time to have fun

129 11 7
                                    


― Lee Minho-hyung! ― odezwał się po raz kolejny Changbin, tym razem używając szorstkiego tonu ― Ja się zgodziłem na imprezę, a szczerze mówiąc, mógłbym spędzić ten wieczór z Hari. Nie możesz mnie zostawić samego.

― Będzie Chan-hyung i Felix, nie będziesz sam ― prychnął.

― Dobrze wiesz, że oni nawet czasu ze mną nie spędzą. Znasz ich tak samo, jak ja. Felix, to Felix, jak zwykle będzie w centrum zainteresowania, wygląda jak żywa laleczka, ludzie go kochają, a Channie-hyung będzie latał za nim jak ten piesek, co mam w tym wszystkim ja? Nic, no może alkohol za darmo, ale picie samemu to nic fajnego.

Ciemnowłosy westchnął, poprawiając swojego najmłodszego kocurka, który od godziny spał na jego udach. Wiedział, że Seo miał rację. Wyjścia w trójkę przeważnie kończyły się tym, że jedna z osób zostawała porzucona. Spojrzał na przyjaciela, który siedział po jego lewej stronie z błagającą go o zlitowanie się miną. Z jednej strony, przydałby mu się wolny wieczór, ale z drugiej, nie chciał narobić sobie zaległości w pracy. Co prawda był wzorowym pracownikiem, jednak przez długi okres czasu bardzo się starał, aby znaleźć się w swoim aktualnym położeniu, że bał się niespodziewanej porażki.

― Wiem, że nie chcesz zawieść w pracy, ale jeden wieczór niczego nie popsuje ― spojrzał w jego stronę ― Bez obrazy hyung, jesteś bardzo przepracowany i należy ci się chwila odpoczynku. Nie możesz całe życie harować jak wół, nie na tym polega istota życia. Życie należy przeżyć tak, żeby na stare lata mieć co wspominać, jasne? Musisz znaleźć również chwilę dla siebie, bo inaczej nie skończysz dobrze, a ja nie będę miał z kim wspominać lat, w których byłem pięknym młodzieńcem.

W tym momencie jego serce zabiło mocniej, a Seo Changbin odblokował w nim jakiś nowy sposób postrzegania rzeczywistości. Odkąd przeprowadził się do Seulu, uważał, że to praca jest najważniejszym aspektem życia, w końcu to właśnie ludzie pracujący dawali stolicy napęd. To dzięki ludziom pracującym stolica miała racje bytu. Cały czas myślał, że to praca nadawała sens życiu. Zawsze żył skromnie, nie w najgorszej biedzie, ale i też nie w bogactwach. Myślał, że praca jest czymś, co przyniesie mu szczęście w przyszłości, ale przyjaciel uświadomił mu pewną rzecz. To ile posiadasz, tak naprawdę nie ma większego znaczenia, liczy się to, jak wykorzystujesz swój czas.

Przeklną siebie w duchu, gdyby wiedział, to pół roku wcześniej, to nie zaniedbałby Jisunga, ten by go nie zdradził i najprawdopodobniej dalej byliby ze sobą. Wypuścił powietrze z ust, waląc się po głowie patelnią w swojej wyobraźni. Zastanawiał się, jakim musiał być głupcem, żeby nie zdawać sobie sprawy, co naprawdę powinno być dla niego najważniejsze. Doszło do niego, że zdrada oraz zerwanie były spowodowane jego błędnym spojrzeniem na świat. To nie Han Jisung był problemem, lecz on.

― Hyung? ― pomachał mu dłonią przed twarzą ― Jesteś tu?

― C-co? ― potrząsnął głową, wracając do rzeczywistości ― Jestem i wiesz co? Pójdziemy na imprezę. Należy mi się wolny wieczór, prawda?

― Stop ― młodszy uniósł się ku górze ― Możesz powtórzyć?

― Ale co?

― Chcesz iść na imprezę! ― wrzasnął ― Soonie, Doongie, Dori wasz staruszek nie jest taki sztywny, jakim go malują!

Nie minęła, a Seo Changbin tarzał się po podłodze salonu Lee Minho, krzycząc najgłośniej, jak się da, tym samym płosząc koty bruneta, na tyle, aby schowały się pod łóżko znajdujące się w jego sypialni. Był szczęśliwy, że jego przyjaciel był na tyle dobry, żeby towarzyszyć mu na imprezie, na którą żaden z nich nie chciał iść, ale nie chcieli sprawić przykrości piegowatemu dzieciakowi, którego tak bardzo lubili.

― Błagam cię, Changbin-ah! ― stanął nad nim z niezadowoloną miną ― Uspokój się, bo zaraz będę na ustach całego bloku.

― Alę ja się cieszę hyung! ― wstał i rzucił mu się w ramiona.

Lekko skołowany dwudziestoczterolatek oddał tę czułość. Między nimi rzadko kiedy dochodziło do jakichkolwiek zbliżeń, ponieważ obaj uważali, że w męskiej przyjaźni było to niezręczne. Do czułości dochodziło w momentach takich, jak ten, kiedy byli sami i nikt na nich krzywo nie patrzył.

― Wiem, że się cieszysz, ale spokojnie, okej? ― poklepał go po plecach.

― Okej, okej, ale zrozum. Ostatnia impreza, na której byliśmy ostatnio razem, to ta, na której poznałeś Jisunga, czyli pięć lat temu! ― wyrzucił ręce w górę ― Po pięciu latach ruszasz to dupsko na imprezę! Jestem z ciebie dumny hyung!

Minho wręcz rzucił się na kanapę, gdy w końcu Changbin zdecydował się dać mu spokój, co trochę zajęło, bo mężczyzna był na tyle podekscytowany, że Lee został prawie zgnieciony przez jego umięśnione ramiona.

― Kiedy tak ogólnie jest ta impreza? ― zapytał nagle ciemnowłosy.

― W ten weekend. Ustaliłem z Felixem już, że Chanem-hyungiem odbiorą nas od ciebie i pojedziemy, ale nie wiem, czy wracać będziemy razem, wiesz, jak to jest z tą dwójką.

― Nie sądzisz, że Channie-hyung stał się takim pieskiem Felixa? ― zachichotał.

― Hmm... ― udał zamyślenie ― Uważam, że zachowuje się tak jak Ty hyung, gdy spotykałeś się z Jisungiem.

Przewrócił tylko oczami, mając dość ciągłych nawiązań do jego zakończonego związku.

― Tylko oni nie są razem... albo są ― westchnął, zastanawiając się, czy relację ich przyjaciół można jakkolwiek nazwać ― Nie mam pojęcia, co między nimi jest, ale na pewno Chan-hyung nie przypomina mnie z okresu randkowania!

― Tak, tak, możesz to wmówić Dori, ale nie mnie kochasiu, byłeś zakochany po uszy.

― Dobrze, że to powiedziałeś, Binnie. Byłem zakochany po uszy ― mruknął, akcentując czas przeszły.

Changbin widząc, że starszy zaczyna się irytować, wstał z kanapy i odbył szybką podróż do lodówki po dwie zimne butelki soju. Chwilę później usiadł na kanapie i podał jedną z nich starszemu. Ten mruknął ciche "dziękuję", a następnie chwycił ze stołu pilot i włączył telewizor. Dwudziestotrzylatek od razu zrozumiał, że jego przyjaciel ma w planie włączyć pierwszą lepszą dramę, na jaką trafi i całą swoją frustrację wylać na jej główną bohaterkę. Często, gdy humor mu się psuł, włączał dramy, aby krytykować występujące w niej postacie, za podjęte przez nich decyzję. Seo od razu na myśl przychodziła starsza pani, która na stare lata nie miała co robić, więc komentowała dramy dla nastolatków. Lee Minho miał może te dwadzieścia cztery lata, lecz w głębi duszy był jak stara pani. Changbinowi oczywiście, to nie przeszkadzało, bo uwielbiał się śmiać z durnych komentarzy zirytowanego ciemnowłosego mężczyzny.




✏️. . . hi guys!

kocham minbiny tutaj, więc znowu minbiny! od kolejnego partu zaczynamy akcję ^^ już nie mogę się doczekać waszej reakcji na moje plany.

happy [l.m x h.js] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz