Zoe
Ledwo żywa wsiadłam do samochodu Gordona, powoli żegnając się z całym dotychczasowy życiem. Serce biło mi jak szalone, a ręce trzęsły się tak bardzo, że z trudem złapałam za klucz i odpaliłam silnik. Byłam niemal pewna, że zabiłam obu mężczyzn. Zabójstwo policjanta... Byłam jedną nogą w więzieniu, w którym miałam spędzić resztę życia, ale nawet to nie sprawiło, że zapomniałam o Alexie. Z włączonymi syrenami pokonywałam drogę, by jak najszybciej znaleźć się w domu mężczyzny. Musiałam go ostrzec. Bałam się już tylko o to, że okaże się za późno. Ze łzami w oczach omijałam wszystkie zjeżdżające mi z drogi samochody, a czas zdawał się stać w miejscu.
Kiedy w końcu dotarłam, wiedziałam, że pojawiłam się za późno. Kilku mężczyzn przyglądało mi się pytająco, gdy biegłam w stronę domu. Żaden mnie jednak nie zatrzymał. Wpadłam do środka i dostrzegłam jedynie Ashtona, siedzącego przed laptopem.
– Co ci się stało? – zapytał z szeroko otwartymi oczami.
– Gdzie Alex.
– Nie ma go. Pojechał z resztą na spotkanie z Santosem.
– Zadzwoń do niego, to pułapka! Wokół czeka na niego pełno glin!
– Skąd ty to wiesz? – zapytał zdezorientowany.
– Zadzwoń!
Ash wyciągnął telefon, ale wtedy pojawiła się Nora, mierząc do nas z broni.
– Nie pozwolę wam na to. Zbyt długo układałam plan, żeby ktokolwiek mógł go teraz zepsuć. Nawet glina bez kręgosłupa moralnego.
Uniosłam ręce, ignorując wpatrującego się we mnie Ashtona. Czułam, że w tamtej chwili sam chętnie wyciągnąłby pistolet, by mnie zastrzelić.
– Nie możesz tego zrobić – powiedziałam cicho.
– Nie mogę? – zaśmiała się teatralnie. – Całe życie byłam pomiatana. Wykorzystywano mnie jako kartę przetargową. Wszystko, co robiłam nie było moją decyzją. I kiedy już miałam nadzieję, że to się zmieni, bo przecież zostałam żoną mężczyzny z honorem, on kazał mi spieprzać.
– Wasz ślub nie był prawdziwy.
– Nie był?! Był, kurwa, bardzo prawdziwy! Alexander miał się mną zająć, zapewnić mi bezpieczeństwo i dopilnować, żeby nic mi się nie stało. Potraktował mnie jak szmatę i teraz mi za to zapłaci.
– Ty to ukartowałaś? – zapytał zdezorientowany Ash.
– Byłam w tym lepsza niż agentka pod przykrywką. Dojście do szefa policji było małym wyzywaniem. Bardzo chętnie nawiązał ze mną współpracę. Szybko wygadał się, że Alexander ma nową dziewczynę, która jest policjantką pracującą dla niego. Czuł, że nie może jej ufać, więc tym chętniej przyjął moją propozycję. Musiałam jedynie ściągnąć Santosa, którego Russell chciał dorwać równie mocno jak Blakemore'a. To także okazało się proste.
– Gordon mnie sprawdzał – wyszeptałam pod nosem.
– Oczywiście! Już od dawna wiedział, że nie może ci ufać. Spodziewał się, że do ostatniej chwili będziesz próbowała udawać lojalną policjantkę. A teraz zginiesz na służbie. – Wzruszyła ramionami. – Nie martw się. By uniknąć hańby, powiemy, że najmłodszy z braci cię zabił. Ja ruszyłam na ratunek, zabiłam jego, ale nie sposób było powstrzymać ludzi wysłanych przez Santosa przed zabiciem Renee i Daviny.
– Ty podła suko – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
– Jakieś ostatnie słowa?
Odbezpieczyła broń. Żałowałam, że nie powiedziałam prawdy o sobie. Może dzięki temu uniknęłabym wszystkiego. Nie mogłam znieść myśli, że przeze mnie wszyscy mogą stracić życie.