/5\

453 34 22
                                    

Z błogą miną, leżąc na stosie miękkich poduszek, przyglądałem się, jak w pierwszych promieniach wschodzącego słońca Lilim niespiesznie ubiera się. W końcu spojrzał na mnie i uśmiechnął się zawadiacko.

- Wpadnę jeszcze kiedyś - obiecał, siadając na łóżku.

- Oby jak najszybciej - stwierdziłem, łapiąc go za koszulę na piersi i prowokując powolny, przesycony do granic możliwości pożądaniem i namiętnością pocałunek.

- Nie zapomnę o sułtanie, którego rozdziewiczyłem - powiedział z kpiną.

- Jeśli zaraz nie wyjdziesz, wezwę straże - prychnąłem. Nie miałem ochoty, by wypominał mi brak doświadczenia.

- Nie wiedziałem, że chcesz urządzać orgie - zakpił. Popchnąłem go na łóżko i przygwoździłem własnym ciałem, przy okazji unieruchomiając jego ręce nad głową.

- Jeszcze jedno słowo, a każę cię uwięzić i staniesz się moim osobistym, seksualnym niewolnikiem - mruknąłem, wpatrując się w jego czekoladowe oczy.

- Kusząca oferta - odparł rozbawiony i zamruczał z aprobatą, odwzajemniając kolejny pocałunek. Mimowolnie nasze palce splotły się. Nie miałem ochoty wypuszczać go z sypialni. Najchętniej swój żart wprowadziłbym w życie i już zawsze miał Lilima tylko dla siebie. Jednakże w głębi serca wiedziałem, że nigdy nie byłbym w stanie skrzywdzić tego niezwykłego mężczyzny w tak nieludzki i okrutny sposób. Wolność to było jedyne, co prawdziwie posiadał i kochał, a ja nie mógłbym być potworem, który odebrałby mu ją.

Odprowadzałem łotrzyka wzrokiem, gdy bez skrupułów, pewnym krokiem wychodził z mojej sypialni. Zastanawiałem się, kiedy znów ujrzę ten kpiący, denerwujący uśmieszek. Czując dziwną lekkość zerknąłem na swój nadgarstek i zaśmiałem się pod nosem, jeszcze chwilę temu miałem pięć a nie jedną złotą bransoletę.

Od naszej pierwszej wspólnej nocy minęło pół roku. W tym czasie często spotykałem się potajemnie z Cieniem Węża. Każda nasza kolejna schadzka była równie ciekawa i niepowtarzalna, jak ta pierwsza. Wraz z nim zaliczyłem chyba z połowę pozycji z Kamasutry. Oczywiście czasem pozwalałem mu coś ukraść, lecz częściej obdarowywałem go kosztownymi podarunkami, takimi jak drogocenne kamienie czy dobrej jakości alkohole. Zdawałem sobie sprawę, że prócz mnie zapewne sypiał z innymi, ale wolałem o tym nie myśleć, dla mnie był tylko on i bardzo mi na nim zależało. Zdecydowanie za bardzo.

Co ciekawe miałem wrażenie, że sam Lilim Ahas też pod pewnym względem zmienił się. Oczywiście on by się nigdy do tego nie przyznał, ale dziwnym trafem czasami znajdowałem w swojej sypialni jakieś informacje o przeciwnikach politycznych, które mogłem wykorzystać na swoją korzyść. Również niekiedy moi generałowie otrzymywali tajemnicze ostrzeżenia o planowanych zamachach, a raz pewien niedoszły zamachowiec skonał pod moimi stopami, mając w plecy wbity sztylet, zaskakująco podobny do tych używanych przez mojego kochanka.

Dodatkowo dochodziły mnie słuchy, że Cień Węża i jego gang częściej polują poza granicami Imperium, a karawany z moimi sztandarami mogą bezpiecznie przemieszczać się po wcześniej niebezpiecznych terenach, patrolowanych przez przestępców. Ta ostatnia informacja szybko rozeszła się szerokim echem i prawie natychmiast najróżniejsi kupcy i pomniejsi możnowładcy zaczęli zabiegać o względy u mnie, by zyskać reprezentujące sułtana symbole, które mogłyby ich ochronić. Natomiast to dało mi nowe możliwości negocjacji, zażegnania niektórych konfliktów i wiele innych ciekawych korzyści.

Moje Imperium rosło w siłę, a ja osobiście często z rozkoszą korzystałem z wdzięków rzekomo zabójczo niebezpiecznego, ale jakże nieziemsko przystojnego i namiętnego Cienia Węża.

„Sułtan i jego harem" YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz