18. Trentino Volley

7.7K 205 72
                                    

Austin

– Kurwa, stary! Jak mogłeś to spieprzyć? Jeszcze w taki sposób? Poważnie?

Wywód Logana trwał już czwartą godzinę i trzecią butelkę whisky. Całe szczęście w zapasie mieliśmy jeszcze dwie. Butelki oczywiście. Czas pozostawał nieograniczony.

No dobra, prawie.

– Kiedy masz samolot? – spytał, przechylając naczynie napełnione do połowy bursztynową cieczą.

– Jutro o siedemnastej – odpowiedziałem, kątem oka spoglądając na zegarek ścienny. Mam coraz mniej czasu, żeby jakkolwiek to naprawić.

– Trentino nie może dograć sezonu bez ciebie?

– Dobrze wiesz, że nie ma najmniejszych szans na zostanie tutaj do sezonu reprezentacyjnego. Mamy jeszcze kilka meczów Ligi Mistrzów i walkę o krajowe mistrzostwo. Nie mogę ich zostawić – pokręciłem głową. – Ty przecież też musisz wracać. Jak każdy z kadry.

– Będziesz próbował z nią pogadać przed wylotem? Jest wtorek, od sobotniego poranka minęło trochę czasu. Może zdążyła ochłonąć. – Tłumaczył, bawiąc się swoimi włosami, które dziś o dziwo nie były spięte.

– A ty byś ochłonął po czymś takim? – Uniosłem w zdziwieniu brwi.

– Szczerze? – Zapytał, więc skinąłem głową. – Zajebałbym cię łopatą.

*

Zamyślony, wpatrywałem się we wciąż zimowy krajobraz za oknem. Marzyłem już o lecie, prażącym słońcu oraz wylegiwaniu się na plaży. Oczywiście, jeśli będę miał na to czas. A zazwyczaj go nie mam w trakcie sezonu. Już w szczególności jeśli jest to bardzo napięty sezon.

W tym roku nie dość, że w klubie jest zapierdziel, to kalendarz reprezentacji wygląda jeszcze gorzej.

W klubie sezon powinienem skończyć do dziesiątego maja. W reprezentacji z kolei zaczynamy od ligi Narodów już pod koniec maja, żeby wyrobić się z finałem do igrzysk, które swój początek mają  dwudziestego szóstego lipca, a koniec jedenastego sierpnia.

Więc gdzie tu niby miejsce na wakacje?

Jedynie po turniejach, jednak nigdy niewiadomo ile to będzie trwało. Taki wysiłek bardzo łatwo można przypłacić kontuzją, którą trzeba wyleczyć przed początkiem sezonu klubowego. Czyli wraz z początkiem października, gdzie treningi rozpoczniemy już od połowy września.

Podsumowując, jeśli wszystko pójdzie dobrze, czekają mnie dwa do trzech tygodni wolnego. Jednak znając życie skończy się na jednym tygodniu.

– Proszę, kawa oraz szarlotka z lodami – młoda kobieta uśmiechnęła się ciepło, stawiając przede mną wcześniej złożone zamówienie. – Smacznego!

Nie odpowiedziałem.

Może wyjdę przez to na niewychowanego buca, ale od kiedy mnie to obchodzi?

Moja noga nerwowo podrygiwała, wprawiając niewielki stolik w drżenie. Zagryzałem wewnętrzną stronę policzka, nieustannie wpatrując się w przejeżdżające samochody za szybą. Nawet nie miałem apetytu.

Już samo patrzenie na tę kawę oraz ciasto, przyprawiało mnie o odruch wymiotny. Nie mówiąc już o zjedzeniu tego, choć zapewne było przepyszne. Niejednokrotnie jadałem tutaj właśnie takie zestawienie.

Niestety dziś nawet to nie mogło poprawić mi nastroju.

Mogła to zrobić jedynie mała, pyskata czarnowłosa, która miała mieć o tej porze swoją zmianę, lecz nigdzie jej nie dostrzegłem.

Our private game [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz