Rozdział 8

731 40 5
                                    

- Cześć, Miley. – usłyszałam chwilę później.

- C-co ty tu robisz? – zapytałam.

- Nie myślałaś chyba, że przegapię tak huczną imprezę, słońce?

Cóż...Noah to starszy o rok brat Cassandry.

Byliśmy dość blisko, nawet myślałam, że coś z tego będzie ale...kiedy Noah wyjechał trzy lata temu razem z ojcem Cass na drugi koniec kraju – straciłam na to nadzieję.

Bezpowrotnie.

Rodzice Cassandry rozwiedli się właśnie trzy lata temu i Noah stwierdził, że wyjedzie razem z ojcem.

Nie mieliśmy kontaktu i nawet nie pomyślałabym, że kiedykolwiek tu wróci.

Było mi ciężko...i to bardzo, kiedy chłopak tak po prostu zniknął z mojego życia. Zaledwie rok po tym jak straciłam siostrę...

Pożegnanie z nim było okropne i nigdy nie zapomnę jego szklanych od łez oczu, gdy musiał się ze mną żegnać.

Po tych wydarzeniach stałam się silniejsza i nie przywiązywałam się do tak dużej ilości ludzi.

Ale gdy w tamtym momencie stał przede mną dziewiętnastoletni blondyn z błękitnymi jak ocean oczami...wszystko co z nim przeszłam wróciło.

Nie było tego za dużo ale...ale jednak.

Wspomnienia przelatywały mi między oczami, aż w końcu trafiłam na to, które bardzo dobrze pamiętałam.

Moment, w którym moja siostra oznajmiła mi, że go nienawidzi.

Nie rozumiałam jej, przecież Noah był idealny.

Zrozumiałam to dopiero później, gdy połączyłam wszystkie kropki.

Nie czekając ani chwili dłużej, rzuciłam się blondynowi na szyję i mocno przytuliłam.

- Boże, nawet nie wiesz jak ja za tobą tęskniłam... - wyszeptałam.

- Ja za tobą też, skrzacie. – stwierdził, po czym pocałował mnie w czubek głowy i odwzajemnił uścisk, tyle że dwa razy mocniej.

Chwilę zajęło nam aby się uspokoić i od siebie odsunąć, ale kiedy już to zrobiliśmy, blondyn przeskanował mnie wzrokiem od stóp do głów.

- No proszę, moja mała Miley jest już dorosłą, piękną kobietą. – powiedział, jakby z dumą?

Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale nie zdążyłam...

- Ona nigdy nie była i nie będzie twoja. – któż mógłby się spodziewać, że osobą, która to powiedziała był Nathan Tremblay.

- Mówisz jakbyś był zazdrosny, Nathan. – Noah zacmokał w powietrzu, a ja odwróciłam się do bruneta i próbowałam dać mu do zrozumienia żeby odpuścił.

Nie udało się.

- A jak faktycznie jestem, to coś mi zrobisz?

O kurwa...

- Tak szczerze to spodziewałem się innej odpowiedzi, Tremblay.

Cóż, Noah i Nathan nigdy za sobą nie przepadali.

Mówiąc nie przepadali miałam na myśli nienawidzili do szpiku kości.

Od zawsze ze sobą rywalizowali i nikt nie potrafił tego zatrzymać.

Oczywiście w ich rywalizacji zawsze prowadził Nathan, co przyprawiało blondyna o niesamowitą złość.

I nigdy nie robiło to na mnie wrażenia.

Bambi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz