20. Pomarańczowy potwór

7.4K 200 30
                                    

Austin

Mój panie, to było drugie najlepsze doświadczenie erotyczne w moim życiu. Pierwszym był seks z Clarissą.

To biło na głowę te cholerne latynoski obciągające mi fiuta jednocześnie.

Holt przede mną, na kolanach, z moim penisem w jej ustach, patrząca mi w oczy. Niegdyś mogłem jedynie o tym pomarzyć, a teraz miałem to w realu. I było o wiele lepiej, niż w snach. Ta kobieta to chodzący ideał pod każdym pieprzonym względem.

Po wszystkim zawinęliśmy się z powrotem do środka, chociaż miałem ochotę zostać z nią na zewnątrz i odwdzięczyć się tym samym.

Ucałowałem jej skroń, kiedy ścierała resztki spermy z kącika swoich ust, tuż przed wejściem do salonu.

– Długo was nie było – zauważył od razu Logan, popijając piwo z puszki.

– Musieliśmy pogadać – odparłem zdawkowo.

– Mhmmm. Widać, że się dogadaliście. – Skwitował lustrując naszą dwójkę podejrzliwym spojrzeniem. – Clary masz coś na kolanach. – Wskazał palcem na dziewczynę, stojącą tuż obok mnie.

Holt natychmiast zerknęła w dół. Jak się okazało, jej spodnie zostały lekko zabrudzone przez bruczek wyłożony wokół budynku. Ale to przecież nic nie znaczy. Nie każdy potrafi połączyć fakty.

Clary zaczęła strzepywać dłońmi brud z kolan, kiedy Logan postanowił odezwać się znowu.

– A ty może byś zasunął ten rozporek, co? – Zwrócił się do mnie, na co w sekundę spuściłem wzrok na spodnie.

Kurwa.

– Daj im spokój, Logan. Dawno się nie widzieli – Jennifer wkroczyła, chcąc jakoś nas wybronić, za co byłem jej wdzięczny.

Była naprawdę w porządku dziewczyną. David będzie miał fantastyczną żonę.

– Byleby z tego dzieci nie było, bo Austin junior mógłby być jeszcze gorszy niż tatuś. – Stanley wykrzywił twarz w przerysowanym grymasie.

Pozostawiłem jego wypowiedź bez komentarza. Skierowałem się z Clary na kanapę, usadzając ją sobie na kolanach. Cieszyłem się wewnętrznie, jak małe dziecko, kiedy nie powiedziała choćby słowa sprzeciwu.

Podczas pobytu we Włoszech nie miałem czasu, by myśleć o innych kobietach, poza nią. Zbyt wiele obowiązków zwaliło mi się na głowę w krótkim czasie. Nadmiar treningów oraz nakładający się na siebie kalendarz meczowy niesamowicie mnie przytłaczał, jednocześnie wykańczając fizycznie.

Ale opłaciło się.

Wygraliśmy trzy finałowe mecze, triumfując w mistrzostwach kraju. Później stoczyliśmy piekielnie trudny bój o miejsce w finale Ligi Mistrzów, by potem zagrać kilka razy trudniejszy mecz w samym finale. Naszym przeciwnikiem był Jastrzębski Węgiel, czyli jeden z najlepszych polskich klubów ostatnich lat. W zeszłym roku przegrali z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle, i tak samo skończyli w tym roku, przegrywając z nami.

W ten oto sposób wróciłem do USA z dwoma złotymi krążkami na szyi. Jeśli ten sezon miał tak dalej wyglądać, to biorę złoto igrzysk w ciemno.

– Opowiadajcie panowie! Jak tam po sezonie klubowym? – Zapytałem, tuląc się do boku Holt.

– Ktoś mi sprzątnął złoto sprzed nosa – naburmuszył się Aaron, grający właśnie w barwach Jastrzębia.

– Najwyraźniej nie było ci pisane – wzruszyłem ramionami.

– Jaaa tam nie narzekam, chociaż w Lidze Mistrzów nic nie ugraliśmy. Mistrzostwo Brazylii też cieszy. Zwłaszcza, że od przyszłego sezonu mają płacić mi aż czterdzieści procent więcej. – Logan wyciągnął nogi przed siebie, wygodniej opierając plecy o oparcie kanapy.

Our private game [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz