Kochałam takie wieczory, gdzie z moim rodzeństwem zajmowaliśmy pokój rodziców. To był czas dla nas i nikt tego nie mógł zepsuć, kupowaliśmy tyle przekąsek, że jedliśmy je przez następny tydzień.
A teraz Martina włóczy się po świecie, Bastan prędzej strzeliłby sobie w łeb niż z nami siedział. I zostałam ja, najmłodsza z rodzeństwa, która tęskni za tymi czasami. Chociaż Apollo daje mi namiastkę tych wspomnień, które bądź co bądź dużo dla mnie znaczy.
Nie jest zły, wydaje się najlepszy z ich trójki. Chociaż nie poznałam jeszcze ich środkowego brata. Ares jak na razie dał mi spokój, sam potrzebuje chwili samotności, chociaż pewnie nawet nie przemyślał swojego nastawienia wobec mnie i innych.
Poczułam jak coś mokrego i lepkiego przykleja się do mojego policzka. Wzięłam w dłoń niebieskiego żelka i rzuciłam go na podłogę.
- Jesteś ohydny - rzuciłam w kierunku młodszego chłopaka.
- A ty się zamyśliłaś, nawet filmu już nie oglądasz. - przysunął się bliżej mnie i wcisnął mi do ręki, pudełko lodów, które były już prawie roztopione. - o czym myślisz?
- O życiu. Co się stało pomiędzy Aresem a waszą matką? Nie wygląda na złą kobietę. - dłoń Apollo zatrzymała się z chipsami w połowie drogi do jego ust.
Chrząknął i odstawił chipsy z powrotem do paczki, bił się z myślami czy aby to na pewno dobry pomysł, aby mi to powiedzieć.
- I tak wiesz, że nie mam komu powiedzieć, że puściłeś farbę. Chce w końcu pojąć co się tutaj dzieje, chyba mam prawo jeśli tutaj mieszkam.
- Ares ci powinien sam to powiedzieć.
- Serio? I myślisz, że powie? Prędzej spadnie tutaj lawina niż on puści parę z ust.
- Po prostu, nie tylko on ma zatargi z matką. Dla niego to nie są miłe wspomnienia, ale gorsze stosunki miał z ojcem, nie wiem dokładnie co się stało pomiędzy nimi. Ares zawsze brał nas do pokoju, gdy ojciec był w domy, abyśmy z nim spali.
Ta cała sytuacja w ich rodzinie, była coraz bardziej skomplikowana. Współczułam im, znaczy nie. Współczułam Apollo i Hermesowi, ale nie Aresowi.
Sprawiał wrażenie jebanego chuja, a gdy się go bliżej poznawało to rzeczywiście nim był.
- Matka nienawidzi mężczyzn. Wszystkich stąpających po tym świecie. Nie potrafiła nas pokochać, nawet wtedy, gdy byliśmy przy niej w czasie jej gorszego okresu. Pewnie ci powiedziała, że to ojciec ją zdradzał. W sumie to tak było, ale ona sama lepsza nie była.
- W sensie, że co? Ona pierwsza go zdradziła?
- Yup - przytaknął - tylko, że ona robiła to z dziewczynami. Kilka razy paparazzi ją przyłapało, jednak znajdowała wytłumaczenie, że to zwykłe koleżanki i u nich daje się buzi w usta. W końcu wymarzyła sobie córkę, a ojciec się nie zgodził. Więc puściła się z pierwszym lepszym fagasem. Ojciec aby nie robić afery na cały świat, już machnął ręką i potwierdził niby ojcostwo.
Fakty mieszały mi się pomiędzy sobą, już nie wiedziałam komu ufać. Najmłodszy z Bastosów, nie wyglądał na takiego, który by kłamał, Debra tym bardziej. Reakcja Aresa zapewniała mnie, że to jednak ona była winna.
- Ale ojciec się wściekł, chciał upozorować jej wypadek a akurat wtedy była w ciąży. No i stało się co się stało. Znając ją, zmieniła ci całkowicie historie, aby to ona wyszła na tą cnotkę bez żadnej skazy.
- Mówisz to tak, jakbyś miał na to wywalone.
- Bo mam - znów dopadł paczkę chipsów, tylko tym razem nie odpuścił zjedzenia ich. - Uwierz, pobędziesz trochę w tej rodzinie i też będzie ci wszystko wisiało, ale uważaj na swojego syna. - zerknął na mnie. - nastawienie matki do mężczyzn nie zmieniło się od tamtego czasu. Ona nawet dla dzieci, jest dość oschła do tego choruje, ogólnie to jest zbyt niebezpieczne dla nas, aby mieszkać z nią pod jednym dachem. Aczkolwiek nasza część domu jest zamknięta dla niej.
CZYTASZ
Diabelska Gra. |Zawieszone|
Teen FictionKobieta z trójką synów, to nie wróży niczego dobrego. Nawet po naszych najlepszych znajomych, możemy spodziewać się zdrady. Bluebell zaufała nie tym osobą, podjęła się gry, która odbije się na jej życiu.