Rozdział 19

2.9K 117 6
                                    

Lia

Poranek nastał, a ja budzę się w miarę wyspana, mimo tabletek przeciwbólowych, które zażyłam wczoraj. Gdy próbuję stanąć na nogi, ból przeszywa mnie niczym błyskawica. Krzyczę głośno i upadam na podłogę, chwytając się za bolące miejsce.

Nagle drzwi do mojego pokoju otwierają się z hukiem, a moi rodzice wpadają do środka.

– Co się stało? – pyta ojciec, trzymając się klamki.

Mama mija go i szybko podchodzi do mnie, kucając przy moim boku.

– Kochanie, czy wszystko w porządku? Mogę zerknąć na nogę? – pyta z troską.

Spoglądam na swoją kostkę, która pulsuje bólem i zaczyna robić się coraz cieplejsza.

– Nie, nie martw się. Po prostu o niej zapomniałam – wyduszam przez zaciśnięte zęby, walcząc z łzami.

Do pokoju wchodzi nasza gosposia, Maria.

– Proszę przynieść maść chłodzącą, wodę i nowy bandaż – zwraca się do niej rodzicielka.

– Oczywiście – odpowiada Maria i wychodzi.

Tata pomaga mi usiąść na łóżku. Zajmuję miejsce na skraju materaca, a matka delikatnie chwyta moją nogę.

– Pewnie chciałaś iść do łazienki. Musisz pamiętać, że masz kule obok łóżka – przypomina mi.

Wzdycham i opadam plecami na pościel. Chwilę później Maria wraca z potrzebnymi rzeczami, które kładzie obok i wychodzi.

Rodzicielka delikatnie dotyka mojej kostki, a ja zaciskam zęby z bólu. Czuję chłodzącą ulgę od maści, a potem ciepło jej palców.

– To będzie przez chwilę bolesne, ale po zabandażowaniu poczujesz ulgę. Jeśli chcesz, możesz wziąć kąpiel w wannie, pomogę ci.

– Mamo! – protestuję, unosząc się na przedramionach. – Jestem dorosła, dam radę wziąć prysznic sama.

– Chciałam ci tylko pomóc – odpowiada, podnosząc się i podchodząc do tacy, na której leży moje śniadanie, woda i tabletki. – Najpierw zjedz, a potem weź leki, dobrze?

– Jasne. Możecie już iść. Wystarczy tego widowiska – burczę pod nosem.

– Julio – zwraca się do mnie tata, lekko karcącym tonem głosu.

– Chcę po prostu iść do szkoły – mówię z rezygnacją.

– Do szkoły? – dziwi się ojciec.

– Tak, na lekcje. Nie zamierzam opuszczać zajęć – odpowiadam, spoglądając na szafkę z telefonem.

– Nie podoba mi się ten pomysł – wtrąca mama.

Patrzę na rodziców, stojących z założonymi rękami na piersiach.

– Czy naprawdę nie podoba ci się, że chcę chodzić na lekcje? – pytam z przymrużeniem oka, ledwo powstrzymując się od śmiechu na widok ich min.

– Wiesz, o co chodziło twojej mamie, promyczku – łagodzi sytuację tata.

– Rozumiem, ale nie zniosę siedzenia zamknięta w tym pokoju. Obiecuję, że będę ostrożna – zapewniam ich.

– Martin pojedzie z tobą – oznajmia. – Będzie ci towarzyszył w szkole – dodaje i zamyka drzwi, zanim zdążę cokolwiek powiedzieć.

Zirytowana, uderzam dłońmi w pościel. Decyzja rodziców o towarzystwie Martina w szkole jest dla mnie nie do przyjęcia. W głębi serca wiem, że chęć pójścia do szkoły wynika z moich uczuć do Kyle'a i jego wczorajszych dziwnych zachowań. Zależy mi na nim i nie chcę, aby nasza relacja przeżywała kolejne trudności. Obawiam się powtórki z przeszłości – to byłoby dla mnie za dużo. Serce nie wytrzyma kolejnego zawodu.

My First LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz