Porwanie

4.1K 51 30
                                    

Gdy zeszłam tego ranka na śniadanie do kuchni już wyszykowana do szkoły zastałam tam wciąż chrapiącego Shane'a.

Siedział przy stole pochylając się nad pustym już talerzem, a jego oczy były nadal zamknięte.

Nie czekając długo Eugenie podała mi moje śniadanie.

Zanim jeszcze zdążyłam zacząć je jeść do kuchni wkroczył Dylan.

On w porównaniu do Shane'a był pełen energii.

Widocznie był już po swoim porannym treningu na siłowni ponieważ jego włosy były wilgotne zapewne od potu i nawet nie pofatygował się by założyć koszulkę.

Dziś do szkoły miałam jak zwykle jechać z Shanem więc jak tylko zjadłam śniadanie, szturchnęłam go by ten się obudził.

Coś tam mruknął pod nosem ale go nie zrozumiałam.

Gdy wjechaliśmy na teren szkoły, a ja właśnie wysiadłam z samochodu, odrazu namierzyłam wzrokiem Mone która odrazu podbiegła i mnie przytuliła.

Nie wiedzieć czemu dzisiejsze lekcje strasznie się dłużyły i przez to nie mogłam się w końcu doczekać długiej przerwy na lunch.

Gdy trwała przerwa na lunch, usiadłam z Moną tam gdzie zwykle czyli na moje nieszczęście z idealnym widokiem na stolik Monetów.

Na moje nieszczęście dlatego, że Mona chyba przez cały czas się tam patrzyła wypatrując Tony'ego co mnie bardzo irytowało bo w ogóle mnie nie słuchała.

Na następnej przerwie spotkałam na korytarzu Leo i tak właściwie zaczęliśmy rozmawiać.

Zdecydowaliśmy się skorzystać z świerzego powietrza i wyszliśmy przed szkołę. Chwilę tak chodziliśmy gdy Leo oznajmił, że będzie miał na tej lekcji sprawdzian i chce sobie jeszcze coś powtórzyć.

I tak zostałam sama na dworze.

Spacerowałam sobie zamyślona aż nieświadomie znalazłam się na parkingu.

Zabrzmiał dzwonek na lekcje i gdy już ruszałam w kierunku szkoły, poczułam szarpnięcie i ktoś zaczął mnie szarpać i ciągnąć.

Ten ktoś ciagnal mnie tyłem więc nie widziałam kto to był.

Odrazu zaczęłam się wyszarpywać ale to było na marne.

-Puszczaj!- krzyknęłam.

Jednak ta osoba nie posłuchała tylko podwoiła swoją siłę gdy ja właśnie prawie jej się wyrwałam.

Zostałam zaciągnięta do jakiegoś dużego ale zaniedbanego samochodu.

Osoba wrzuciła mnie siłą na tylne siedzienie i zanim zdążyłam co kolwiek zrobić, zakuła mi czymś ręce.

Zgadywałam że to były kajdanki, pomimo iż ta osoba ani trochę nie była policjantem.

Nie zdarzyłam zobaczyć twarzy mojego porywacza ale wiem że napewno był to wielki, umięśniony facet.

Może taki prawie jak Dylan.

W lusterku zobaczyłam, że mój porywacz miał na sobie kominiarkę i czapkę więc nie rozpoznałam tej osoby.

Zaczęłam się rozglądać za jakąś rzeczą.

Nie wiem nawet co chciałam znaleźć więc zaczęłam krzyczeć i próbować otworzyć drzwi które niestety były zamknięte.

Ręce miałam skute z tyłu co utrudniało wszystko.

Porywacz wyjechał z jak największą siła z terenu szkoły, a ja tylko modliłam się aby Sonny zauważył mnie w oknie obcego samochodu.

Zaczęłam płakać I kopać w siedzenie kierowcy na którym siedział porywacz aż zdecydowałam się przenieść do przodu.

Nie wiem co chciałam tym osiągnąć.

Gdy byłam w połowie drogi do przedniego siedzenia, porywacz głośno przeklnął co mnie przestraszyło i wróciłam na tylne siedzenie.

Już drugi raz zostałam porwana ze szkoły.

Pomyślałam ze łzami w oczach.

-Po co mnie porywasz?- zapytałam płaczliwym głosem.

Milczał.

Jechaliśmy nieznaną mi drogą otoczoną przez las.

-Moi bracia cię zabiją- oznajmiłam najbardziej jak tylko potrafiłam w tamtej sytuacji pewnym tonem.

Nadal milczał.

Przypomniałam sobie o telefonie ale szybko zorientowałam się, że został w plecaku zamkniętym w klasie.

Nie pozostało mi nic więcej jak tylko siedzenie i płakanie. 

Jechaliśmy długo.

Na tyle długo że zdarzyłam się już trochę uspokoić.

Jechaliśmy tak może z dwie lub trzy godziny.

Nie wiedziałam gdzie jestem ale wiedziałam że napewno bardzo daleko od domu.

Nagle gdzieś skręciliśmy i Jechaliśmy tak jeszcze kawałek aż w końcu się zatrzymaliśmy.

Porywacz wysiadł z auta i zmierzał w kierunku moich drzwi.

Planowałam wyskoczyć na niego i uciec gdzieś jak najdalej nawet jeśli nie wiedziałam gdzie jestem.

Porywacz otworzył drzwi samochodu i wyciągnął mnie z niego siłą.

Zauważyłam, że zatrzymaliśmy się obok jakiegoś starego i już trochę zniszczonego drewnianego domku z którego właśnie ktoś wyszedł.

Kolejna osoba.

W oczach na nowo pojawiły mi się łzy.

Zaczynałam się wyszarpywać.

Ta druga osoba również miała czapkę na głowie i kominiarkę więc jej twarzy również nie widziałam.

Ten facet niósł chyba jakąś chustę i gdy pojawił się obok mnie i mojego porywacza zawiązał mi nią oczy.

Znowu chciałam się wyrwać i to był błąd.

Ponieważ gdy tylko to zrobiłam oberwałam mocno w brzuch.

Wykrztusiłam z siebie przeciągły jęk i zgięła się z pół na chwilę ponieważ mężczyzna który mnie porwał a teraz trzymał szarpnął mną.

Zaczęliśmy iść zapewne w kierunku tego domku.

Rodzina Monet Łatwy CelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz