37. Nowy rozdział

5.7K 152 10
                                    

Clary

Zamurowało mnie.

Kiedy tylko nasze spojrzenia spotkały się ze sobą, zamarłam. Moje serce niemal się zatrzymało. Kompletnie zapomniałam o jakichkolwiek ludzkich odruchach.

Oczy zaczynały piec od niemrugania. Płuca krzyczały, wołając o nową dawkę niezbędnego tlenu, a nogi... Przysięgam, że gdyby ktoś dmuchnął w moją stronę, runęłabym z hukiem na posadzkę.

Nie widziałam go od tego cholernego siódmego dnia sierpnia. No, ósmego, bo w końcu było już po północy. Ale kto by się tam wdawał w szczegóły.

Minęło jakieś pięćdziesiąt dni.

I musiałabym skłamać mówiąc, że za nim nie tęskniłam. Bo tęskniłam tak bardzo, że nie sądziłam, że jestem w stanie tak cierpieć z powodu braku kogoś u mojego boku.

Nie potrafiłam mu jednak wybaczyć tego, co zrobił. Tym bardziej, że nie był na tyle odważny, by przyznać się do swojego występku. Wciąż jestem w szoku, że nie został za to przymknięty.

Ale kto by chciał wsadzić do więzienia najlepszego siatkarza kadry narodowej? W dodatku takiego z piękną buźką, kupą kasy oraz całkiem sporymi wpływami w pewnych sferach.

– Clary? Jak cudownie cię widzieć!

Ciepły, kobiecy głos powitał mnie radośnie. Po chwili poczułam czyjeś ramiona owijające mi się wokół szyi. Uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy zdałam sobie sprawę, kim jest ta osoba.

Pogładziłam kobietę po plecach, następnie odsuwając się na bezpieczną odległość. Na pierwszy rzut oka wyglądała na szczęśliwą, lecz kiedy przyjrzała mi się uważniej, jej mina nieco zrzedła.

– Schudłaś – zmrużyła złowrogo oczy, dokładnie skanując moje ciało od góry do dołu.

– Po prostu zaczęłam o siebie dbać. Więcej warzyw oraz sportu i jak widać, są już pierwsze efekty. – Zakołysałam biodrami, odrzucając jednocześnie włosy na plecy.

Wypowiedziałam te słowa takim tonem, że sama bym sobie nie uwierzyła. Byłam cholernie słaba w wymyślaniu wymówek na poczekaniu.

Ale co miałam powiedzieć?

Że odkąd dowiedziałam się o gwałcie, zaczęłam mieć w dupie własne zdrowie?

Nie mogłam jeść, bo niemal nic nie chciało przechodzić mi przez gardło. Dlatego zapijałam głód czarną kawą bez cukru i dokładałam sobie kilkoma papierosami.

Tak, wróciłam do palenia.

I nie czułam się z tym najlepiej, ale chciałam w ten sposób jeszcze mocniej dokopać Austinowi. Co było niesamowicie dziecinne, jednak zdecydowałam się w to brnąć. Nawet jeśli nie utrzymywałam z nim kontaktu.

– Austin wrócił do swojego naturalnego koloru? – Zwinnie zmieniłam temat, znów zatrzymując spojrzenie na przyjmującym.

Jennifer odchrząknęła, podążając za moim wzrokiem. Zlustrowała Russella, a po jej minie mogłam wywnioskować, że z nim też nie było najlepiej.

– Tak, zrobił to krótko po powrocie do Buffalo. – Odpowiedziała, po czym westchnęła znacząco. – On cierpi, Clary. Nadal nie wie, co było powodem waszego rozstania.

Tym razem to ja westchnęłam.

– Lepiej wygląda w ciemnych włosach. – Mruknęłam wymijająco, nie chcąc kontynuować tematu.

– Porozmawiaj z nim...

– Nie. Nie ma takiej opcji. – Oznajmiłam tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Przyszłam tutaj, żeby zobaczyć się z chłopakami, a nie żeby wdawać się w dyskusje z Russellem. I nie proś mnie o coś, czego nie mogę zrobić, Jenny. Przykro mi.

Our private game [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz