Rozdział 27

3.1K 125 8
                                    

Lia

Kyle szybko pokonuje odległość dzielącą nas i staje obok. Natychmiast przygniata swojego przyjaciela przedramieniem, przyciskając jego szyję.

– Mówiłem, że ona jest nietykalna! – warknie przez zaciśniętą szczękę, jego mięśnie na ciele są napięte.

Mich w szoku, nie reaguje na czas, a Kyle już unosi rękę do uderzenia. Szybko wkraczam do akcji, chwytając go za nadgarstek.

– Czy ty do reszty zwariowałeś?! – krzyczę, próbując odsunąć blondyna, który jest niewzruszony. – Kyle – tonuję głos, prowadząc dłonią po jego ręce aż do dłoni. Chłopak od razu spogląda na mnie, furia maluje się na jego twarzy.

Nasze spojrzenia spotykają się. Po chwili widzę, jak jego wyraz twarzy łagodnieje. Odsuwam się, gdy on prostuje się i odchodzi od przyjaciela.

– To była moja decyzja. Chciałam się zamienić, i dobrze zrobiłam, bo jak widać, ten masaż nie miał dla ciebie żadnego znaczenia, skoro cię tu nie było.

– Byłem w innej sali – mówi twardo, rzucając Michaelowi wzrok pełen gniewu.

Pewnie jest zły, że Mich nie powiedział nawet słowa, ale poprosiłam go, by milczał.

– A tak w ogóle to co mnie to obchodzi – zwracam się do Michaela i podaję mu tubkę z olejkiem. – Posmaruj sobie na noc całe nogi.

Spostrzegam, że Davies zbiera się, aby coś powiedzieć, ale szybko go wyprzedzam.

– Muszę iść, umówiłam się z dziewczynami. – Kieruję się ku wyjściu.

Już na korytarzu docierają do mnie rozmowy kolegów.

– Przepraszam, stary, ale wiesz jak jest... Gdy kobieta grozi ci brakiem orgazmu, trudno się nie zgodzić.

– Może... – mówi Kyle oschle. – Mogłeś chociaż coś powiedzieć.

– Kate odcięłaby mi jaja, a ja jeszcze chciałbym je mieć. Bądź wdzięczny, że nie dosypały wam farby do żeli pod prysznic – odpowiada. – Ale, że to mnie masowała, a nie innego.

– Dobra, koniec tego. Idę za nią.

Serce wali jak młot. Stoję tuż za rogiem i podsłuchuję.

– Daj jej trochę przestrzeni. Niech to przemyśli... – uspokaja go ktoś.

– Nie – wrzeszczy Kyle. – Porozmawiamy później, a teraz daj mi spokój.

Ruszam szybko, korzystając z chwili zamieszania. Dzięki maści, którą dostałam od mamy, ból nogi jest znośny, ale nie jestem wystarczająco szybka, by mu umknąć. Ledwo wybiegam na zewnątrz budynku, gdy Kyle łapie mnie za biodra, podnosi i ciągnie za róg budynku.

– Puść mnie! – krzyczę, szamocząc się. Ale on trzyma mnie mocno, jakby był niewzruszony moimi protestami.

Pochyla się i szepcze przy moim uchu.

– Nie, dopóki mnie nie wysłuchasz.

Stawia mnie na ziemi i otacza ramionami, przypierając do ściany. Mimo złości, którą czuję, dostrzegam w jego oczach ból, który dręczy również mnie.

– Powiedziałam już, że nie mamy o czym rozmawiać – odpowiadam uparcie, krzyżując ramiona na piersi i lekko muskając jego klatkę piersiową.

Utrzymuje kontakt wzrokowy, sprawiając, że moje serce bije szybciej. Kiedy unosi rękę, chcąc dotknąć mojej twarzy, instynktownie odwracam głowę.

– Julio... – Łapie mnie za brodę, zmuszając do ponownego spojrzenia na niego. – Jak twoja noga? Czy...

– Nie, Kyle – przerywam mu, zanim zdąży dokończyć. Moja determinacja słabnie, ale muszę być stanowcza. – Czego nie rozumiesz? Daj mi spokój! Mam ci to przeliterować czy napisać, aby dobrze do ciebie dotarło? Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!

My First LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz