Po moim kręgosłupie przebiegł nie przyjemny prąd, który jest spowodowany zbyt długim siedzeniem w tej samej pozycji. Poruszyłam kilka razy głową, aby pozbyć się tego uczucia. Miałam dłuższą chwilę, aby przyjrzeć się środkowemu bratu.
Miał dość jasne włosy, których nie mieli jego bracia. Bardziej wpadały w jasny karmel niż ten spalony, idealnie zarysowane kości policzkowe i żuchwa. Nawet z wyglądu tak bardzo się różnili. Nikt by nigdy nie przyznał, że są braćmi.
Lecz zdradzały ich oczy, dwa zielone szmaragdy które wręcz mieniły się w świetle. Cieszyłam się, że mój syn je miał. Zdecydowanie kobiety będą na nie zwracały uwagę niżeli na co innego. Zasłoniłam swoją twarz książką, aby Hermes nie zauważył iż mu się przyglądam.
To zdecydowanie nie było by zbyt komfortowe, jego szeroka klatka piersiowa unosiła się powoli a ramiona opadły mu delikatnie co wskazywało na to, że był zrelaksowany. Kompletnie pochłonięty w lekturze.
- Mam pomysł - do moich uszu dobiegł jego głos, przez co jeszcze bardziej schowałam twarz w książce. - mówiłaś coś, że Debra wysyłała ci jakieś liściki.
- To dziwne, że mówisz na swoją matkę po imieniu - jakoś nie chciałam wychylać nosa spoza książki, tak jakbym się bała, że wyczyta z moich oczu iż mu się przyglądałam. Literki zniknęły z mojego pola widzenia a zastąpiły je twarz Bastosa.
- Na miano matki, trzeba sobie zasłużyć. - skwitował, odłożył nasze książki na bok i rozsiadł się wygodniej na fotelu. Skrzyżował ręce na torsie i teraz to on, mierzył mnie spojrzeniem. - nie będziemy jej wysyłać żadnych liścików, to dość oklepane.
- To co chcesz zrobić? Wejść do jej części domu i ją zaatakować? To dopiero jest oklepane.
- Nic z tych rzeczy - pokiwał przecząco głową, a jego kącik ust delikatnie uniósł się ku górze - spotkasz się z nią twarz w twarz i dasz do zrozumienia, że nie jesteś taka słaba, na jaką się wydajesz.
- A wydaje się na taką? Dobra, może nie mam postury goryla i nadprzyrodzonej mocy, ale nie nazywaj mnie słabą.
- Wcale tak nie myślę, po prostu... Cholera - schował swoją twarz w dłoniach, na palcu wskazującym widniał dość duży sygnet. - Miałem na myśli...
- Że jestem słaba.
- Na Boga Bluebell, nie myślę tak. Ale Debra owszem, nigdy nie spotkała się z kimś, równym sobie. - oparł swój łokieć na podłokietniku, łapiąc się za nasadę nosa. - ona woli wysyłać liściki z groźbami niżeli spotkać się z problemem. Teraz czas na twój ruch, tym razem ty zaburzysz jej świat.
- Z dziurawą nogą, nigdzie daleko nie zajdę. Jeśli ona mnie zaatakuje, nie będę miała jak uciec.
- Nie zaatakuje, nie jest głupia. Jeśli ty znikniesz, wszystkie podejrzenia spadną na nią. I to już nie będzie miało znaczenia, czy ma sprawne te nogi czy nie. Ty wejdziesz do jej świata i to ty tym razem zbijesz jej pionka, nie na odwrót.
- Czy to nie będzie bez sensu? W końcu dojdzie do tragedii, a ja serio nie chce aby ktoś na tym ucierpiał.
- Ktoś musi, i lepiej aby to był ktoś od niej. Będziecie zbijać swoje pionki do skutku, aż to do jednej z was będzie należał ostatni ruch.
To była dość niebezpieczna gra, w końcu ktoś musi wygrać. Ja albo ona. Naraziłam się jej a teraz mam nastawić karku, chroniąc swoją rodzinę i przy okazji tą jej. Jakbym miała cofnąć czas, to nawet nie wybrałabym się do tego klubu.
Wszystko by było na swoim miejscu, może nie miałabym jedynego promyka na tym świecie, ale chociaż każdy by był bezpieczny. Ares żył by swoim życiem, a ja swoim. Chociaż i tak to by się stało, chłopak znalazł by inną kobietę na moje miejsce.

CZYTASZ
Diabelska Gra. |Zawieszone|
Ficțiune adolescențiKobieta z trójką synów, to nie wróży niczego dobrego. Nawet po naszych najlepszych znajomych, możemy spodziewać się zdrady. Bluebell zaufała nie tym osobą, podjęła się gry, która odbije się na jej życiu.