/13\

464 35 8
                                    

Rozdział dedykowany wilczyduch za odgadnięcie w prywatnej rozmowie, kto wraz z Lilimem w poprzedniej części zawitał do sypialni sułtana 🤗

- Sama słodycz - szepnąłem z zachwytem, czule głaszcząc blady, piegowaty policzek. Wciąż ledwo mogłem uwierzyć w to, co wydarzyło się tej nocy. Wycieńczony Alipin ufnie wtulił się we mnie i uśmiechnął przez sen, a ja z fascynacją przyglądałem się różnicy w kolorycie naszych ciał. Jego mlecznobiała skóra perfekcyjnie zgrywała się w moją karnacją przypominającą palone drewno.

- Gdybym wiedział, że będziesz aż tak zadowolony, wcześniej wepchnąłbym tego chłopaka w twoje ramiona - zaśmiał się Lilim, obserwując nas. Niby przypadkiem zahaczył palcami o moją dłoń głaszczącą nagie plecy rudzielca, zupełnie jak szczeniaczek dopominający się uwagi.

- Och, nie bądź tak zazdrosny, ciebie też kocham - stwierdziłem szczerze, jednak na przekór swym słowom posłałem mu złośliwy uśmieszek. Widząc nieproszone rumieńce na twarzy Cienia Węża, zaśmiałem się serdecznie. - Chodź, przytul się do nas - zachęciłem ukochanego, chociaż dobrze wiedziałem, że tego nie zrobi.

- Jeszcze czego, wystarczy ci jedna przylepa - prychnął z irytacją i na wszelki wypadek odsunął się od nas, uważając, by nie spaść na podłogę.

Całą noc spędziliśmy we trójkę w sułtańskim łożu. Mimo okropnie brudnej, poplamionej spermą i potem, śmierdzącej i gdzieniegdzie wciąż lepkiej pościeli, uważam te nocne godziny za jedne z lepszych w życiu. Przez zdecydowaną większość czasu Alipin nawet nieświadomie zabiegał o mój dotyk, zupełnie jakby czuł się najbezpieczniej właśnie wtedy, gdy go obejmowałem. Z przyjemnością tuliłem słodką przylepę, pomimo paru przypadkowych pobudek. Oczywiście Lilim Ahas udawał wielce niezależnego mężczyznę, lecz mogę przysiąc, że co najmniej kilkukrotnie, niby od niechcenia, łapał moją dłoń spoczywającą na plecach bądź biodrze sługi. Niech sobie ten szpieg mówi, co tylko chce, lecz ja już dawno poznałem tę część jego, do której on wciąż uparcie wstydzi się przyznać.

- Kochanie? - szepnąłem.

- Nie nazywaj mnie tak - warknął, przewracając się na plecy i zasłaniając twarz dłońmi.

„Uwielbiam go tak zawstydzać" - Zaśmiałem się pod nosem i czule ucałowałem czoło Alipina, po czym spoważniałem.

- Lilm, dlaczego w ogóle zorganizowałeś to wszystko? Po co przyprowadziłeś tu tego słodziaka? - zadałem pytanie, które męczyło mnie w zasadzie od samego początku.

- Tak trudno domyślić się? - prychnął i spojrzał na mnie z ukosa.

- Po prostu powiedz - zażądałem.

- Oj, Higit, Higit. - Łotrzyk pokręcił głową i przewrócił się na bok, by być ze mną twarzą w twarz. - Po pierwsze już od bardzo dawna, praktycznie od samego początku naszej znajomości wiedziałem, jak na niego lecisz i nie masz co zaprzeczać. A po drugie chciałem, byś miał jakieś towarzystwo, gdy ja będę wyjeżdżać - przyznał, zrywając kontakt wzrokowy i ponownie rumieniąc się. Ciekawe, czy to przez zmęczenie był aż tak podatny na rumieńce?

- Martwisz się o mnie? - spytałem zdziwiony. To była nowość, on nigdy nie mówił otwarcie czegoś takiego.

- Oczywiście, że nie! - żachnął się. - Martwię się o siebie. Skoro po jednym dniu przypominasz porzuconego szczeniaka, to aż strach pomyśleć, co będzie, jak wrócę za kilka tygodni. Na szczęście, teraz masz tego malca i możesz na niego przelać całą tą swoją miłość - prychnął, wykrzywiając usta w przesadnym grymasie. Może normalnie zabolałyby mnie jego słowa, ale za dobrze już poznałem swego szpiega, by doskonale wiedzieć, co on do mnie czuje.

„Sułtan i jego harem" YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz