Rozdział 5

751 27 6
                                    

Postanowiłam sobie już dawno, że nie będę tam jeździła.

Tamtej nocy się to jednak zmieniło.

Gdybyś ty wiedziała co jeszcze się zmieni...

Po dziesięciu minutach od szpitala znalazłam się tam, gdzie nigdy więcej nie miałam przychodzić.

Na cmentarzu.

Przechodziłam pomiędzy nagrobkami i zastanawiałam się co tak naprawdę skłoniło mnie by pojechać na cmentarz o dwudziestej drugiej.

Nigdy nie znajdę odpowiedzi na to pytanie ale skoro już się odważyłam tutaj przyjść to nie ucieknę jak ostatni tchórz.

Gdy byłam już przy odpowiednim nagrobku...nogi się pode mną ugięły.

Nie byłam tu tak dawno, a teraz stałam sobie tak po prostu przy nagrobku mojej siostry.

Powoli uniosłam wzrok a moim oczom ukazał się drukowany napis:

ELIZABETH KIMBERLY ANDERSON.

19.05.2002-29.06.2019.

SPOCZĘŁA W SPOKOJU.

Stojąc i patrząc na te trzy linijki, w mojej głowie przewijało się mnóstwo wspomnień związanych z moją siostrą.

Od tych dobrych aż po te najokropniejsze.

Po chwili w mojej głowie było tylko to jedno wspomnienie.

Wspomnienie, w którym zobaczyłam Elizabeth Anderson leżącą na zimnych płytkach w naszej łazience z plamą krwi wokół siebie.

Elizabeth była pogodną osobą.

Dlatego do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć, co skłoniło ją do podcięcia sobie żył...

Niewiele myśląc zaczęłam grzebać w swojej torebce aby znaleźć ten jeden list, który zostawiła mi moja siostra zanim...zanim popełniła samobójstwo.

Zawsze nosiłam go ze sobą.

Nie wiem dlaczego...może po prostu czułam się z nim bardziej bezpieczniej?

Może świadomość tego, że nosiłam przy sobie coś, co zostawiła mi moja martwa siostra sprawia, że czułam się lepiej?

Drżącymi dłońmi rozłożyłam kawałek papieru oraz usiadłam na ławeczce naprzeciw nagrobku Elizabeth i zaczęłam go czytać.

Pomimo tego, że znałam go już na pamięć...

Droga Miley!

Rany, dziwnie mi pisać do Ciebie w takiej formie.

Cóż, jeżeli czytasz ten list, to prawdopodobnie zdecydowałam się zniknąć z tego świata.

Piszę to w roli...pożegnania.

Nie chciałam się z tobą żegnać fizycznie ponieważ wiem, że...bolałoby mnie to wszystko jeszcze bardziej...widząc twoje cierpienie.

Pewnie zadajesz sobie teraz pytanie dlaczego się na to zdecydowałam?

Odpowiedź jest – przynajmniej dla mnie – banalnie prosta.

Miałam dość.

Dość wszystkiego.

Czułam się przytłoczona i zła, że muszę obarczać swoimi problemami bliskie mi osoby...czułam poczucie winy, Miley.

Być może będzie ci ciężko...ale wiem, że dasz radę.

Bambi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz