― Kochanie, jesteś już gotowy do wyjścia?! ― usłyszał głos partnera dobiegający z salonu.
― Daj mi chwilkę! ― odkrzyknął szybko.
Porzucił stylizacje swoich i tak dobrze wyglądających kosmyków. Wzrok skierował na koszulę, która wyjątkowo go irytowała. Na ogół był już przyzwyczajony do eleganckich rzeczy nawet w najzwyklejsze dni, co stało się za sprawą Hwanga, lecz akurat tego dnia, gdy mieli obchodzić z długowłosym pół roku związku, jego ciało buntowało się i wręcz dusiło się czarnej koszuli, którą wcześniej wyprasował mu wyższy. Pustym wzrokiem skoncentrował się na swoim obiciu w lustrze i poluzował krawat, który zaciskał się zbyt mocno na jego szyi.
Mimo wyjątkowego dnia, który miał świętować, jego twarz pozostawała bez cienia jakiejkolwiek emocji. To nie tak, że nie cieszył się ze związku ze starszym, Hyunjin był wręcz cudowny i kochał go najbardziej, jak tylko potrafił. Jednak przypominał mu także błąd sprzed siedmiu miesięcy. Przypominał mu, jak samolubnym człowiekiem był, czy też to, że właśnie przesz niego, a raczej jego brak asertywności, stracił najważniejszą osobę w życiu i najprawdopodobniej jedyną osobę, którą był w stanie kochać w platoniczny sposób.
Zdążył się już pogodzić z faktem, że raczej już nigdy nie spotka Lee Minho, lecz ciężko było mu o nim tak po prostu zapomnieć, w końcu to on był pierwszą osobą, którą pokochał w romantyczny sposób. Mimo wszystko ich drogi się rozeszły, a związek przepadł. On był szczęśliwy z Hyunjinem, co prawda, nie wiedział, czy zostaną razem do końca, jednak nie lubił zapeszać, dlatego też cieszył się chwilą. Natomiast to, co robił Lee, było mu obojętne, w pewnym sensie. Miał nadzieję, że on również wiódł szczęśliwe życie u boku kogoś lepszego, niż on. Chociaż znając dwudziestoczterolatka, ten na pewno był nadal sam. Ciemnowłosy był osobą, która nie lubiła dopuszczać do siebie innych, gdy odczuwała ból. Jisung miał świadomość, że go zranił, jednak on również nie był święty, bo to właśnie przez jego pracoholizm ich związek zboczył z drogi, przynajmniej takie było jego zdanie.
― Jisungie? ― usłyszał głos za sobą ― Coś się dzieje?
Odwrócił się delikatnie i widząc twarz swojego mężczyzny, automatycznie przygryzł dolną wargę. Hwang Hyunjin był przepiękny. Porcelanowa cera, prawie nieskazitelna, bo zdobiona małym pieprzykiem tuż pod okiem, sprawiała, że człowiek miał ochotę wpatrywać się w jego osobę godzinami i podziwiać niczym prawdziwą sztukę, dla Hana tym właśnie był starszy, sztuką. Czekoladowy brąz tęczówek potrafił spowodować chęć zatopienia się w nich, a pełne malinowe wargi same prosiły się o pocałunki ukochanego. Jego długie blond kosmyki, które tak bardzo kochał Jisung, z idealną starannością zostały zaczesane do tyłu, co dodawało im elegancji. Klatkę piersiową zakrywał czarny golf, a na nogach zagościły zakupione przez młodszego materiałowe spodnie w kratę. Całość sprawiała, że wyglądał nienagannie, wręcz idealnie, niczym książę wyjęty z jakiejś bajki i wsadzony do jego niepoukładanego świata.
― Wszystko w porządku ― uśmiechnął się delikatnie ― Pięknie wyglądasz.
― Ty także, ale... ― podszedł do niego i poprawił jego poluzowany krawat ― Tak jest o wiele lepiej ― delikatnie ucałował jego prawy polik.
― To, jaki mamy plan na dzisiaj?
― Zrobiłem rezerwacje w Twojej ulubionej restauracji, w tej, w której byliśmy po premierze mojej wystawy, stwierdziłem, że po kolacji możemy zrobić sobie spacer i udać się nad rzekę Han, żeby zobaczyć fajerwerki, a później wrócimy do mieszkania, otworzymy wino i spędzimy miły wieczór w swoim towarzystwie ― uśmiechnął się delikatnie.
― Hyunnie ― ułożył dłoń na jego lewym policzku ― Ta restauracja do tanich nie należy...
― Rodzice mi zawsze mówili, żebym wydawał pieniądze na to co kocham, a ja kocham Cię ― spojrzał na niego ― Nie jest szkoda mi tych pieniędzy, bo mogę dzięki nim spędzić czas z Tobą w miejscu, które uwielbiasz.
― Kocham cię, Hyunnie. Dziękuję Ci.
Cieszył się z słów wypowiedzianych przez ukochanego. Zawsze, gdy ten rezerwował im kolacje w drogich restauracjach, bądź wynajmował apartamenty w luksusowych hotelach, czuł się lekko skrępowany. W ich związku to właśnie Hwang był tym, którego było stać na wszystko, o czym tylko marzył. Nic dziwnego skoro jego rodzice byli bardzo szanowanymi osobami, ojciec był posłem, natomiast matka jednym z najlepszych chirurgów w kraju. Mężczyzna od zawsze był przyzwyczajony do pieniędzy i to właśnie w jego osobie stanowiło kontrast do osoby Jisunga, który dorastał w przeciętnej rodzinie, dlatego też między innymi czuł się dziwnie, gdy Hyunjin zabierał go w ekskluzywne miejsca. Czuł się z lekka obco w świecie bogaczy, w końcu, Minho miał podobny status społeczny do jego i tak naprawdę za dobrą randkę często uważali wypad na burgera, co nie było czymś niesamowicie romantycznym. Z wyższym było inaczej, każda randka, każdy wypad był skrupulatnie przemyślany, co było miłą odmianą po spontanicznym związku z Lee. Tak miłą, że z biegiem czasu Han zdążył się w jakiś sposób przyzwyczaić do bogactw Hyunjina i trochę je polubić.
― Za co mi dziękujesz? ― zachichotał.
― Za to, że to wszystko dla mnie robisz, a wcale nie musisz.
― Robię to, bo kocham, gdy jesteś szczęśliwy. Poza tym dzisiaj mija pół roku od kiedy dałeś mi szansę, więc jest to dla mnie niesamowicie ważny dzień.
Uśmiech cisnął mu się na twarz. Hyunjin posiadał cechę, której on nigdy nie miał, był cierpliwy. Pamiętał do tego momentu, jak męczył go o spotkanie po tym jak Minho przyłapał ich w barze w centrum Seulu. Na początku nie chciał się zgodzić, ponieważ na swój sposób przeżywał, że Lee z nim zerwał, jednak gdy pewnego dnia zauważył dwadzieścia wiadomości od blondyna, który na tyle zainteresował go w barze, że postanowił wymienić z nim swoją ślinę, stwierdził, że nic i tak nie starci, a urokliwy jegomość pomoże mu zapomnieć o byłym.
Skłamałby, gdyby powiedział, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, w końcu Hwang Hyunjin nie był Lee Minho. Dopiero po jakimś miesiącu spotykania poczuł coś podobnego do motyli w brzuchu i tak jakoś mu zostało. Minęło pół roku i nadal nie potrafił dokładnie określić, w jaki sposób kochał Hyunjina. Nie wiedział, czy kochał go jako osobę, czy kochał go za to, że poświęca mu całą swoją uwagę, czy po prostu kochał jego portfel i fakt, że nigdy nie szczędził sobie na niego pieniędzy. Był na tyle przyzwyczajony do jego obecności w swoim życiu, że z ręką na sercu mógłby przysiąc, że nie pozwoliłby mu odejść, a to świadczyło o jego przywiązaniu oraz jakimś uczuciu, którego nie umiał nazwać.
✏️. . . hi guys!
możecie mi napisać w komentarzu wasze wrażenia, będę bardzo wdzięczna.
p.s. zapowiedź przyjęła się dobrze, więc dziękuję!!
CZYTASZ
happy [l.m x h.js] ✓
FanficJedna noc zaprzepaściła wszystko, co mieli. Czyny wykonane w nieświadomości sprawiły, że się złamał. Kochał go, a on w jedną noc zniszczył wszystko, co budowali latami. Zranił go w momencie, gdy najbardziej go potrzebował. Serce przepełnione miłośc...