8. Gdzie Biedronka, tam i Czarny Kot

32 4 83
                                    

Nie minęła minuta, a wylądowali na dachu jednej z kamienic. Marinette od razu, prawie że odepchnęła od siebie Adelle, stając pewnie na swoich własnych nogach. Jej teoria już któryś raz się potwierdziła: nawet najbardziej doświadczony super bohater, bez magicznego kostiumu nie jest w stanie przeżyć takich akrobacji powietrznych. Granatowowłosa w tym momencie zaczęła współczuć wszystkim ludziom, których kiedyś odstawiała w ten sposób do domów, po skończonej misji ratunkowej. Przecież oni musieli wtedy przeżywać istny koszmar!

Na dachu zgodnie z ze słowami Kota, stała już dwójka osób, w magicznych kostiumach. Dupain-Cheng wreszcie mogła poświęcić chwilę na to, żeby dokładnie im się przyjrzeć, ponieważ kiedy pierwszy raz ich spotkała zwiali tak prędko, że ledwo co zapamiętała kolory ich strojów.

Pierwsza w oczy rzuciła jej się stojąca naprzeciwko dziewczyna. Po kostiumie śmiało można było dojść do wniosku, że jej miraculum jest nic innego jak naszyjnik lisa. Sam wygląd stroju bardzo przypominał ten Alyi. Oprócz tego miała jasną, bardzo delikatnie opaloną cerę i szarawe oczy pełne tajemnic, z których nic nie można było wyczytać. Długie, rude włosy miała związane w niski kucyk, a na czoło opadało jej kilka pasemek przydługiej grzywki, którą dziewczyna zaczesała sobie za jedno ucho.

Zaraz obok niej stał chłopak z miraculum żółwia. Przez kilka chwil uparcie wpatrywał się w pewien punkt w oddali, ale gdy tylko usłyszał, że na dach przybył ktoś jeszcze, odwrócił się w stronę reszty drużyny. Co pierwsze rzucało się u niego w oczy, to nietypowość jego stroju. Zamiast maski przylegającej do twarzy i kończącej się przy skroniach, miał przeciągnięty pasek materiału, który był związany z tyłu głowy, a jego dwa końce powiewały swobodnie na wietrze. Zupełnie jak u wojowników ninja. Kostium też nie pokrywał w całości jego ciała. Górna część w kolorze zielonym pookrywała całą klatkę piersiową i brzuch, ale nie nachodziła na ręce, kończąc się jak bezrękawnik. Posiadał też naramienniki w trochę ciemniejszym odcieniu, imitujące trochę skorupę żółwia, oraz coś w stylu ochraniaczy na przedramienia utrzymanych w tym samym stylu. Spodnie za to nie tworzyły jednej części z bluzką, tylko funkcjonowały jako oddzielny element i były w odcieniu podobnym do naramienników. Tarczę, charakterystyczną dla wszystkich posiadaczy tego miraculum miał swobodnie przerzuconą przez prawe ramię.

Jego uroda również była nietutejsza. Z daleka można było podejrzewać, że chłopak ma japońskie korzenie. Lekko dłuższe kruczoczarne włosy częściowo miał związane w kucyk, a reszta powiewała na wietrze. Jego oczy też przywodziły na myśl dalekowschodni kraj.

Kot stał za to z zadowolonym uśmieszkiem na twarzy. Poprzednia krótka wymiana zdań pozwoliła Marinette w zupełności określić jego charakter, tym bardziej, że swoim zachowaniem bardzo przywodził jej na myśl jej Czarnego Kota. Ten tu to zielonooki brunet z bardzo wkurzającym charakterem. Nic po za tym. Nie ma się co więcej rozwodzić.

- Dobrze, że jesteście – zaczął mówić czarnowłosy. – Coś dziwnego dzieje się w centrum. Nic nie widać, ale dobrze można poczuć jakąś ciemną energię, która przecina miasto. I... kogoś ty tu znowu przyprowadziła? – zwrócił się z lekkimi wyrzutami do Adelle.

- To Marinette, biedronka z przyszłości. Pomoże nam – brunetka przedstawiła granatowowłosą, zanim ta zdążyła się odezwać.

- A mi nie raczyłaś jej przedstawić mróweczko – Kot zwrócił się do Adelle z zamiarem, żeby nikt poza nią tego nie usłyszał, ale coś mu nie wyszło.

- ILE RAZY MÓWIŁAM CI, ŻEBYŚ MNIE TAK NIE NAZYWAŁ!?

- Oj już dobrze wyluzuj, nie moja wina, że jak się wściekasz to wyglądasz jak mrówka.

- NO CHYBA NIE!

- Uh no... O nowa! – brunet zwrócił się do Marinette. – Może chociaż ty będziesz na tyle łaskawa i to potwierdzisz. No spójrz na nią – wskazał palcem na prawie czerwoną ze złości Adelle. – Nie widzisz podobieństwa?

Pętla czasu: Ostatnia Wola MistrzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz