Dziewczyna przeciągnęła się, a jej plecy dotknęły zimnego metalu z auta. Pochyliła się od razu, czując mróz. Zbyt długo siedziała w jednej pozycji, co dało się poznać po strzelających kościach. Joel skierował głowę w jej stronę, nadal wlewając płyn do samochodu.
— Może powinnaś pomyśleć o emeryturze, hm? — powiedział to samo, co ona kilka dni wcześniej. Złośliwie się uśmiechnął, jednak odwrócił wzrok, widząc nadchodzącą Ellie.
— Pierdol się — przewróciła oczami, odchodząc od pozostałej dwójki.
Otrzepała swoje spodnie z kurzu i piasku, po czym weszła na maskę zniszczonego samochodu. Delikatny wiatr sprawiał, że jej włosy latały na wietrze, a szatynka zbyt długo się w nie wpatrywała.
Jedyne co brunetka słyszała, to to, że Joel zaczynał swój filozoficzny monolog o płynie, jaki nazywał się Lewar. Głośno zeskoczyła ze swojego miejsca siedzenia, i podeszła do Ellie, kładąc dłoń na jej ramieniu.
— Przestań pierdolić — mruknęła, a mężczyzna zastopował swoje zajęcie. Pojawiła się między nimi gęsta atmosfera, a Williams jako jedyne postanowiła ją zmienić, rzucając krótkie ,,Okej''.
Sięgnęła po jedną rzecz ze swojego plecaka, po czym zaczęła czytać żarty, które miały być śmieszne. Jednak nic oprócz niej się nie zaśmiał, a Joel patrzył to na Eden, to na Ellie.
Kilkadziesiąt minut później wyjechali z tamtejszego miejsca, kierując się tam, gdzie Joel chciał. Obie dziewczyny nie miały pojęcia gdzie wywiezie je mężczyzna. Rosewood ziewnęła, po czym ułożyła swoją kurtkę jako tymczasową kołdrę. Była naprawdę zmęczona. Myślała, że jej życie będzie trwało spokojnie w szkole FEDRY, jednak nagle pojawił się Joel z Tess niszcząc to całkowicie. Miała zamiar wyrosnąć na potężną kobietę z mięśniami, i już nigdy nie wspominać o Millerach, Billu i Franku. Chciała uwolnić się od demonów przeszłości, które co chwilę ją nawiedzały.
Ellie wyciągnęła ze swojej kurtki przybrudzoną kasetę, po czym podała ją Joelowi. Mężczyzna chwycił ją, obracając w swojej dłonie a Eden otworzyła oczy, mimo, że miała zamiar pójść spać.
— Tęsknisz za tymi czasami? — zapytała czternastolatka, pochylając się bardziej do przodu.
— To jest w prawdzie jeszcze starsze, ale niech leci. Lepsze to niż nic — mruknął, wkładając rzecz do radyjka. Po chwili zabrzmiała w całym samochodzie melodia, a Rosewood utraciła resztki nadziei, że podczas jazdy pośpi sobie cokolwiek.
Eden mruknęła niezadowolona, gdy Ellie znowu zaczęła szukać czegoś w swoim plecaku, oraz promienie słońca padały idealnie na jej jasne oczy.
— Mam jeszcze to. Tekstu bardzo mało, ale za to ciekawe obrazki — zaczęła złośliwie, przewracając następne kartki. Joel spojrzał w tamtą stronę, i o mało nie dostał zawału, co nie uszło uwadze szesnastolatki, jaka sama odwróciła swój wzrok.
— Hej, Ellie odłóż to. To nie dla dzieci — Miller nerwowo patrzył w lusterko, błagalnym wzrokiem spoglądając na Eden.
— Jak chodzić z takim czymś — usta młodszej rozszerzyły się z zdziwienia, a Rosewood wyrwała jej to z ręki.
Joel już miał jej dziękować, bo to była jedna z najbardziej niezręcznych chwil w jego życiu, jednak widząc minę dziewczyny siedzącej obok niego, już wiedział, że ta coś wymyśliła. Położył swoją rękę na czole, przecierając je.
— Czemu te strony są sklejone? — zapytała jasnooka, a Miller chciał właśnie wyskoczyć z samochodu. Udawał, że myśli, i mówił tylko cicho ,,emmm''.
CZYTASZ
OBLIVION | the last of us
Fanfiction❞ My morning sun is the drug that brings me near, to the childhood i lost, replaced by fear ❞ Apokalipsa zawsze ma tragiczne skutki, a szczególnie dla Eden Rosewood, której zabrano całą rodzinę, a raczej zamordowano. Teraz miała doprowadzić odporną...