Rozdział 4

852 36 18
                                    

W swoim życiu spodziewałam się wielu rzeczy. Moja świętej pamięci już babcia powiedziała mi raz, że najlepiej spodziewać się niespodziewanego. Dlatego od kilku lat praktykowałam myślenie o dosłownie wszystkich opcjach i posuwałam się do naprawdę czarnych scenariuszy.

Ale tego o co zapytał mnie w tamtym momencie Nathan, sprawiło, że mnie zamurowało.

Okej wiedziałam, że jego mama za mną przepadała i być może ucieszyłaby się z mojej wizyty ale Nathan mnie o to pytający mnie zaskoczył...ale pozytywnie.

Skinęłam głową na jego propozycję.

- Tylko, że wiesz...jest problem. Dokładniej dwa. – zaczął po czym uśmiechnął się zawadiacko, a ja już wtedy wiedziałam, że ucierpię na tym albo ja, albo ktoś z mojego otoczenia – Otóż, musimy powiedzieć mojej mamie, że ze sobą jesteśmy i...nie mam samochodu.

- Jak to, kurwa, nie masz samochodu? – zapytałam z wyczuwalnym poirytowaniem – Nathan, posłuchaj mnie teraz uważnie...NIE WPUSZCZĘ CIĘ DO MOJEGO AUTA! – być może tylko ale tylko trochę się uniosłam.

- Bambi, obydwoje dobrze wiemy, że to nieuniknione. – uśmiechnął się jeszcze bardziej w moją stronę, a ja miałam ochotę wydłubać mu oczy.

Wrócił ten idiota, którego znam...jak cudownie!

Zastanowiłam się porządnie i doszłam do wniosku, że...on miał pieprzoną rację.

- Dobra, chodź. – powiedziałam, przez co chłopak zwycięsko się uśmiechnął – Ale tylko dzisiaj.

- A nie sądzisz, że powinienem dostać jakąś nagrodę za to, że wygrałem mecz?

- Przecież ci pogratulowałam, tyle ci powinno wystarczyć. Nigdy tego nie robię, więc mógłbyś docenić tak drobne rzeczy. – wymamrotałam unosząc kącik ust do góry.

- No ale...jestem przecież twoim chłopakiem, Bambi. – zrobił maślane oczka, co niestety wychodziło mu bardzo ale to bardzo dobrze.

- Ta, tylko przy twojej rodzinie. – mruknęłam pod nosem co niestety usłyszał.

- I tak musimy powiedzieć to moim rodzicom, więc mogłabyś się już teraz przygotować...tak mentalnie.

- I co, jeszcze mi powiedz, że mam cię pocałować? – sarknęłam ale gdy odwróciłam głowę i napotkałam ten jego uśmiech, wiedziałam, że byłam skończona – O nie! Nie ma takiej opcji! Nie zrobię tego po raz kolejny!

- Cholera, a już myślałem, że cię przekonam... - westchnął teatralnie po czym ruszył w stronę mojego samochodu.

Stałam tak jeszcze chwilę i chcąc nie chcąc na moje usta wkradł się uśmiech.

Przez niego.

W ostatnim czasie szczerze uśmiechałam się tylko przy nim.

Gdybyś tylko wiedziała, że to najmniejszy problem, Miley...

Po kilku sekundach postanowiłam pójść za chłopakiem.

Jednak kimże byli by moi przyjaciele gdyby nie stali z tymi swoimi minami, czekając na wyjaśnienia.

- Obiecuję, wyjaśnię to później! – rzuciłam szybko i otworzyłam drzwi od strony kierowcy – Kocham was!

Nie patrząc na chłopaka obok mnie postanowiłam ruszyć i nie przejmować się tym, że jakiś debil siedział w moim aucie i przyprawiał mnie o zawał.

Podczas jazdy między mną a Nathanem panowała cisza ale co dziwne, nie była to niezręczna cisza tylko taka...przyjemna.

W samochodzie leciała moja playlista, którą zrobiłam już dawno temu na Spotify i kiedy miałam zmieniać piosenkę, z głośników rozległ dźwięk I Want to Break Free, czyli piosenka, która przypominała mi dzieciństwo.

Bambi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz