Rozdział 5

4.2K 134 4
                                        

Lia

Kiedy mama zatrzymuje samochód nieco dalej od szkoły, zdaje się być zaskoczona moją prośbą. Jej wyraz twarzy wyraźnie sugeruje, że uważa to za niestandardowe, ale ja tylko wzruszam ramionami. Po wyjściu z auta i ruszeniu w stronę szkoły, nagle uświadamiam sobie, że zapomniałam wziąć ze sobą czapki.

Teraz stoję jak sparaliżowana przed wejściem na stadion, słysząc w tle odgłosy krzyków i owacji. Trudno. Najwyżej znowu będę celem głupich komentarzy. Biorę kilka głębokich, uspokajających oddechów i kieruję się do bramy.

Z lekkim niepokojem przygryzam wewnętrzną stronę policzka i kieruję się w stronę trybun. Zajmuję swoje miejsce, L40, które znajduje się dokładnie w środku. Miejsca obok mnie są zajęte, dzięki temu mogę skupić się na grze i obserwować, jak chłopaki sobie radzą.

Krzyżuję nogi i opieram dłonie na kolanach. Obserwuję, jak Kate wraz z drużyną rozgrzewa się z boku, a zawodnicy spokojnie podają sobie piłkę. Nie trwa to długo, gdyż po kilku minutach trener, Pan Anderson, wchodzi i staje w rozkroku w polu karnym, rzucając polecenia.

Zaczyna się właściwa rozgrzewka. Rozkładają na boisku różne przeszkody, przygotowując zawodników do intensywniejszych ćwiczeń. Jednak moja uwaga skupia się na jednym – Kyle'u. Właśnie zaczyna robić skłony, stojąc tyłem do mnie. Rozstawia szeroko nogi i pochyla się, wykonując tę czynność kilkakrotnie, aby dobrze rozgrzać mięśnie.

Nie mogę oderwać od niego wzroku. Oblizuję wargi i nieświadomie przygryzam dolną wargę, kiedy wypina pośladki w moim kierunku. Przesuwa dłonie wzdłuż nóg, poprawia skarpetki i ochraniacze, a następnie podciąga nogawki spodenek aż do pachwin, eksponując swoje umięśnione uda. Jego sylwetka i ruchy tak mnie fascynują, że mimowolnie zaciskam mocniej kolana.

Myśli uciekają mi do pierwszego dnia nauki w tej szkole, kiedy go zobaczyłam. Mając trochę czasu do przyjazdu rodziców, postanowiłam pospacerować. Skierowałam się za bramę, a kiedy dotarłam na tył budynku, moim oczom ukazało się boisko. Wpatrzyłam się w nie akurat w momencie, gdy odbywał się trening piłkarski. Mój wzrok natychmiast przykuł właśnie on. Byłam tak zafascynowana nim i całą drużyną, że nie zauważyłam słupa. Uderzyłam w niego i upadłam, co skończyło się stłuczeniem kości ogonowej. Przez kilka dni nie mogłam normalnie siedzieć, ale wspominam ten dzień z uśmiechem na ustach. Kyle od razu przyciągnął moją uwagę i od tamtego momentu stał się moim nieodłącznym obiektem zainteresowań na każdym meczu. W sumie nie tylko tam.

Atmosfera się zagęszcza, gdy zaczynają intensywniejsze ćwiczenia z piłkami. Zawodnicy próbują skoordynowanych akcji. Jeden z rezerwowych graczy rozgrzewa się obok Michaela, lecz mój wzrok znowu kieruję się w stronę Kyle'a.

Z zainteresowaniem obserwuję, jak dotyka linii ręką i gwałtownie rusza. Jego start jest niesamowicie szybki. Biegnie do środka z zawrotną prędkością, po czym wraca i powtarza to ćwiczenie jeszcze trzy razy. Jego szybkość jest imponująca. Zastanawiam się, jak udaje mu się być tak sprawnym, zwłaszcza po wczorajszej imprezie. Trenerzy często podkreślają, jak ważne jest, by nie osłabiać nóg przed meczem, a jednak, mimo wczorajszych eskapad, wydają się być w pełni sił.

Po około dwudziestu minutach intensywnej rozgrzewki, schodzą z boiska. Przeciwnicy również kończą swoje ćwiczenia. Obie drużyny ustawiają się w swoich boksach, a szkoleniowcy zaczynają udzielać ostatnich wskazówek i instrukcji. Chciałabym móc być bliżej, aby usłyszeć ich słowa. Każda gra wymaga innej strategii, w zależności od przeciwnika, a każda taka informacja jest cenną wiedzą.

Anderson to prawdziwa legenda w świecie piłki nożnej. Podziwiam go i cenię za jego doświadczenie i umiejętności. W moich myślach pojawia się zazdrość, ale też determinacja, by kiedyś mógł i mnie trenować.

My First LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz