Rozdział 11

39 3 0
                                    

Wszędzie było ciemno. Nie dochodziło żadne światło. Nagle zapaliła się wielka lampa, która była na środku.
- 001! - krzyknął ktoś.
Na te słowa wyszła mała dziewczynka z białymi włosami i usiadła na krześle, które jej wskazano. Do dziewczyny podszedł mężczyzna z różowymi okularami i różowym płaszczem z piór.
- Pozwól, że pomogę ci zapomnieć o tych smutnych rzeczach jakich doświadczyłaś projekcie 001. - powiedział z wielkim i strasznym uśmiechem mężczyzna. Przyłożył rękę do jej głowy, a dziewczyna krzyknęła z bólu. Gdy skończył w miejscu gdzie była ręka widać było nić z której kapała krew.
- Wyszyć jej numer! - rozkazał mężczyzna.
- Tak jest!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Co?! - wykrzyknęła cała załoga.
- Skąd to wiesz?! - zapytał się Chopper.
- Doskonale wiecie, że płyniemy na Dressrose po to, żeby zlikwidować produkcje „smile".
Nie chodzi tylko o to, żeby zniszczyć fabrykę, ale żeby zniszczyć jego źródło mocy.
- Chyba nie masz na myśli... - zaczął Chopper, który był przerażony tym co pomyślał.
- Tak musimy się jej pozbyć, że zniszczyć fabrykę „smile" - powiedział Law.
- Chyba zwariowałeś! - krzyknął Zoro ze złości.- Nie będę zabijać własnej przyjaciółki tylko dlatego, żeby zniszczyć głupią fabrykę!
- Zgadzam się z Glonem! Nie po zwolę ci skrzywdzić Kate san! - wrzasnął Sanji.
- Posłuchaj jeśli myślisz, że skrzywdzisz Kate to się grubo mylisz! Bo ja dzielny Kapitan Usopp ci na to nie pozwolę!
- Jeśli jej coś zrobisz! - zagroziła Nami pięścią.
- POSŁUCHAJ CIĘ ONA JEST JAK MASZYNA DO ZABIJANIA! - krzyknął poirytowany Law.
Wszyscy ucichli. Luffy, który siedział przy Kate nagle wstał i powiedział:
- Torao ty naprawdę uważasz, że zabijemy kogoś kto jest naszym przyjacielem, częścią naszej małej rodziny. Naprawdę uważasz, że dam ci ją skrzywdzić?
Law tylko spojrzał na niego i poszedł.
- Tylko, żeby nie było, że nie ostrzegałem. - szepnął.

• • • •

- Co się dzieje? - zapytała Kate.
- O! Luffy! Obudziła się! Kate! - krzyknął uradowany Chopper i rzucił się na szyje Kate.
Cała załoga wpadła do środka. Jednak tak się spieszyli, że utknęli w drzwiach.
- Sanji wypuść mnie! - krzyknęła Nami.
- Staram się Nami swan❤️
Gdy w końcu się wydostali wszyscy podbiegli do Kate.
- Czcigodna Kate dobrze się czuje? - zapytał Kin'emon.
- Tak dziękuje. - powiedziała z uśmiechem. - A ile już tak leżę?
- Eee za 30 min będziemy na Dressrosie. - powiedział Franky.
- Czyli leżałam tu całe 4 dni?! - wykrzyknęła Kate z przerażeniem. - Przespałam to święto o którym wam mówiłam! Było wczoraj!
- A tak w ogóle co to za święto? - zapytała uśmiechnęła Robin.
- Sanji wyjmiesz z tej szuflady w kuchni ten słoik? Proszę. - poprosiła Kate.
- Oczywiście Kate san❤️
- Robin san już mówię - zaczęła tłumaczyć Kate - wiecie, że z moją pamięcią nie jest dobrze. Jednak mam takie jedno jedyne wpomnienie, które mi nie uciekło. To wspomnienie jest właśnie o tym święcie. Nazywa się Święto Mocnych Więzi. Wtedy daje się coś od serca osobom ci bliskim.
Gdy skończyła tłumaczyć wrócił Sanji ze słoikiem.
- Proszę Kate san❤️
Kate podziękowała i otworzyła słoik. W słoiku było 12 białych kwiatków. Rozdała każdemu po jednym kwiatku i zaczęła tłumaczyć:
- Te kwiaty są powiązane z każdym z was. Kwiaty świecą waszymi ulubionymi kolorami. Jak będziecie osobno gdzieś i zobaczycie, że kwiatek świeci się na pomarańczowo to znaczy, że Nami san jest gdzieś w pobliżu.
- Czyli to działa jak vivre card? - zapytał Luffy.
- Nie wiem co to jest, ale chyba tak. - powiedziała z uśmiechem Kate. Wtedy zdała sobie sprawę, że jest bez maski.
- O nie gdzie moja maska?! - krzyknęła przerażona dziewczyna łapiąc się za twarz.
- Musiałem ją ściągnąć... - wyszeptał przestraszony Chopper reakcją Kate.
- O nie!
- Widzieliśmy to już Kate. - powiedział Zoro.
- Ale co widzieliście? - zapytała Kate.
Zapadła cisza. Kate i załoga patrzyli na siebie z głupkowatym minami.
- To po co to nosisz tą maskę! - krzyknął zdenerwowany Zoro na dziewczynę.
- Nie wiem po prostu ją nosiłam więc się do tego przyzwyczaiłam!
Po chwili dziewczyna się uspokoiła i z ciekawością zapytała:
- A co miałam pod tą maską?

• • • •

- No weź powiedz! - nalegała Kate schodząc ze statku. Gdy dopłynęli na Dressrose. Dziewczyna w miejsce gdzie miała numer renifer nakleił jej plaster.
- Ehh... Nie mogę Chopper powiedział, że to może być zbyt niebezpieczne dla ciebie w tym stanie. - odmawiał Zoro. Cała załoga już na nich czekała na dole.
Law wyjął mapę i ją rozłożył. Zaczął coś tłumaczyć. W tym czasie Luffy odszedł, a Kate razem z nim.
- Ej Luffy! Zaczekaj! - krzyczała Kate.
Kapitan zatrzymał się. Gdy dziewczyna do niego dobiegła poszedł dalej.
- Czujesz to to pyszne jedzenie! - rozmarzył się Luffy.
- Nie, ale czuje perfumy❤️ - powiedział Sanji, który jakby wyrósł z ziemi. Koło niego był Franky, Kin'emon i Zoro.
- Ruffy posłuchaj musimy się przebrać, żeby nas nikt nie rozpoznał. - powiedział Franky.
Założyli sztuczne brody i koszule.
- A ty po co założyłaś sobie sztuczną brodę? - zapytał się Zoro Kate.
- Bo widzisz Zoro kun zawsze chciałam sobie coś takiego założyć! - krzyknęła z ekscytacji dziewczyna. Gdy się przebrali weszli do miasta. Przywitała ich żywa zabawka. W ogóle w całym mieście roiło się od żyjących zabawek. Kate już chciała podejść do zabawki, żeby się z nią pobawić, ale Zoro ją zatrzymał i pokierował dziewczynę w stronę restauracji gdzie wszedł Luffy. Gdy zmierzali w stronę gdzie byli inni Zoro nagle coś usłyszał. Odruchowo dotknął swojej katany. Ze schodów zszedł niewidomy mężczyzna z laską, w fioletowym stroju i drewnianych butach. Na twarzy miał bliznę w kształcie X. ( wiecie o co chodzi)
- O pomóc jakoś panu? - zapytała zatroskana Kate, która podeszła do mężczyzny.
- Jak by pani mi mogła powiedzieć gdzie jest kasyno. - poprosił niewidomy.
- Wie pan my też jesteśmy tu nowi, więc nie pomożemy. - powiedział Zoro.
- Ale wie pan może pójdzie pan z nami do restauracji. Może tam jest kasyno. - zaproponowała Kate.
- Bardzo dziękuje młoda damo, ale chyba sam sobie poradzę. - powiedział niewidomy i uśmiechnął się. Mężczyzna poszedł dalej, a Kate zaczęła się uśmiechać.
- Ale fajne uczucie czuje, że będę miała dziś najlepszy dzień. - powiedziała.
- Wiesz ja bym tak nie powiedział. Jesteśmy na Dressrosie i będziemy walczyć. - poprawił ją Zoro.
- Wiesz Zoro kun trzeba być optymistą.
- Trzeba, ale mówię to co się zachwiałem wydarzy. - powiedział szermierz.
Dziewczyna wzięła go za ramie przez co chłopak momentalnie zrobił się czerwony jak burak.
- Niby tak, ale jak narazie udajemy losowych kolesi, którzy idą do restauracji. - powiedziała Kate posyłając mu największy i najpiękniejszy uśmiech jaki potrafiła. I tak ruszyli do restauracji.



W końcu dotarliśmy na Dressrose🥳 Od teraz będzie coraz więcej o przeszłości Kate i w końcu dowiecie się kim ona jest.
Mam nadzieje, że rozdział się podobał. I bardzo dziękuje wam, że czytacie tą książkę.
-Eliza

One Piece. Co by było gdyby nie oni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz