broken into a million pieces

220 17 6
                                    

Seven months earlier...

― Zdradziłeś! ― warknął, spoglądając na bruneta ledwo stojącego przed nim.

Przyłapał go. W barze obściskiwał się z innym. Był wysokim blondynem, wyglądającym jak jakiś model z okładki Vogue. Mężczyzna był zdecydowanie bardziej w jego typie, niż on sam.

― Zasłużyłeś na zdradę! ― spojrzał na niego zamglonym spojrzeniem, mimo alkoholu we krwi miał świadomość wypowiadanych przez siebie słów ― Ostatnie trzy miesiące byłeś tylko jak "praca to, praca tamto". Miałem tego po dziurki w nosie!

― Aha?! Czyli teraz to źle?! ― prychnął ― Starałem się o awans, aby w końcu zabrać cię na pierdolone Jeju i ci się oświadczyć, bo kurwa myślałem, że jesteś pierdoloną miłością mojego życia, ale jak widać, najwidoczniej w świecie się pomyliłem, bo jesteś jebanym kutasem, który wykorzystał pierwszą lepszą okazję, aby przelizać się z jakimś randomowym mężczyzną!

― Nie udawaj teraz świętoszka ― podszedł do niego chwiejnym krokiem i dźgnął go palcem w klatkę piersiową ― To przez ciebie tak się to wszystko skończyło! Gdybyś kochał mnie, tak, jak ja ciebie, nie musiałbym się rzucać na innego!

― Han Jisung, radzę ci, uważaj na swoje słowa. Jesteśmy w moim domu i w każdym momencie mogę cię stąd wyprosić.

Przekręcił głowę na bok i przymrużył oczy.

― Twoim domu?

― Tak, Jisung. Jestem właścicielem tego mieszkania i widzi mi się dzielenie go ze zdradziecką szmatą.

― Co ty powiedziałeś?!

― To, co słyszałeś słonko ― cmoknął ― Możesz wracać do tej blond lali z baru, ja nie chcę cię widzieć już na oczy. Nienawidzę cię. Brzydzę się tobą.

― Jesteś chujem, Lee Minho.

Ledwo usłyszał wypowiedziane przez młodszego słowa, a chwilę później na policzku poczuł jego dłoń. Rozszerzył oczy, zdziwiony gestem bruneta. Nie minęła sekunda i z chłodnym wyrazem twarzy, wręcz wypchał pijanego mężczyznę z mieszkania.

Zamknął drzwi na klucz, a następnie bezsilnie się po nich osunął.

Łzy wkradły się do jego oczu. Poczuł się prawdziwie skrzywdzony. Miał ochotę zniknąć, zapaść się pod ziemię. Stracił chęć swojego bytu na Ziemi. Nawet pulsujący polik nie pomagał otrząsnąć się z okropnego transu, jedynie przypominał, że jakieś dziesięć minut wcześniej oberwał od osoby, którą kochał.

Osoby, która była dla niego wszystkim.

Osoby, z którą wiązał przyszłość na całe życie.

Osoby, za którą wskoczyłby nawet w najgłębszą przepaść albo wspiąłby się na najwyższy budynek świata.

Osoby, która miała go kochać z wzajemnością.

Osoby, która zdradziła go w brutalny sposób i zostawiła na lodzie, gdy on chciał stawiać poważniejsze i odważniejsze kroki.

Ten dzień uświadomił mu, że obaj popełnili największy błąd w swoich życiach. Zrozumiał, że nigdy nie powinien się zakochiwać w niezdarnym chłopcu z dużymi oczami, bo ten okazał się być gorszy, niż sam diabeł.




✏️. . . hi guys!

przychodzę do was z "happy", ale w zupełnie innej wersji. dzisiaj taka tiny zapowiedź. mam nadzieję, że chociaż trochę was zaciekawiłam ^^
przyjmijcie proszę tą wersję tak dobrze, jak pierwowzór. możecie mi napisać w komentarzu wasze pierwsze wrażenia, będę bardzo wdzięczna.
widzimy się w kolejnych partach, dobrej nocy!! <3

happy [l.m x h.js] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz