- O mój Boże, ile my jeszcze tu będziemy? – zapytałam tonem pozbawionym emocji.
- Aż znajdziemy tą jedyną. – odrzekł Max.
- Ty lepiej w swoim życiu znajdź tą jedyną, a nie doszukuj się w moim. – wymamrotałam zirytowana.
- Wypraszam sobie, zdziro! Ja czekam na księcia z bajki. – odparł oburzonym tonem Max.
- Może jeszcze na białym koniu, co? – sarknęłam ze znudzeniem, co nie umknęło uwadze Cassandry.
- Przestań marudzić, kochanie. – stwierdziła zielonooka.
Przewróciłam oczami, słysząc tę złotą radę ale już nie odpowiedziałam.
Od czterech godzin siedzieliśmy w sklepie z sukienkami i szukaliśmy... no dobra Max i Cassandra szukali mi sukienki na moją imprezę urodzinową.
Chcieli też kupić jakąś na kolację u rodziny Nathana ale kategorycznie im odmówiłam.
Kiedy traciłam nadzieję, że wyjdę ze sklepu z jakąś sukienką w oczy wpadła mi jedna wisząca na manekinie.
I do cholery, była piękna.
Czarna, do ziemi z połyskującego materiału z wymarzonym dekoltem Cass.
- Cass, przynieś mi ją. – powiedziałam wskazując palcem na co dziewczyna dostała jakiś przebłysk i szeroko się uśmiechnęła.
Chwilę później nie było jej już przy przebieralniach bo wręcz pobiegła po sukienkę.
Po dokładnej przymiarce okazało się, że sukienka była na promocji i w moim rozmiarze.
I cóż, pomimo, że nie chodziłam w tego typu szmatach...ta była wyjątkowo piękna.
Dwie godziny i zjedzonym fast foodzie później, byłam w domu i próbowałam w spokoju czytać książkę ale jak zwykle coś musiało mi przeszkodzić.
Usłyszałam ciche pukanie w okno i już wiedziałam co to znaczy.
Wstałam i pokierowałam się w stronę okna balkonowego i otworzyłam je.
- Ty idioto jebany, wiesz, że mamy takie coś jak drzwi, a moja matka cię uwielbia więc nie ważne co by się działo, i tak by cię wpuściła? – zapytałam na pozór spokojnie.
- Schlebia mi to, Bambi. Jeszcze gdybyś ty mnie tak uwielbiała... - złapał się teatralnie za serce udając rozmarzonego.
- Po jakiego chuja wpierdalasz mi się do pokoju przez balkon o jedenastej w nocy?
- Żeby było bardziej...romantycznie, kochanie. – zacmokał w powietrzu.
- Hola, hola kurwa. Nie zgadzałam się żebyś tak do mnie mówił i nie chcę więcej słyszeć tego z twoich ust. – rzuciłam, gestykulując dziwacznie rękami.
- Dobrze, kochanie.
Jasny chuj mnie trafi.
- Po co tu przyszedłeś, Nathan? – zapytałam opuszczając ręce wokół swojego ciała na znak bezsilności przez jego idiotyzm.
- Lubię jak mówisz moje imię, wiesz? – stwierdził zachrypniętym tonem, ignorując moje poprzednie pytanie.
- Powiedziałam do ciebie tak czwarty raz w życiu i uwierz, sama nie wiem dlaczego.
- Bo mnie uwielbiasz, Miley. – mrugnął ale widząc mój wyraz twarzy spoważniał i westchnął ciężko – Dobra, chodzi o to, że nie skończy się na piątku.
CZYTASZ
Bambi [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionCo się stanie jeśli chłopak, którego Miley znała całe swoje życie okaże się naprawdę dobrą osobą? Co jeśli ten sam chłopak, którego uważała za swojego wroga numer jeden zaproponuje pewien układ, z którego Miley nie wyjdzie tak szybko jakby tego chci...