/12\

609 34 20
                                    

Rozdział ten dedykuję Mara482, która jako pierwsza odgadła plan Lilima 😊


Z niedowierzaniem przyglądałem się kochankowi. Półnagi, mający na sobie jedynie luźne czarne spodnie, siedział nonszalancko w moim fotelu. Jego twarz zdobił wyjątkowo złośliwy uśmieszek. Ewidentnie coś kombinował i jak zawsze wywracał mój świat do góry nogami.

Jednak to nie on mnie tak zaskoczył, a służący sztywno spoczywający na jego kolanach i wpatrujący się we mnie, jak w jakiś obrazek.

- Co to ma znaczyć? - powtórzyłem, kompletnie nie wiedząc jak się zachować. Normalnie ucieszyłbym się na widok Lilima i na pewno nie pozwolił zmrużyć oka przez całą noc. Jednak nie mogłem zrozumieć, co tu robił Alipin.

Cień Węża lekko poruszył się, więc chłopak szybko wstał. Konkubent zbliżył się do mnie z tajemniczym uśmiechem, a sługa podążał za nim krok w krok.

- Myślisz, że jestem ślepy? Przecież widzę, jak na niego patrzysz - mruknął, zatrzymując kilka kroków ode mnie. Alipin wpadł na jego plecy, lecz mężczyzna nie zwrócił na to uwagi.

- Wcale nie - zaprzeczyłem głupio, chociaż zdawałem sobie sprawę, że niewiele jestem w stanie przed nim ukryć. Mój kochanek obszedł służącego, jakby oglądał konia przed zakupem i lekko uniósł jego podbródek, przyglądając się bladej twarzyczce obsypanej piegami.

- Nie dziwię się, że pociągasz Higita, posiadasz naprawdę wyjątkową urodę - przyznał z uznaniem.

- Ty też nie jesteś pospolity - odezwał się niepewnie rudzielec.

- Masz na niego ochotę, Higit? - zapytał kpiąco łotrzyk, spoglądając wprost na mnie. Jego słowa zbiły mnie z tropu.

- Ty mi w pełni wystarczasz - powiedziałem szybciej, niż się nad tym zastanowiłem. Po prawdzie strasznie chciałem posiąść służącego, lecz gdzieś podświadomie czułem, że tak nie wypada, że powinienem być wierny osobie, którą obdarzyłem uczuciem. Co innego mieć konkubiny, które są mi całkowicie obojętne, to dla mnie jedynie ozdoba w oczach innych, w końcu pokaźny harem jasno wysyła sygnał o majętności i władzy sułtana. Jednakże inaczej wyglądała sprawa z Cieniem, mężczyzną, który pokazał mi kim naprawdę jestem, nauczył akceptacji swojej odmienności i otworzył przede mną wrota do zmysłowości i namiętności, o jakich wcześniej nawet nie śniłem. Gdzieś w głębi serca czułem, iż nie mogę go zdradzić i wciąż nie dopuszczałem do siebie, bym mógł pokochać więcej niż jedną osobę. Dla mnie istniał tylko jeden, jedyny ukochany.

- Twoja strata - odparł, obojętnie wzruszając ramionami. - Ja mam ochotę zabawić się z chłopaczkiem, tu i teraz, w twoim łożu. Jak chcesz, możesz sobie popatrzeć, albo wrócić za jakąś godzinę.

Nie wiedziałem, co na to odpowiedzieć. Całkowicie oniemiały patrzyłem, jak Lilim i Alipin zaczynają się całować. Cień Węża szybko zdominował służącego, który w ogóle nie opierał się i nie walczył, przyjmując poddańczą postawę, pozwalając zrobić ze sobą wszystko, na co starszy i bardziej doświadczony mężczyzna miał ochotę.

Stałem skonsternowany z rozdziawionymi ustami. Bardziej niż to, czego teraz byłem świadkiem, szokowały mnie moje odczucia. Zamiast być wściekłym lub chociaż zazdrosnym na tak bezczelne i aroganckie zachowanie mojego konkubenta, ja nie potrafiłem oderwać od nich wzroku i czułem jak zaczyna na to reagować moje ciało.

Cień Węża obejmował drobne ciałko, wymieniał się z uległym chłopakiem pocałunkami pełnymi pożądania i przez cały czas intensywnie wpatrywał się w moją twarz swoimi czekoladowymi, przenikliwymi oczyma. Jego dziwny, władczy wzrok przyciągał mnie. Jak zahipnotyzowany, nie panując nad sobą, podszedłem do nich. Złapałem Alipina za ramię i stanowczo odciągnąłem od Lilima.

„Sułtan i jego harem" YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz