia, jednocześnie wstając ze swojego miejsca.
Siedzieliśmy właśnie w hotelowej restauracji, zajadając się pyszną kolacją. Choć godzina na zegarze lekko mnie przerażała. Mieliśmy grubo po pierwszej, a jeszcze nikt nie odszedł od stołu. Pomijając Liv i Xaviera, którzy zdążyli zniknąć już dwa razy.
– Nie, dzięki. – Odparła pewnym głosem.
Anderson zmarszczyła w niezadowoleniu brwi, lecz pozostawiła to bez komentarza i odeszła. Ja z kolei przepełniony dumą, ucałowałem skroń mojej kobiety.
– A wiecie co będzie jutro na kolację? – zapytał Stanley, więc wszystkie spojrzenia skupiły się na nim. – Pierogi!
– Co? – parsknąłem głupio. Nie ogarniam tego idioty.
– Gramy z Polakami, a pierogi są z Polski. Więc przerobimy ich jutro na pierogi. Czaisz? – Wyjaśnił, gestykulując rękami.
– Ta, czaję.
CZYTASZ
Our private game [18+]
RomansOn, czyli najbardziej rozchwytywany siatkarz reprezentacji USA. Ona, czyli zwykła kelnerka z niewyparzoną buzią oraz urazem do płci męskiej. On chce ją tylko zaliczyć, podczas gdy ona pragnie złamać mu serce. °°° - Posłuchaj królewno - pogroziłem...