four. forgotten moments

95 7 0
                                    


Czy życie jest sprawiedliwe? Nie. Więc może właśnie dlatego Eden teraz odczuwała pustkę wiedząc, że jako jedyna przeżyła ze swojej rodziny. Były momenty gdzie modliła się, by to ona teraz leżała martwa a nie oni. Wiedziała, że widok jej umierającego ojca będzie ją prześladował do końca jej dni.

I może w tym potrafili się zrozumieć z Millerem, oboje stracili rodzinę. To była jedyna rzecz jaka ich łączyła na tamten moment. A przynajmniej ona tak myślała.

Śmierć rodziny jest okrutna, i przychodzi niespodziewanie, ale co ma powiedzieć Ellie, która nie poznała swoich rodziców? Ba, nawet nie znała ich imion. Była jak sierota, z którą lepiej nigdy nie zaczynać tematu rodziny i wszystkiego co z tym związane.

Szatynka wspięła się na zniszczony samochód, ruchem głowy pokazując by oni zrobili to samo i nic im nie grozi. Od niecałej godziny szli piechotą, rozmawiając o wszystkim co było możliwe, a bardziej Tess i Ellie. Joela powoli zaczynała denerwować ciekawość dziewczyny, bo nie mógł skupić się na swoich własnych myślach. Nadal miał w głowie mętlik, nie wiedząc czy nie powinien zostawić szatynkę w spokoju, i nigdy nie zgadzać się by dostarczyć ją świetlikom. Na razie widział z tego tylko same problemy. Głupia czternastolatka i córka osoby, za którą mógł oddać życie. Nie pomagało mu to, że szesnastolatka go nienawidziła.

— Jak cię ugryzł? — starsza kobieta skierowała to pytanie do młodszej. Była zainteresowana jak to się stało, że odkryła iż jest odporna.

— Kojarzycie to centrum handlowe? — kopnęła mały kamyk, leżący przed nią mówiąc to.

—Te, które jest zablokowane deskami i nie można wejść? — Ellie pokiwała głową, potwierdzając pytanie kobiety.

— Poszłam tam. Nie spodziewałam się ich, a jeden się na mnie rzucił.

Gdy Tess zadała jej pytanie, czy była tam sama, delikatnie się zawahała, a to zauważyła Eden. Od tamtego momentu zaczęła rozmyślać, co jeszcze dziewczyna ukrywa. Może została w przeszłości zraniona, a może miała zajebiste życie jak na taki świat.

Brunetka uniosła głowę do góry, spoglądając prosto w słońce. Przymrużyła oczy przez promienie, a gdy prawie się wywróciła o kamień, który kopnęła Ellie, rzuciła przekleństwo pod nosem otrzepując ręce z piasku i ziemi.

— Nie macie jakieś rodziny, która będzie was szukać? Mama, siostra, chłopak? — zapytała Tess, będąc naprawdę ciekawa odpowiedzi dziewczyn, nie jak Joel, który chodził wręcz wściekły od kilku minut.

To było pytanie, które przerosło Eden. Znowu w głowie miała rozmowę pomiędzy Joel'em, gdy ta miała dziesięć lat, i gadkę z Billem w jej ósme urodziny. Nadal miała w myślach pytanie, co się stało tego koszmarnego dnia w 2010. Gdy w jej myślach pojawił się widok jej martwego ojca, potrząsnęła głową. Nie pojmowała tego, jak to nadal pamięta. Miała wtedy zaledwie trzy latka.

— Na to pytanie Joel zna odpowiedź — szybko odpowiedziała, patrząc wprost w ciemne, oschłe oczy mężczyzny.

On za to uniósł głowę wyżej, niż miał ją wcześniej, zastanawiając się co powiedzieć. Nie lubił tego tematu. Marzył, by kiedyś wytłumaczyć wszystko co się wtedy stało brunetce, ale nie wiedział czy da rade wspominać o Caroline, a co się za tym równa, też o Sarah. Bo czarnowłosa była jedyną, która znała całą prawdę o jego przeszłości, i o tym, jak jego córeczka umarła.

— Zrobiłem to, co było potrzebne — podszedł bliżej kobiet.

— Zabierając mi przy tym każdego jednego członka rodziny — przewróciła oczami, za to starsza znajoma ciemnookiego zainteresowała się tą rozmową.

OBLIVION | the last of usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz