22. Chwila prawdy

7.8K 240 39
                                    

Clary

Trzymaj się planu.
Trzymaj się planu.
Trzymaj się planu.

Powtarzałam te słowa w swojej głowie, niczym mantrę. Wszystko po to, by rzeczywiście trzymać się planu. W końcu zakład wciąż pozostawał aktualny, a ja zamierzałam go wygrać. Pomijając pewne chwile zawahania.

Tak naprawdę, od pewnego czasu toczyłam ze sobą wewnętrzną walkę. Rozum mówił, bym doprowadziła zakład do końca i skrzywdziła Austina tak, jak on krzywdził te biedne kobiety. Z kolei serce podpowiadało, żeby dać mu szansę oraz pozwolić sobie na bliższe poznanie go. Tylko po to, abym mogła sprawiedliwie ocenić, czy zasługuje na obmyślone przeze mnie cierpienia.

Czego powinnam posłuchać?

Narządu pompującego krew, czy może wiecznie mylącej się galarety?

Jak pięknie byłoby móc przestać się nad tym zastanawiać i zamiast tego cieszyć się chwilą. Odczuwać to tak, jak się powinno. Dopuścić do głosu nieco dawnej Clary. Tej, która przed kilkoma miesiącami została zraniona, a jej serce rozprysło w drobny mak. Nikt do tej pory nie potrafił wzbudzić we mnie żadnych uczuć. A już na pewno nie takich, jakie może czuć kobieta do mężczyzny.

Nie po tym, co przeszłam.

Jednak po wyjeździe Austina do Włoch oraz jego dwumiesięcznej absencji, musiałabym skłamać mówiąc, że mi go nie brakowało. Bo brakowało, nawet bardziej, niż bardzo. Ten nieokrzesany farbowany blondyn z niepasującym ciemnym zarostem, niebieskimi oczami, onieśmielającym uśmiechem oraz niebanalnym humorem, w niespodziewany sposób obudził tę uspaną cząstkę mnie.

Choć próbowałam zdusić to w samym zarodku, nie mogłam tego zrobić. Nie po naszej wspólnej nocy. Nie po tym, jak pięknie do mnie mówił, jak dbał o mnie i troszczył się, by TO było dla nas obojga czymś niezwykłym oraz niezapomnianym. Robił wszystko to, czego nigdy nie robił mój eks. Był jego całkowitym przeciwieństwem. Prawdopodobnie dzięki temu, patrząc na Austina nie myślałam o złych chwilach z poprzedniego związku.

Dlatego zgodziłam się na tę idiotyczną grę, w której mamy zgrywać parę. Z tego samego powodu, przystałam na randkę z nim. Wciąż usilnie walcząc ze sobą. Bo nie mogłam mu ulec, tak samo, jak nie mogłam skrzywdzić go bez głębszego poznania.

Co gdyby tak rzucić monetą?
Orzeł – słucham rozumu
Reszka – słucham serca

– Masz monetę? – wypaliłam, niewiele myśląc, za co natychmiast skarciłam się w myślach.

– Co?

Chociaż nie mogłam tego zobaczyć na własne oczy, to byłam pewna, że zrobił tę głupawą minę z uniesionymi brwiami.

– To, co słyszałeś. Masz czy nie? – ponowiłam pytanie, lekko zniecierpliwiona.

Byłam zmęczona po pracy, a ten imbecyl nie chciał mi pomóc w tak ważnej sprawie. Mało ważne, że nie wiedział, o co dokładnie mi chodzi. Ja wiedziałam i chciałam wreszcie mieć tę decyzję z głowy.

– Mam, ale po co ci moneta?

– Rzuć i powiedz, co wypadło – Poinstruowałam go, stukając nerwowo paznokciami w swoje udo.

Błagam orzeł.
Błagam orzeł.
Błagam orzeł.

– Reszka.

Kurwa.

– Mogę wiedzieć po co ci to było? – Zapytał z dozą niepewności.

– A mogę zdjąć tę przeklętą opaskę z oczu?

Our private game [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz