- Dopłynęliśmy. - powiedziała Nami ze szczęściem i ze łzami w oczach. - Już myślałam że będzie po nas.
- Szkoda, a chciałem zobaczyć czy mają tonę mięsa.....Ała ! - mówił Luffy podczas tego Nami dała mu pożądanie w nogę.
- Dobra, trzeba się rozejrzeć po tej wyspie. - powiedziała Nami rozglądając się po lądzie. - Kto zostaje żeby pilnować statku?
- Ja muszę zostać - odpowiedział Franky - przecież trzeba naprawić Sunny.
- My też zostaniemy - powiedział Kin'emon wskazując na siebie i Momonosuke, który skiną głową.
- To idziemy! - krzycząc to Luffy wyskoczył ze statku i pobiegł przed siebie.
- Zaczekaj Luffy! - zawołał Sanji - Musimy poczekać na Nami san i Robin chan!
- To ja też pójdę - zaproponował zielono włosy szermierz.
- Dobrze Zoro tylko się nie zgub! - wykrzyczał Usoppu z chytrym uśmiechem.
- Ha ha ha...bardzo śmieszne.
Zoro popatrzył na załogę i poszedł przed siebie tak jak Luffy. Potem reszta załogi poszła dalej.• • • •
- Nami i Robin poszły na zakupy. Chopper poszedł z Usoppem do biblioteki. Torao......eee.....nie wiem, Kucharzyna poszedł kupić jedzenie. Brook, chyba poszedł do sklepu muzycznego......Ehh - mówił do siebie Zoro. Rozejrzał się czy ktoś go nie podsłuchuję i powiedział :
- Nudno mi trochę😅 - powiedział do siebie lekko zakłopotany.
Zoro skręcił w lewo patrząc czy tam nic się nie dzieję.
Niestety na wyspie panowała cisza i spokój. Szermierz westchną i poszedł dalej. Ptaszki śpiewały, wiatr przyjemnie wiał, a słońce przyjemnie świeciło. Chłopak podszedł do najbliższego drzewa. Usiadł pod nim i zaczął rozmyślać, ale nie trwało to długo bo po 5 minutach zasnął.
Nagle obudził go krzyk. Otworzył oczy i zobaczył ludzi, którzy krzyczeli coś do siebie.
Zoro podszedł do jednego z mężczyzn, którzy przypatrywali się całej sytuacji.
- Eee..... Co się stało? - zapytał Zoro patrząc na ludzi.
- Okradli ten sklep z alkoholem - odpowiedział mężczyzna.
( Zoro kiedy to usłyszał)- Z alkoholem!!!- krzyknął ze złością.
- Em..... tak - powiedział mężczyzna trochę zmieszany.
Szermierz podszedł bliżej do sklepu. Zobaczył rozbitą szybę i szkło na podłodze. Jednak coś przykuło jego uwagę. Był to mały sztylet. Niby nie pozorny, ale Zoro miał pewność, że tak nie jest. Podniósł sztylet i przyjrzał mu się. Sztylet był wykonany z........ kwiatów? Dosłownie. Za ostrze była łodyga. Chłopak dotkną go. Z palca poleciała krew.• • • •
- He.... Ciekawe co sobie za to kupie...hehe - powiedziała do siebie dziewczyna w kapturze i z maską na twarzy. Liczyła pieniądze, które ukradła.
- O nie! - wykrzyczała dziewczyna - Zgubiłam jeden ze sztyletów. No nie, a to był mój ulubiony......No trudno......
Nagle zapadła cisza. Dziewczyna miała zamknięte oczy. Szybko schowała do torby pieniądze i wzięła jeden ze sztyletów. Rzuciła go w lewo z uśmiechem.
- No proszę nie sądziłam, że ktoś mnie znajdzie w mojej kryjówce.
- No to jestem pierwszy - powiedział zielono włosy chłopak łapiąc sztylet. Był to znów ten sam sztylet też wykonany z kwiatów. I zaczęła się walka. Zoro wyciągną swoją katanę, a dziewczyna sztylet. Walka była zrówna jednak szermierz postanowił zakończyć tą zabawę, bo wyciągną jeszcze dwie katany. Dziewczyna gdy to zobaczyła zdała sobie sprawę, że dopiero teraz rozpocznie się prawdziwa walka. Jednak ona tylko się uśmiechnęła i podniosła sztylet, który Zoro położył na ziemi. Wyciągnęła też trzy pozostałe. Walka była zacięta chłopak bardzo mocno atakował, a dziewczyna zmieniała sztylety w powietrzu oddając atak. Gdy Zoro miał znów zaatakować przerwała mu dziewczyna.
- Dobra..... bo nie widzę sensu w dalszej walce, więc może po prostu porozmawiajmy. Jak znalazłeś moją kryjówkę?
- Okej skoro nie chcesz walczyć to nie będę cię przymuszał, ale szczerze nieźle walczyłaś.- powiedział szermierz.
- Serioo! Dzięki, dzięki dzięki! - mówiła szczęśliwa dziewczyna. - Nigdy dotąd nie byłam pochwalona.
- Gdzie się tego nauczyłaś?- zapytał chłopak z ciekawością.
- Możesz mi nie wierzyć, ale pewnego dnia spokojnie sobie spacerowałam i zobaczyłam dziwnego mężczyznę, który zamieniał się w olbrzymią ośmiornicę. Używał tego stylu walki więc poprosiłam, żeby mnie nauczył. On strasznie fajnie rapował no wiesz o co chodzi....... No i on się zgodził. I umiem tak walczyć „koniec".
Zoro nic nie powiedział i tylko próbował przetworzyć te informację, które dostał.
- Chodź usiądźmy tam. Lepiej z tamtąd widzieć zachód słońca. - zaproponowała dziewczyna. Usiedli. Dziewczyna jak zwykle wpatrywała się w to z wielkimi oczami.
- A.... Przepraszam mogłabyś zdjąć kaptur i maskę, bo źle mi się tak z kimś rozmawia.
- Eee..... nie za bardzo nadal ci nie ufam chyba rozumiesz? - zapytała dziewczyna lekko zakłopotana.
- Okej dam radę. - powiedział z lekkim uśmiechem. - A powiesz chociaż jak masz na imię?
- Imię......ja nie mam imienia. - odpowiedziała dziewczyna wpatrując się w zachód słońca.Mam nadzieję, że rozdział się podobał:)
-Eliza
CZYTASZ
One Piece. Co by było gdyby nie oni
AventuraZałoga słomianych( + Law , Kin, Momonosuke) z punktu hazard zmierza na Dressrose jednak po drodze spotykają dziwną dziewczynę, która mówi że nic nie pamięta ze swojego życia. Nie wie nawet dokładnie kim sama jest. Załoga postanawia zaopiekować się d...