you & me

125 14 4
                                    


― Hyung, jesteś pewny, że mogę z Tobą trochę pomieszkać? ― zapytał nagle blondyn.

Minho od ponad trzydziestu minut siedział naprzeciwko niego, jednak nie odzywał się ani słowem. Był skupiony na ekranie swojego laptopa oraz zawartym na nim raporcie, który musiał złożyć następnego dnia szefowi. W pewnym momencie jednak poprawił swoje kwadratowe okulary, które zdążyły się delikatnie osunąć z jego prostego nosa, a następnie spojrzał na swojego byłego partnera, który z niepewnością wymalowaną na twarzy wyczekiwał jego odpowiedzi.

― Jeśli obiecasz, że nie będziesz hałasować, dasz sobie radę z trzema kotami pod moją nieobecność przez pięć dni w tygodniu, nie spalisz kuchni oraz sam będziesz prał swoje rzeczy, to jestem skłonny się zgodzić ― mruknął, widząc zdziwienie na twarzy gościa, zaśmiał się ― Spokojnie, Sung. Żartuję. Mieszkaliśmy już ze sobą sporą ilość czasu, więc damy radę. Tylko musisz mieć na uwadze fakt, że mogę rzadko bywać w mieszkaniu. Wiem, że wcześniej stanowiło to pewien problem, dlatego chcę, abyś o tym pamiętał.

Jisung skinął głową na znak, że zrozumiał. Spojrzał w dół na swoje dłonie, które delikatnie się trzęsły. Ze strony jednej twierdził, że niepotrzebnie mówił o wszystkim Hyunjinowi, gdyby tylko powstrzymał swój niewyparzony język, pewnie byłoby wszystko jak zwykle. Leżałby teraz w łóżku, tuląc się do blondyna. Udawałby, że spotkanie z Minho nie miało w ogóle miejsca, a on nadal jest szczerze zakochany w Hwangu. Z drugiej strony, nie chciał już nic udawać, tym bardziej że po spotkaniu z Lee czuł się inaczej i nie był taki pewny, czy na pewno chciał mieć nadal jakąkolwiek styczność ze swoim aktualnym partnerem.

Osobowości Lee i Hwanga były bardzo rozbieżne. Pierwszy z nich od najmłodszych lat musiał bardzo się starać, aby ktokolwiek go docenił, dlatego cechowała go pracowitość i duża ambicja. Drugi zaś od zawsze miał wszystko, co chciał z powodu swojego pochodzenia, tak jak swoi rodzice, był próżnym estetą. Czasami przerażało to Hana, bo blondyn potrafił kupić obraz warty miliony, tylko dlatego, że był w danym okresie w modzie, czy też po prostu idealnie wpasowałby się w klimat salonu.

Blondyn był zagubiony w swoich myślach, z jednej strony nie chciał być w związku z osobą, która najprawdopodobniej traktowała go jak kolejną rzecz, którą mógł przekupić. Co prawda lubił życie, jakie gwarantował mu związek z Hyunjinem, ponieważ miał wszystko, czego chciał i kiedy chciał. Jednak czasami brakowało mu normalności, pracy, wysiłku, a nawet zawodów, jakie nie raz dawała rzeczywistość. Życie z Hyunjinem było na pokaz, wszystko musiało wyglądać na zewnątrz idealnie, nawet jeśli gniło w środku. Z Minho życie wydawało się być bardziej osobliwe, intymne, a przede wszystkim prawdziwe. Bywały dni, gdzie kłócili się godzinami, a po nich nadchodziły te, w których leżeli wtuleni w siebie na kanapie i wymieniali się mniejszymi, bądź śmielszymi czułościami. Takie życie kochał Han Jisung, bo nic nie musiał udawać tak jak przy Hyunjinie. Mógł być po prostu Jisungiem, a nie szmacianą lalką w wielkim teatrze Hwanga Hyunjina.

― Jisung? ― usłyszał nagle, po czym spojrzał na starszego.

― Hm?

― Wszystko okej? ― zapytał lekko zmartwiony ― Wydawałeś się być zamyślony, coś jest nie tak?

― Nie ― rzucił szybko, po czym dodał ― Zastanawiam się po prostu, jak się odwdzięczę za to, co dla mnie robisz, hyung.

― Hmmm... ― odłożył na stolik laptopa leżącego na jego kolanach, po czym ściągnął okulary z nosa i spojrzał na niego ― Pamiętasz jak kiedyś pochwaliłem twój naengmyeon?

― Oczywiście. Cały tydzień nie mogłem wyjść z zachwytu, że coś, co wyszło spod mojej ręki, Ci posmakowało. Zaraz... ― zmarszczył brwi ― czemu pytasz?

― Zrób mi kiedyś naengmyeon, to uznam, że się odwdzięczyłeś.

― Ty mówisz serio, hyung?

― A wyglądam, jakbym żartował? ― jego twarz przybrała chłody wyraz, praktycznie taki sam, jak w dzień, w którym ich wspólna droga się zakończyła, po czym się zaśmiał ― Serio mówię, Sung-ah. Nie musisz dla nie dużo robić, żeby się odwdzięczyć. Wystarczy, że będziesz od czasu do czasu pomagać mi w kuchni i sprzątać po sobie. O więcej nie proszę.

― Dobrze, w takim razie, jutro z rana pójdę po składniki i zrobię przepyszny naengmyeon!

Minho się uśmiechnął na widok blondyna, który zasalutował niczym żołnierz. Brakowało mu towarzystwa. Niby miał przyjaciół, ale brak posiadania bardziej intymnej relacji spowodował, że częściej czuł się samotny. Gdzieś w głębi siebie liczył na to, że towarzystwo Jisunga pozwoli mu uwolnić się od tego nieszczęsnego uczucia. Nie chciał czuć się jak stary zgorzkniały czterdziestolatek, był zbyt młody.

― Hyung, czy będziesz mógł mi użyczyć jakichś rzeczy? ― zapytał po krótkiej chwili ciszy ― Nie chcę wracać do Hyunjina po rzeczy, chyba w ogóle nie chcę mieć z nim żadnej styczności.

Serce bruneta zaczęło uderzać coraz szybciej, tak jakby wieść o niechęci Jisunga do Hyunjina je ucieszyło i może nawet tak było. Fakt, że wstawił się za nim przy swoim aktualnym partnerze, sprawił, że Han Jisung zyskał wiele w oczach Lee Minho. Mógłby pozwolić, aby Hwang wyzywał go od najgorszych, bo przecież nie byli już razem i obaj bardzo mocno siebie zranili, lecz młodszy tego nie zrobił. Stawił się za nim, a to dało dwudziestoczterolatkowi nadzieję na to, że nie tylko on tęsknił za ich relacją sprzed pół roku.

― Jasne, wiesz, gdzie jest szafa. Bierz, co ci się podoba. Jeśli będę miał w tym tygodniu w miarę mało pracy, to pójdziemy razem do galerii ― uśmiechnął się w jego stronę.

― Do galerii? Po co?

Minho wstał z podłogi, na której wyjątkowo dobrze mu się siedziało, okrążył stół i stanął przed dwudziestodwulatkiem. Pociągnął delikatnie za swoją koszulkę, która okrywała ciało jego gościa, materiał zsunął się z jego prawego ramienia na tyle, że powietrze muskało jego wyeksponowany obojczyk.

― Po to ― powiedział, po czym usiadł po jego lewej stronie i chwycił pilot od telewizora ― Jesteś drobniejszy, niż ja, może nawet drobniejszy niż Twoja wersja sprzed sześciu miesięcy. Moje ubrania będą na Tobie wisieć, dlatego musimy znaleźć, coś, co będzie na Ciebie pasować, skoro nie masz ochoty wracać do Hwanga.

― A spanie? ― zapytał, całkowicie omijając temat ubrań ― Gdzie będę miał spać.

― Masz trzy opcje.

― Trzy?

― Możesz spać kotami, na kanapie albo ze mną ― wymienił, całą swoją uwagę skupiając na kolorowych obrazach w telewizorze.

― Czyli nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli powiem, że chcę spać z Tobą? ― zapytał niepewnie, a jego poliki pokryły się różem.

Lee odwrócił wzrok w lewą stronę i zmierzył byłego partnera od góry do dołu, przybierając charakterystyczną dla siebie minę.

― Mam być szczery? ― zapytał, a Han w odpowiedzi skinął głową ― Liczyłem, że wybierzesz opcje numer trzy.

happy [l.m x h.js] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz