- Lilim - wyszeptałem z przerażeniem, przyglądając się mężczyźnie, którego kochałem z całego serca. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś potraktował go w tak bestialski sposób. Gdyby nie to, że jego ciało ledwo dostrzegalnie poruszało się przy nierównym, sprawiającym trudność, oddechu, mógłby uchodzić on za martwego. Przystojna twarz teraz była posiniaczona i w niektórych miejscach opuchnięta, prawy policzek przecinała długa głęboka rana zadana mieczem, z lewego ramienia wystawał kawałek drzewca wbitej w ciało strzały, a na plecach dostrzegłem różniej długości i głębokości rozcięcia z sączącą się z nich krwią. Całe szaty, o które łotrzyk w zadziwiający dla mnie sposób zawsze dbał, by były czyste i dobrze się prezentowały, teraz w nieładzie, podarte, pokrywał kurz, błoto i krew w zdecydowanie za dużej ilości.
„Jak to możliwe?! JAK TO MOŻLIWE?!" - krzyczałem w myślach, blady jak ściana. Zacisnąłem pięści na oparciach tronu tak mocno, że aż zbielały mi knykcie. Kapitan Straży nie dostrzegł tego, bardziej interesowało go opowiadanie o przebiegu likwidacji grupy Cienia Węża z najdrobniejszymi szczegółami, wychwalanie siebie i żołnierzy, a przy okazji słowne poniżanie mężczyzny, którego darzyłem szczerym, głębokim uczuciem. Uczuciem, które nigdy nie powinno się zrodzić, a jednak serce postąpiło inaczej, niż nakazywał zdrowy rozsądek.
Nie zwracałem uwagi na słowa i obelgi siwobrodego, bardziej próbowałem zrozumieć, jakim sposobem pod moim tronem leży zakuty w ciężkie kajdany, ledwo żywy Lilim Ahas. Przecież chroniłem go na wszelkie możliwe sposoby! Starałem się chociaż odrobinę wybielić jego reputację, ukierunkować działania moich ludzi na inne grupy. Niezliczoną ilość razy negowałem konieczność zlokalizowania kryjówki Cienia, tłumacząc, że należy zająć się bardziej dokuczliwymi przestępcami. Kilkukrotnie w ostatniej chwili odwołałem jakiś oddział i jeszcze tego samego dnia zostawiłem informację o zagrożeniu na moim łożu, a ona znikała po paru godzinach. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić bezpieczeństwo Cieniowi Węża, więc jak to się stało, że teraz muszę go osądzić?
Nawet nie zauważyłem, kiedy w sali audiencyjnej zebrał się kolorowy tłum przedstawicieli wszystkich klas społecznych. Poza moimi doradcami, generałami, żołnierzami z innych oddziałów, dygnitarzami i reprezentantami sojuszniczych krain, wszelkiej maści urzędnikami i oficjalnymi gośćmi sułtana, mogłem dostrzec nawet kilka konkubin, jak i zaciekawioną, wścibską służbę. Wszyscy bez wyjątku, nie zwracając uwagi na swoje pochodzenie, czy miejsce, chcieli zobaczyć sławnego na całe Imperium, obecnie zniewolonego, Cienia Węża i to jaki los go spotka.
Odetchnąłem głęboko, czując jak się trzęsę od emocji. Zdawałem sobie sprawę, że muszę uważać na każde swoje posunięcie czy słowo. W końcu nie mogłem dać się ponieść uczuciom i zrobić czegoś absurdalnie nieracjonalnego.
„Jeśli użyję odpowiednich zwrotów i gestów, możliwe, że uda mi się wybronić go przez stryczkiem" - pomyślałem, zastanawiając się, jak poprawie wydać wyrok. - „Może nawet z pomocą Tahimika dziś w nocy ukryję gdzieś Lilima i dam mu szansę na ucieczkę?" - Uważniej przyjrzałem się ukochanemu, obawiając się, że bez pomocy medycznej nie zdoła dożyć jutra. - „Najpierw muszę go zabrać od tych ludzi, nad resztą zastanowię się później" - postanowiłem, w myślach powtarzając sobie o grze pozorów i odpowiednim, godnym sułtana zachowaniu. Przede wszystkim nie mogłem po sobie pokazać, że coś łączy mnie z tym mężczyzną, konsekwencje tego byłyby nie do przywidzenia.
„Muszę działać rozumem, nie sercem" - upomniałem siebie, próbując szybko określić, kto z najbliższego otoczenia byłby gotów pomóc mi bez zadawania pytań i dochować tajemnicy. Oczywiście o wierność swego ochroniarza i zapatrzonego we mnie służącego nie musiałem się obawiać, ale czy był ktoś jeszcze? Mój wzrok mimowolnie skierował się na stojącego dość niedaleko muzyka. Owszem, Musikero od dłuższego czasu próbował mnie uwieść, lecz czy byłby skory do pomocy, czy wręcz przeciwnie, uraziłbym go, albo co gorsza spróbowałby pozbyć się konkurenta?
CZYTASZ
„Sułtan i jego harem" YAOI
RomancePewien młody sułtan ma nietypowy problem - za nic w świecie nie jest w stanie choćby zbliżyć się do konkubin, nie wspominając już o dotknięciu ich, czy współżyciu, a jego doradcy nalegają, by czym prędzej spłodził potomków. Czy i jak uda mu się rozw...