― Przyprowadziłem cię tutaj, żebyś więcej nie pił ― skarcił siedzącego na podłodze z otwartą butelką wina Hana.― Wiesz, że nie jesteś moją niańką, hyung? ― spojrzał na niego ― Mam dwadzieścia dwa lata, jestem dorosły.
― Dorosły nie oznacza odpowiedzialny, obaj dobrze wiemy, na co cię stać po alkoholu ― burknął.
Młodszy spojrzał na niego z niezadowoloną miną, a następnie upił łyka alkoholu. Wiedział, o czym mówił Lee. Uderzyło to w niego z lekka, ponieważ wiedział, że źle zrobił, zdradzając swojego towarzysza. Przylepił na twarz swój specyficzny uśmiech, którego zawsze używał, żeby oszukać Hyunjina.
― Pragnę Ci przypomnieć, hyung, że to samotność sprawiła, że posunąłem się do takich kroków ― mruknął.
Minho westchnął i usiadł naprzeciwko niego. Zabrał dwudziestodwulatkowi butelkę czerwonego alkoholu, po czym sam wziął z niej kilka większych łyków. Han w pierwszym momencie chciał krzyknąć na starszego, lecz gdy zobaczył jego minę, stwierdził, że alkoholu starczy dla nich obu.
Dwudziestoczterolatek wiedział, że nadszedł czas, żeby rozprawił się z przeszłością i stawił czoła własnym uczuciom, których tak bardzo się bał. Połknął gorzko-słodką ciecz, po czym spojrzał się na blondyna, który nie odrywał od niego wzroku.
― Przepraszam... ― wlepił swój wzrok w podłogę ― Jisungie, ja serio przepraszam. Spierdoliłem najlepszy związek, w jakim byłem, jednak nie było to celowe. Pracowałem jak wół, tylko po to, żeby stać mnie było na wszystko, czego sobie zażyczysz. Nigdy nie pomyślałem, jak się czujesz, z tym że więcej czasu spędzam w pracy, niż w domu. Chciałem, żebyśmy żyli jak w bajce, ale doprowadziłem do tego, że poczułeś się samotny...
Jasnowłosy chwycił delikatną dłoń byłego partnera, a następnie kciukiem zaczął gładzić jej wierzch.
― Minmin... ― szepnął, a serce starszego zabiło mocniej, gdy usłyszał przezwisko, które niegdyś słyszał każdego poranka ― Nie winię Cię za nic, nie mówiłem Ci przecież, jak się czuję. Nie możesz się obwiniać za to, że chciałeś dobrze. Do zerwania doprowadziła moja zdrada i wiem, że obaj mamy tego świadomość. Byłem głupi, że dałem się pocałować. Nie myślałem trzeźwo, chciałem poczuć się kochany. Moje zachowanie było egoistyczne, mogłem z Tobą na spokojnie porozmawiać, jednak wolałem się poddać, bo jestem tchórzem.
Przechwycił trunek od starszego i zamoczył w nim swoje usta. Poczuł się dziwnie lekki, tak jakby kamień, który ciążył na jego sercu, rozkruszył się w drobny proch. Zauważył, że starszy przesunął się delikatnie, a następnie usiadł po jego lewej stronie. Bez żadnego słowa ułożył swoją przydługawą czuprynę włosów na jego ramieniu i przymknął oczy. Nie odezwał się ani słowem, jednak nie musiał, ponieważ Hanowi nie przeszkadzała jego bliskość. Wręcz przeciwnie, tęsknił za nią. Serce, które tak bardzo tęskniło za swoim wybrankiem, łomotało niesamowicie szybko, a w brzuchu panoszyło się stado motyli, lecz jego twarz pozostawała bez jakichkolwiek emocji.
Lee, który dawno nie czuł się przy nikim tak komfortowo, odniósł właśnie wrażenie, że po długiej podróży, która wiązała się z rozłąką, w końcu wrócił do domu. Miał go przy sobie, znowu czuł to ciepło oraz komfort, który od niego bił. Mimo pogodzenia się ze swoim losem i samotnością nie potrafił znaleźć swojego miejsca na świecie. Czuł, że jedynym miejscem, do którego pasował, był dom, a jego domem był Han Jisung.
― Nie jesteś tchórzem, Jisungie ― szepnął po chwili ― A jeśli chcesz nazywać siebie tchórzem, to ja również muszę nazwać się tchórzem, bo wina leży pośrodku. Spierdoliliśmy, a teraz ponosimy tego konsekwencje, ja w samotności, ty u boku jakiegoś bogatego snoba ― prychnął, przywołując obraz Hwanga Hyunjina w swojej głowie.
― Hyunjin jest w porządku, hyung. Dba o mnie i szczerze mnie kocha.
― A ty? ― zapytał, a następnie złapał dłoń młodszego i zaczął się nią bawić.
― Ja...? ― kolejny łyk kolorowej cieczy zawitał w jego przełyku ― Staram się być dla niego jak najlepszy, bo wiele dzięki niemu zyskałem... Kocham go... ― przygryzł wargę, nerwowo przełknął ślinę, a następnie dodał ― Jednak nigdy nie będę w stanie kochać go tak bardzo, jak kocham cię...
Ciemnowłosy z lekkim szokiem spojrzał na twarz byłego partnera. Kochał go, mimo przemijającego czasu on nadal trzymał w sercu uczucie do niego. Splótł swoją dłoń z tą należącą do młodszego, jednak nic nie powiedział. Towarzyszyła im cisza. On spoglądając na ich dłonie, rozmyślał nad sensem słów wypowiedzianych przez blondyna. Han zaś siedział, wlepiając wzrok w ścianę naprzeciwko nich. Tak jakby z jednej strony żałował, że pozwolił sobie na tak szczere wyznanie. Sam nie wiedział, dlaczego to powiedział. Być może zrobił to pod wpływem alkoholu lub chwili, czy też po prostu potrzebował, aby starszy usłyszał, że mimo tak długiego upływu czasu on nadal czuł do niego to samo i nie potrafił zmienić swoich uczuć względem niego.
Wolną ręką odnalazł lewy policzek mężczyzny, ten sam, który pół roku wcześniej potraktował z wielkim chłodem i zostawił na nim pieczący przez kolejne kilka godzin ślad. Tym razem delikatnie położył na nim swoją dłoń. Kciuk odruchowo zaczął wykonywać drobne ruchy, tak jakby chciał zetrzeć swoje błędy sprzed sześciu miesięcy. Starszy z lekka rozkojarzony podniósł głowę i obrócił ją w stronę dwudziestodwulatka. Automatycznie zatopił się w czekoladowych tęczówkach, które za każdym razem sprawiały, że jego serce biło szybciej.
― Wybaczysz mi tamto...? Nigdy nie chciałem Cię zranić, hyung ― mówił, spoglądając się w jego oczy.
― Wybaczyłem Ci już dawno temu, kiedy zrozumiałem, że całe nasze zerwanie było tylko głupim nieporozumieniem.
Drobne uśmiechy zagościły na twarzach obu mężczyzn. Wszystko nagle wydawało się takie odległe. Nie przejmowali się faktem, że na dole trwała huczna impreza, ani tym, że najprawdopodobniej Hyunjin i Changbin ich szukali. Byli tylko oni w całkiem sporym apartamencie. Siedzieli na podłodze przy barku, trzymając się za dłonie. Oboje mieli wrażenie, że dystans między nimi się zmniejszał, być może tak było. Przy tęsknocie trudno było trzymać się od siebie z daleka. W momencie kiedy ich nosy zaczęły się stykać, starszy ocknął się w pewnym stopniu.
― Jisungie, nie możemy tego zrobić ― szepnął, a w jego głosie zauważalna była nutka goryczy ― Jeśli to zrobimy, sytuacja znowu się powtórzy... Kochasz go, więc pozostań mu wierny.
― W porządku, Minmin, jeśli tego chcesz, tak zrobię ― mruknął z lekkim zawodem w głosie.
Zanim jednak odsunął się od starszego i wybiegł bez żadnego słowa przez drzwi prowadzące na korytarz, zostawił na czole towarzysza motyli pocałunek. Czuły i niewinny, jak te, które pojawiają się przy zauroczeniu, bądź nastoletniej miłości.
W jednej chwili Lee został sam w pomieszczeniu, w dłoni trzymając butelkę z resztką wina, która chwilę później trafiła do jego ust. Potrzebował trochę czasu, aby przetrawić zaistniałą chwilę wcześniej sytuację.
✏️. . . hi guys!
dwie maturki z siedmiu za mną!! miałam magiczną wenę na napisanie partu, więc proszę, proszę. minsungi!!! co sądzicie? czekaliście na spotkanie chłopców?
p.s. możecie mi napisać w komentarzu co sądzicie o "happy", chętnie poczytam wasze opinie, z resztą chciałabym wiedzieć, czy podoba wam się aktualny wygląd tego ff.
![](https://img.wattpad.com/cover/332943086-288-k690816.jpg)
CZYTASZ
happy [l.m x h.js] ✓
FanficJedna noc zaprzepaściła wszystko, co mieli. Czyny wykonane w nieświadomości sprawiły, że się złamał. Kochał go, a on w jedną noc zniszczył wszystko, co budowali latami. Zranił go w momencie, gdy najbardziej go potrzebował. Serce przepełnione miłośc...