Rozdział 10

821 34 5
                                    

"O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujcie zdefiniować kształt gruszki."  ~ Andrzej Sapkowski. 

*** 

Nathan pov:

Następne dni mijały mi dość...znośnie.

Nim się obejrzałem minął kolejny tydzień i tak oto był poniedziałek rano.

Nie był to jednak zwykły poranek, ponieważ był to początek naszej pięciodniowej wycieczki nad jeziora czy tam do innego lasu czy też puszczy.

Wszystkie dziewczyny z mojej klasy dosłownie wariowały i narzekały już jak bardzo chcą jechać i odpocząć od szkoły, czy inne pierdoły.

Wszystkie oprócz jednej.

Chyba łatwo się domyślić, że chodziło mi o Miley.

Ona jako jedyna miała wyjebane i nie zachowywała się jak jakaś obłąkana lub niespełna rozumu.

Po prostu siedziała i przysypiała na swojej walizce.

Wyglądała przy tym bardzo uroczo, co sprawiało, że cały czas chciałem na nią patrzeć.

Tego dnia wyglądała inaczej.

Miała na sobie coś innego niż kolor czarny lub czerwony, co było u niej świętością.

I moim skromnym zdaniem wyglądała o wiele lepiej w za dużej – chyba – grafitowej bluzie z Nike i za dużych, jak na Miley przystało, szarych dresach.

Wszystko było niby zwyczajne, gdyby nie jeden jedyny fakt, który sprawiał, że Miley wyglądała jeszcze śliczniej niż zwykle, chociaż myślałem, że się już nie da.

To wszystko było wyciągnięte z mojej szafy.

Miley ubrana w moje rzeczy wyglądała w nich o wiele lepiej niż ja sam.

Tak szczerze mówiąc sama ta wycieczka nie cieszyła mnie jakoś bardzo.

Jedyny plus jaki widziałem i co szczerze mnie cieszyło, to czas jaki spędzę z Miley.

Czekało nas około ośmiu godzin jazdy autokarem i niezmiernie mnie to satysfakcjonowało.

Ponieważ przez te osiem godzin będę siedział obok pewnej brunetki z obsesją na punkcie muzyki i książek.

Przez te osiem godzin będę mógł ją drażnić i przeszkadzać w czytaniu czy też pisaniu z rudą, która po ciężkich próbach zgodziła się usiąść z moim przyjacielem.

Naprawdę nie mam pojęcia jak ten idiota ją do tego przekonał, ale mu się udało.

Tak, Jake zrobił to za mnie, bo ja wolałem nie zaczynać rozmowy z tym rudzielcem.

Oczywiście plan był taki, że Miley nie miała o nim zielonego pojęcia, a ruda miała się nie wygadać.

I chyba się udało.

- Nathan, tak się zastanawiam, wiesz...ile będziesz się jeszcze na nią gapił jak jakiś debil? – zapytał sarkastycznie szatyn, uważający się za mojego przyjaciela.

Cóż, Jake to...Jake.

Nie ma dla niego jakiegoś przyzwoitego opisu, bo to po prostu Jake Moore.

Bogaty dzieciak, który ruchał wszystko co się ruszało.

Chociaż był jeden warunek, co do jego stylu bycia.

To co ruchał nie mogło mieć kutasa.

Bambi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz