Rozdział 1

1.1K 27 23
                                    

Miley pov:

Szósty dzień września.

Najbardziej znienawidzony przeze mnie dzień w całym roku.

A to dlaczego?

Otóż odpowiedź jest banalnie prosta.

Ja, Miley Anderson kończę dziś osiemnaście lat.

I nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie to, że każdy nagle zaczynał zwracać na mnie uwagę, gdzie tak naprawdę na co dzień ci wszyscy ludzie mieli mnie głęboko w dupie.

Oczywiście, cieszyłam się, że miałam już te mistyczne osiemnaście lat, gdzie podobno od tego moje życie miało się stać prostsze i piękniejsze.

Sęk w tym, że irytowali mnie ci ludzie, którzy mówili mi jedynie cześć na korytarzu szkolnym a w dzień moich urodzin zaczynali się mną interesować i składać życzenia jakbym była nie wiadomo kim.

Niestety to do siebie mają ludzie w Ventura High School.

Cóż, przywykłam do tego, że żyję z debilami.

Poprzedniego dnia dostałam od moich przyjaciół multum złotych rad co do tego, że mam „odwalić się jak dziwka do klubu" bo miałam urodziny.

Ale nie miałam zamiaru ich słuchać.

Komu to potrzebne?

Jak to ja i mójwybrakowany gust postawiłam na czerwoną koszulkę oversize z tekstem piosenki naplecach i czarne dresy z nike. Dobrałam do tego czerwone conversy i nałożyłamkilka pierścionków na moje skostniałe palce, których paznokcie jak zwykle były pomalowane na czarno. No może z wyjątkiem serdecznych i wskazujących palców, które były pomalowane na czerwono.

Zdecydowanie uwielbiam połączenie tych dwóch kolorów.

Swoje długie ciemnobrązowe włosy wyprostowałam a na twarz nałożyłam tylko korektor pod oczami poprzez moje bardzo widoczne sińce właśnie w tamtym miejscu, tusz do rzęs i błyszczyk na moje pełne malinowe usta.

Cóż, byłam...nawet ładna.

Nie uważałam nigdy, że jestem jakoś wybitnie piękna tak jak te wszystkie modelki z okładek.

Może i miałam to całe wcięcie w talii i odpowiednich rozmiarów krągłości ale...po prostu nie pokazuję tego bo od zawsze nosiłam za duże ubrania.

Naprawdę za duże.

Okej, dużo chłopaków do mnie wzdychało ale nie czułam jakoś tego.

Nie byłam ideałem i mam lekki brzuszek oraz są miejsca na moim ciele, przez które miałam ogromne kompleksy.

Ale wiedziałam, że to jest jak najbardziej normalne i nie byłam przynajmniej wychudzonym patyczakiem jak większość tych pustostanów w mojej szkole żeby tylko przypodobać się chłopakom z drużyny.

Jeśli mowa o szkolnej drużynie koszykarskiej to...

Muszę przyznać, że chłopcy z drużyny są przystojni.

Ale nie tylko wyglądem człowiek żyje.

Ich IQ jest mniejsze niż u ogórka.

A przyznaję to tylko dlatego, że średnio trzy razy w tygodniu od jakichś dwóch lat oglądałam ich treningi po lekcjach.

Ponieważ moja przyjaciółka jest jedną z cheerleaderek a ich drużyna ma treningi w tym samym czasie co płeć przeciwna. Po chwili szybko potrząsnęłam głową chcąc pozbyć się tych idiotycznych myśli z mojej głowy.

Bambi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz