Zoe
Był punktualnie. Niestety. Zapukał do drzwi, a ja z trudnością mu je otworzyłam. Niby byłam przygotowana, a jednak w środku cała się trzęsłam.
– Wyglądasz olśniewająco – skomplementował mnie niskim ochrypłym głosem.
– Dziękuję. Ty również nieźle wyglądasz – rzuciłam szybko, mając nadzieję, że mój głos nie zdradza nerwów, jakie mną miotały.
– Idziemy?
– Tak, oczywiście.
Podał mi ramię, a więc przyjęłam je i dałam się poprowadzić do czarnej limuzyny. Przy niej czekał już kierowca, który otworzył nam drzwi, gdy byliśmy już obok. Nie nawiązywał kontaktu wzrokowego, jakby coś mu za to groziło. Zanotowałam to sobie w głowie, na wypadek, gdyby była to ważna informacja. Musiałam dostrzegać każdy najdrobniejszy szczegół. Nawet coś, co wydawałoby się błahostką, dla mnie mogłoby okazać się ważną informacją.
– Chętnie posłucham o twoich działaniach.
Zaczął szybko. Szybciej, niż się spodziewałam. Samochód ruszył, a on już zdążył zacząć rozmowę, na jaką powinnam być gotowa. A jednak nie do końca byłam...
– Moich działaniach? – zapytałam, udając pewną siebie. – Jak pięknie to ująłeś. Oszustwa zwykle określane są brzydkimi epitetami.
– A więc jesteś oszustką? – Posłał mi badawcze spojrzenie. – Na jak dużą skalę?
– Niewielką. Nic, co mogłoby równać się z twoimi osiągnięciami.
– Pochlebiasz mi – niemal zamruczał. – Czym dokładnie się zajmujesz?
– Zależy od okoliczności i poziomu mojej desperacji. – Oparłam się wygodnie, odwracając głowę w stronę mężczyzny. – Czasami naciągnę kogoś na kilka tysięcy, czasami na więcej. Bywa, że wykorzystam męską próżność.
– Męską próżność? – zaśmiał się.
– Przykładny mąż często jest taki tylko z pozorów. Idzie do klubu, by poderwać dziewczynę na jedną noc. Pochwali się kasą, zabierze ją do hotelu, w którym można wynajmować pokój na godziny, po czym wróci do żony.
– Chyba że trafi na ciebie?
– Jeśli trafia na mnie, zasypia po wypiciu pierwszego łyku wina i budzi się bez portfela dopiero następnego dnia. Nie zgłasza tego na policję, bo musiałby przyznać się do zdrady. I choć tak naprawdę do niej nie doszło, dla żony nie będzie miało to większego znaczenia.
– Przebiegła z ciebie oszustka.
– Staram się. – Posłałam mu szeroki uśmiech. – Ostatnio jednak idzie mi coraz gorzej. Dwadzieścia osiem lat to niemal jak emerytura w moim zawodzie.
– Wczorajszego wieczora nie mogłaś narzekać na brak zainteresowania.
– Owszem, ale nie po to tam przyszłam. Chcę zostać nieco dłużej w Nowym Jorku. Podoba mi się to miasto. Moje numery nie wchodzą w grę.
Alexander przyglądał mi się badawczo przez całą rozmowę. Był poważny, a jednocześnie sprawiał wrażenie rozluźnionego. Musiałam przyznać, że miał w sobie coś intrygującego. Jako policjantka widziałam w nim tylko przestępcę, który już dawno powinien siedzieć za kratkami. Jako kobieta dostrzegałam coś więcej. Coś hipnotyzującego. Był wyjątkowo zagadkowym mężczyzną, biła od niego aura władzy. Sam sposób poruszania się, gestów i tego, jak się wypowiadał, dodawało mu dodatkowego uroku. Bez wątpienia miałam do czynienia z prawdziwym dżentelmenem, w co ciężko było mi uwierzyć.