Rozdział 9

3.7K 158 15
                                        

Lia

Idąc do kuchni, czuję, jak ciało nadal buntuje się po wczorajszym intensywnym treningu. Witam się z Marią, która już przygotowała śniadanie. Siadam i upijam łyki herbaty z mlekiem, delektując się jej ciepłem. Wtedy do kuchni wchodzi mama, trzymając w dłoni gazetę.

- Jakie dzisiaj masz plany? - pyta, siadając obok mnie.

- Idę do szkoły, a później chcę podejść do trenera Andersona.

- Myślałam, że w twojej szkole nie ma drużyny dziewczyn - zauważa z ciekawością.

- Bo nie ma - burczę pod nosem.

- Dobrze, nie będę wnikać. Pamiętaj tylko o lekcjach i ocenach.

- Tak, wiem, mamo.

- Za tydzień w piątek mam konsylium w Manchesterze. Zostałam poproszona o wygłoszenie opinii - kontynuuje. - Jadę z tatą na cały weekend. Dasz sobie radę? Czy chcesz się zabrać z nami?

Zastanawiam się przez chwilę, kiedy jem jajka. To całkiem przyzwoita propozycja. Z tego co wiem Manchester gra w weekend i mogłabym kupić sobie bilet. Przygrywam wargę. Pominąć mecz chłopaków?

- Dam sobie radę. Jak co weekend mam plany. Mecz i te sprawy.

- Dobrze. Martin będzie miał na ciebie oko - mówi, wstając od stołu.

Skończywszy śniadanie, idę do siebie zebrać się do szkoły. W połowie tej czynności odbieram SMS-a od Kate, czy mogłabym dzisiaj zabrać ją ze sobą. Nie widzę problemu, jednak zapewne będzie narzekała na to, gdzie parkuję.

Gdy jestem gotowa, wychodzę i wsiadam do Mercedesa. Kiedy zatrzymuję się pod domem przyjaciółki, używam klaksonu, aby dać jej znać, że na nią czekam.

Po kilku minutach zajmuje miejsce pasażera, rzucając swoje rzeczy na tył i zapinając pas. Jeszcze zanim zdążę ruszyć, ona krzyczy z ekscytacji, co sprawia, że podskakuję.

- Co się stało? - pytam, zaskoczona jej reakcją.

- Michael zaprosił mnie na randkę - wrzeszczy na cały samochód, a następnie opiera się o siedzenie i mówi rozmarzona. - Czekałam na to całe trzy lata. Muszę wyglądać pięknie. Pomożesz mi prawda? Pójdę chyba do fryzjera. O Boże. Nie mogę uwierzyć, że zabiera mnie do Toma Bootona. - Wzdycha na koniec, a ja podśmiechuje się pod nosem.

- To nieźle. Moi rodzice chodzą tam na kolacje z klientelą taty - oznajmiam i ruszam. - Kiedy ten magiczny dzień? - Zerkam na nią ukradkiem.

- W piątek. Po kolacji mamy pójść razem na imprezę do Jasona. W końcu te wszystkie laski zobaczą, że on należy do mnie. Wiesz jakie to satysfakcjonujące?

- Mogę się domyślić. Jason znowu robi imprezę? - pytam lekko zszokowana.

- On robi je co weekend. Jego rodzicie zawsze wyjeżdżają, bo jego matka jest kimś tam z mody i nie ma wyjścia.

- Moi wyjeżdżają za tydzień, może wpadniesz? - mówię, a następnie gryzę się w język. Marszczę twarz i patrzę na Kate. W jej oczach pojawia się błysk. - Nie, nie, nie. Nawet o tym nie myśl. - Od razu wchodzę jej w słowo, gdy tylko otwiera usta.

- Ale dlaczego? - oburza się i przykłada dłoń do serca.

- Po pierwsze, to nie mój styl. Po drugie, będzie mnie pilnował Martin. I po trzecie, nie chcę, aby wyszło z tego jakieś bagno - kończę, mijając miejsce, w którym wczoraj widziałam Jasona.

- Co ty robisz? Przecież jest parking pod szkołą.

- Tak, wiem. Ale wole tam nie parkować. Chcę, żeby samochód był cały.

My First LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz