Rozdział 9

42 5 0
                                    

Minął tydzień odkąd Kate znalazła się na statku Słomianych Kapeluszy.
Dziewczyna często przebywała w kuchni. Czuła się tam bezpiecznie.
- Kate san❤️ - mówiąc to Sanji podał jej miskę z sobą.
- Dziękuje Sanji kun - podziękowała dziewczyna.
Na początku się wąchała czy zapytać się o to, ale po chwili powiedziała:
- Sanji kun... mam do ciebie prośbę...
- Jaką Kate san❤️
- Czy mógłbyś wyjść z tego pomieszczenia?
Sanjiego zamurowało jednak później wyszedł i powiedział:
- Nie chciałem być denerwujący
- Nie Sanji kun! - krzyknęła dziewczyna i złapała go za rękę.
Chłopak odwrócił się i spojrzał na nią.
- Ja nie chciałam, żebyś tak to zrozumiał... - tłumaczyła Kate - po prostu niedługo jest takie święto i chciałam wam zrobić prezenty.
- Aaaaa❤️! Moja kochana Kate san❤️! Czy mógłbym ci jakoś pomóc?❤️ - zapytał chłopak z serduszkami w oczach.
- Hm... W sumie przyda mi się pomoc. Nadal nie znam dobrze wszyskich.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Sanjiego, któremu odrazu pociekła krew z nosa.
- Co mam robić Kate san❤️? - zapytał Sanji.
- Potrzebuje, żebyś zebrał po jednym włosku każdej osobie na tym statku. Plus twojego. - wytłumaczyła Kate.
- Dobrze ❤️
Sanji wyrwał sobie jeden włosek i podał go Kate. Dziewczyna spakowała włosek do foliowej torebeczki.
- Pamiętaj każdy włos musi być w oddzielnej torebeczce. - ostrzegła go Kate i podała mu kilka torebeczek.
- Dobrze Kate san❤️
Dziewczyna wzięła jego rękę i powiedziała:
- Na szczęście uściśnijmy swoje ręce i pokiwajmy nimi do góry i na dół. Widziałam u siebie w mieście jak niektórzy mężczyźni, tak robili i mówili do siebie „ Powodzenia".
Sanji uśmiechną się i ścisnął jej dłoń. Gdy już mieli się od siebie odłączyć, wtedy ktoś otworzył drzwi do kuchni.
- Co tu się wyrabia?! - zapytał Zoro.
- Em..... eee... O Zoro kun cześć my właśnie...... eee.... Ćwiczymy...... podnoszenie! Tak podnoszenie.
Po tych słowach podniosła Sanjiego do góry udając, że ćwiczy.
- Ćwiczenia to podstawa.
- Niech ci będzie. - mówiąc to Zoro wziął karty ze stołu i wyszedł.
- Było blisko - powiedział Kate odstawiając Sanjiego na podłogę.
- Ach! Kate san jest taka silna❤️! - krzyknął Sanji.
- Tak jestem bardzo! Ała! Moje plecy! - wystękała dziewczyna - Ale wracając do naszych planów - wyjęła rękę i podała ją Sanjiemu - Czas rozpocząć grę!

•   •   •   •

- Proszę Kate san❤️ - powiedział Sanji podając jej foliową torebeczkę.
- Dziękuję Sanji kun.
Był już wieczór więc po otrzymaniu torebki pożegnała się z Sanjim i poszła spać.
Dobra bądźmy szczerzy nie mogła zasnąć.
Cały czas miała otwarte oczy i patrzyła na gwiazdy. Nie mogła odciągnąć od nich oczu. Obróciła się na drugi bok, żeby wziąć kocyk. Gdy to zrobiła jej uwagę przykuła mała rzecz leżąca na trawie. Podniosła ją. Okazało się, że był to mały miś. Miś był cały brązowy i miał kremowe łatki na lewym oku, łapkach i prawym uchu, które było lekko oklapnięte.
„Jaki śliczny" pomyślała Kate. Wzięła misia do siebie i mocno go przytuliła.
- Od teraz nazywasz się Pan Klapnięte Ucho. - powiedziała do misia, któremu głowa przechyliła się lekko w prawo.
Wstała i podeszła do lewej burty. Nagle zabolała ją głowa.
~~~~~~~~~~~~~~~
- Tato mogę to! Bardzo proszę! - prosiło jakieś dziecko.
- No dobrze.
Mężczyzna uśmiechnął się i podszedł do budki z lodami.
Przypatrywali się temu mała dziewczynka z białymi włosami. Była cała brudna, a na jej rękach była krew. Przyglądała się temu z tęsknotą. Nagle przed nią pojawiło się dwóch mężczyzn.
- Witaj wyglądasz na zagubioną, ale nie martw się my ci pomożemy. - powiedział mężczyzna z różowymi okularami. Jego uśmiech był straszny.
Drugi mężczyzna wyciągnął kartkę i coś na niej napisał. Pokazał:
„Przestań wystraszysz ją"
A później pokazał dziewczynce kartkę z napisem:
„Nie przejmuj się nim. Chcemy ci pomóc"
Dziewczynka spojrzała na nich i poszła za nimi.
~~~~~~~~~~~~~~~
Złapała się za głowę. Strasznie ją bolała.
„Co to było?!" pomyślała, wstała i spróbowała zrobić krok do przodu jednak upadła.
„Muszę iść do Choppera san" pomyślała i zaczęła się czołgać do drzwi.
- Co ty robisz? - zapytał się ktoś.
Był to Law, który nie mógł zasnąć.
- Bo widzisz przypomniałam coś sobie i muszę powiedzieć Chopperowi...
- Nie musisz. - powiedział - Ja też jestem lekarzem.
- Naprawdę? Okej to od czego by tu zacząć...
Law siadł na trawie i zaczął słuchać dziewczyny. Gdy skończyła zapytała:
- I?
- No nic.
- Jak to!? - wykrzyknęła. - Nic nie powiesz na ten temat?!
- A co mam powiedzieć po prostu zaczynają wracać ci wspomnienia.
Kate milczała przez chwilę.
- Powiedz mi jak to jest mieć wspomnienia? - zapytała Kate po chwili ciszy.
- Hm... To trudne pytanie. - tłumaczył chłopak - Zależy jakie jest wspomnienie wesołe czy smutne. Jak jest wesołe to uśmiech sam ci przychodzi na usta, czujesz się bezpiecznie w tym wspomnieniu i chcesz tam zostać na zawsze... - Law spojrzał w gwiaździste niebo.
- A jak jest smutne? - zapytała.
Po tych słowach twarz chłopaka pobladła.
- Jak jest smutne to... nie chce ci się nawet o tym myśleć, próbujesz sobie wmówić, że to się nigdy nie wydarzyło i był to tylko zły sen... Jednak jeśli to wspomnie jest tak złe, że... że... obwiniasz samego siebie za to co się wydarzyło. ŻE JAKBYŚ BYŁ SILNIEJSZY TO BY SIĘ TO NIGDY NIE WYDARZYŁO!
Zapadła długa cisza.
- Kim była dla ciebie ta osoba? - zapytała po chwili dziewczyna.
Chłopak zdziwił się ale później się uśmiechną.
- Dokładniej to dwie. - poprawił ją - Mężczyzna, który był dla mnie jak ojciec i dziewczyna, która była dla mnie siostrą.
- Ooo! Ale fajnie!
- Jednak zostali zabici.
- Eeee... współczuje...
Kate spojrzała w gwiazdy z uśmiechem.
- Wiesz może to zabrzmi głupio ale ja wierze, że oni nad tobą czuwają - wskazała palcem gwiazdy - z tamtąd na ciebie patrzą i cieszą się, że jesteś szczęśliwy.
Law bardzo się zdziwił słysząc te słowa.
„ Dokładnie te same słowa" pomyślał chłopak.

• • • •

Law obudził się na trawie.
- O! Torao obudziłeś się! - krzyknął Luffy.
- Law mógłbyś mi powiedzieć to co Kate sobie przypomniała? - zapytał Chopper.
- A nie możesz jej zapytać?
- Pytałem tyle, że ona nic nie pamięta z tam tej nocy. Mówiła, że tylko komuś to mówiła, a że spałeś na dworze to postanowiłem cię o to spytać.- wyjaśnił renifer.
- Ale to nie możliwe! - krzyknął. - To było jakieś godzinę temu.

( I już odpowiadam tak położył się późno spać, a Kate w ogóle nie spała:)

- Cześć Law kun jak się spało? - zapytał Kate, która dopiero co przyszła z kuchni.
- Dobrze... ale naprawdę nic nie pamiętasz z tam tej nocy? - zapytał.
- Niestety nie... przepraszam jeśli to było coś ważnego.
- Nie spokojnie to nie było nic ważnego...
Nagle koło Kate pojawiła się Luffy, który dotkną ją w prawe ramie i krzykną:
- BEREK GONISZ!
- Zaraz zobaczymy! - krzyknęła Kate i pobiegła za nim.


Mam nadzieje, że rozdział się podobał i przepraszam, że musieliście tak długo czekać:)
- Eliza

One Piece. Co by było gdyby nie oni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz