it's you, again

121 12 0
                                    


Minho westchnął cicho. Nie chciało mu się stać w zatłoczonym holu, jednak nie mógł tak po prostu wyjść z hotelu i udać się do domu. Kultura osobista mu nie pozwalała. Nie chciał być nieuprzejmy wobec przyjaciół, czy samego gospodarza, którym był Yang Jeongin, dlatego stał tam jak piąte koło u wozu i przytakiwał pozostałym, którzy prowadzili zawziętą rozmowę.

Changbin zauważył, że jego introwertyczny przyjaciel nie czuje się najlepiej, dlatego szturchnął jego ramię, a następnie głową wskazał na bar. Lee zrozumiał prosty przekaz i szepnął Chanowi na ucho, że z Seo idą po coś do picia, ten tylko mruknął niezrozumiałe słowa w odpowiedzi, a następnie całą swoją uwagę skupił na Felixie.

Podeszli do baru, a młodszy z dwójki zamówił im drinki, których nazwy były tak dziwne, że nie potrafił ich poprawnie wymówić. Kiedy odebrali swoje zamówienie, Changbin stwierdził, że musi skorzystać z toalety, dlatego też przeprosił przyjaciela i ruszył w tłum ocierających się o siebie ludzi, aby poszukać toalety, uprzednio poprosił jeszcze starszego, aby przypilnował mu drinka. Znudzony dwudziestoczterolatek zaczął się rozglądać po twarzach stojących przy barze ludzi, lecz nikogo nie znał.

Po krótkiej chwili zauważył, że obok niego siedzi śpiący z głową na blacie baru mężczyzna. Miał wrażenie, że skądś go kojarzy, jednak nie wiedział skąd. Pacnął blondyna ręką w ramię, jednak ten nadal leżał pogrążony w błogim śnie.

― Hej ― mruknął, przysuwając się do mężczyzny na oko zbliżonego do siebie wiekiem ― Wstawaj...

Potrząsnął jego ramieniem kilka razy, tym razem mocniej. Być może powinien mieć gdzieś obcego, jednak sumienie mu podpowiadało, że nie powinien lekceważyć osoby leżącej w takim stanie przy barze, bo równie dobrze mogło się coś stać. Chociaż odór alkoholu lekko uspokajał Minho. Dopiero za którymś razem blond czupryna gwałtownie uniosła się do góry.

― Kochanie, zostańmy jeszcze ― bełkotał mężczyzna, a jego głos brzmiał znajomo.

Dopiero w momencie, gdy ich twarze się ze sobą spotkały, Minho poczuł okropny ścisk w żołądku. Każdy mięsień momentalnie się spiął, a to wszystko było winą tych wielkich ciemnych oczu, których właścicielem był ledwo siedzący przed nim Han Jisung. Ciemnowłosy zacisnął wargi w wąską linię, a oczami przeskanował całą buzię byłego partnera. Wyglądała tak samo, jak w dzień, gdy widział ją po raz ostatni. Był nadal najpiękniejszy w oczach Lee Minho, każdy najmniejszy szczegół prezentował się przepięknie na twarzy pijanego mężczyzny, nawet mały pieprzyk na poliku, którego Lee tak bardzo lubił obdarowywać malutkimi buziakami każdego wieczora.

Kiedy ich wzrok się spotkał, Han przechylił się niebezpiecznie do tyłu na hokerze, jednak upadek powstrzymała ręka starszego, który przyciągnął jasnowłosego w swoją stronę, tak, że prawie się pochylił do przodu i wylądował na nim. Na ich szczęście obyło się bez takich niezręczności, ponieważ Jisung w ostatnim momencie złapał równowagę. Wlepili wzrok w inne miejsca, byle by nie patrzeć na siebie. Nie wiedzieli, co zrobić w takiej sytuacji, ponieważ obaj nie sądzili, że kiedykolwiek ponownie się spotkają.

― Pójdę już... ― mruknął niezrozumiale dwudziestodwulatek i w momencie, gdy chciał odejść, poczuł dłoń na swojej.

Odwrócił się w stronę właściciela, zastanawiając się, co się w tym momencie działo.

― Czekaj ― starszy wstał ― Jesteś pijany, Jisung. Nie możesz tak biegać po hotelu, bo zrobisz komuś krzywdę.

Złapał go pod ramię, ponieważ widział, że sam daleko nie zajdzie. Wiedział, że musieli wyglądać komicznie, niczym dwie starsze panie idące razem do sąsiadki na nową dawkę ploteczek, jednak nie przejmował się tym. Jego celem było znaleźć jakiś osobny pokój, jednak chwilę później przypomniał sobie, że Felix poprosił Jeongina, aby zaklepał im dwa pokoje na tę noc, ponieważ dwudziestodwulatkowi nie widziało się wracać do domu, po całonocnej imprezie. Tak więc skierował się w stronę windy z uwieszonym u jego boku Jisungiem.

Czuł się niezręcznie, mając swojego byłego partnera tak blisko, jednak z drugiej strony nie mógł dać mu odejść. Mimo zerwania nadal czuł się w jakiś sposób odpowiedzialny za młodszego. Chciał mieć pewność, że nic mu nie będzie, a wiedział, że nie będzie jej miał, gdy nie będzie go przy nim.

― Gdzie idziemy? ― mruknął cicho Han, który prawie zdążył już przysnąć.

― Do pokoju. Pójdziesz spać, żeby nie narobić szkód ― starszy kliknął odpowiedni numer piętra na panelu w windzie.

Dwudziestodwulatek spojrzał się kątem oka na starszego. Jego prosty nos z profilu prezentował się wręcz idealnie, tak jakby został wyrzeźbiony przez samego Michała Anioła. Jasnowłosy przymknął oczy i momentalnie przypomniał sobie te wszystkie chwile, w których nos starszego sunął po jego ciele, w tym zataczał mniejsze lub większe koła na jego skórze. Minho zawsze obchodził się z nim, jakby był z porcelany, uwielbiał to. Hyunjin również dbał o niego, jednak to nie było to samo, ponieważ tylko przy Lee Minho czuł się w bezpieczny w stu procentach.

Nie minęła chwila, a jego poliki przybrały kolor dorodnego pomidora. Opuścił głowę w dół, aby pozostały niezauważone przez dwudziestoczterolatka. Co prawda, zawsze mógł zrzucić winę na alkohol, jednak ciemnowłosy znał go na tyle dobrze, żeby wiedzieć kiedy mówił prawdę, a kiedy kłamał.

― Nie śpij ― mruknął niepocieszony, kiedy winda się zatrzymała ― Jeśli Changbin mnie zabije, bo nie ma mnie przy barze tak, jak mu obiecałem, to ty pokryjesz koszty mojego pogrzebu.

Jisung chciał jakoś skomentować słowa byłego partnera, jednak nie odważył się. Minho będąc podirytowanym, był straszny. Pamiętał, że gdy zawsze miała miejsce taka sytuacja, kładł dłoń na jego karku i delikatnie głaskał jego skórę. Był pijany, a jego mózg nie myślał trzeźwo, dlatego położył ostrożnie dłoń na karku starszego, a następnie zaczął wykonywać nią ruchy, które miał nadzieję, że lekko uspokoją jego towarzysza.

Mięśnie twarzy starszego automatycznie się spięły na gest młodszego. Poczuł się dziwnie, tak jakby ich zerwanie, czy zdrada w ogóle nie miała miejsca. Poczuł się jak wtedy, gdy wracali z jednej z wielu imprez u Changbina, które zawsze kończyły się na tym, że Han się upijał, a Lee z troską w oczach siedział przylepiony do jego boku i pilnował, aby nie doprowadził się do stanu, w którym by wymiotował.

― Przepraszam Minho-hy...ssi ― szepnął, a następnie przygryzł mocno dolną wargę, czując nagły stres, spowodowany tym, że prawie użył niewłaściwego zwrotu grzecznościowego.

― Przez sporą ilość czasu nazywałeś mnie "skarbem", żeby wrócić do "Minho-ssi", nigdy więcej nie mów do mnie tak, jakbyśmy się dopiero poznali, skoro niegdyś byłem dla ciebie najważniejszy na świecie ― skomentował, starając się nie przewrócić oczami, a następnie otworzył drzwi do apartamentu, który przez noc miał dzielić z Seo Changbinem.


✏️. . . hi guys!

udało mi się coś naskrobać przed maturami, yaaaaaay!!! w kolejnym parcie czeka na was niespodzianka ^^, ale zanim do niego dotrzemy czeka mnie siedem matur :]

happy [l.m x h.js] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz