Rozdział 16

18 4 0
                                    

- Ale będzie zabawa!
Law tylko spojrzał na Doflamingo z odrazą. Odprowadził go wzrokiem jak wychodził. „Kate i co my teraz zrobimy. On ciebie już dopadł. A ja nie mam bladego pojęcia co zrobić. Dziwne nie?" Zapytał sam siebie. Nie mógł sobie wybaczyć tego, że pozwolił Kate znów odejść. Gdy tak rozmyślał zauważył......słomiany kapelusz? Luffy wraz z brązowo włosą dziewczyną podeszli do niego z kluczem żeby go rozkuć.( No i się tam trochę posprzeczali bleblebele..... wiecie co mam na myśli dobra zróbmy timeskip)

• • • •

Luffy, Zoro i Law biegli. No czy Law biegł trudno powiedzieć był trzymany przez Luffyego bo nie za bardzo miał sił, żeby się poruszać.
- Luffy co teraz?! - krzyknął Zoro do Luffyego.
- To chyba jasne! Idę skopać Mingo !
- Nie tak szybko kolego słomiany! - powiedział Law. - Potrzebny jest plan działania!
- Po co mi jest plan! Pójdę go po prostu skopać i wygram! - odpowiedział Luffy.
Gdy tak rozmawiali nagle przed nimi pojawiła się Kate.
- O! Kate! Nareszcie! O co chodziło z tym wystąpieniem z Mingo? - zapytał się Luffy.
Zoro przyglądał się Kate. Wyglądała dziwnie tak jakby była........ pusta? Dziewczyna spojrzała na nich z pustymi oczami. Uśmiechnęła się dziwnie i powiedziała:
- Najmocniej przepraszam, ale nie jestem Kate. Jestem Jikken kod 001. Miło poznać.
- Co? Nie Ty jesteś Kate! Jesteś częścią mojej załogi ( chociaż jeszcze tego nie wiesz)! - krzyknął czarno włosy chłopak.
- Skanowanie. - powiedziała dziewczyna i wbiła w Luffyego swoje straszne oczy - Słomiany kapelusz Luffy. Syn Monkey D. Dragona oraz wnuk Monkey D. Grapa.
Później spojrzała na Zoro.
- Roronoa Zoro. Łowca piratów, vice kapitan Słomianych kapeluszy. Spokrewnienie: Błąd.
Podeszła do nie go bliżej i nagle jej oczy zmieniły się. Jedno oko było nadal puste i bez sensu, a drugie radosne i szczęśliwe.
- Posłuchajcie! - powiedziała do nich dziewczyna. - Nie mam za dużo czasu jeśli to słyszycie to znaczy, że ona wam zaufała.
- Co? Co masz na myśli?- zapytał Luffy.
- Jestem jej opiekunem. A to jest wspomnienie, które zapisałem na ten właśnie wypadek.- powiedziała Kate jakby nie słysząc pytania Luffyego.
- Corazon San...- powiedział cicho Law.
- Dobra postaram się to wytłumaczyć szybko. Doflamingo czyli ten który ją stworzył zrobił z niej właśnie idealną maszynę destrukcji. Włada jej wspomnieniami wymazując je. Jeśli sprawicie, że straci przytomność to wystarczy, żeby odzyskała wspomnienia. Mam nadzieję, że rozumiecie.- powiedziała Kate i znów jej oczy stały się puste.
I nagle po tych słowach Kate znów powiedziała znów sztucznym głosem:
- Rozkaz: Zatrzymać Słomianego kapelusza Luffyego oraz Roronoa Zoro.
Kate dotknęła ziemi. Pnącza zaczęły ich atakować i owijać.
- Luffy! Idź przodem ja się nią zajmę! - krzyknął Zoro.
- Ale-
- Już!
Luffy pobiegł z Lawem w stronę gdzie był Doflamingo. Kate chciała iść za nimi jednak Zoro ją zatrzymał.
- Narazie razem się zabawimy. - powiedział do niej szermierz. Ona spojrzała na niego i wyjęła swoje sztylety. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie. Zoro atakował całą swoją siłą, ale nie mógł jej skrzywdzić po prostu nie mógł. Nie mógłby skrzywdzić przyjaciela. Dziewczyna rzuciła w niego sztylety i chwyciła za pnącza. Szarpnęła nimi i pokierowała je w stronę Zoro. Ten próbował odeprzeć atak. Nie zauważył pnącza, które się wokół niego owinęło i podniosło do góry. Gdy chłopak wisiał do góry nogami dziewczyna podeszła do niego ze sztyletem. I gdy miała już zaatakować szermierz wziął swoją trzecią katanę odciął pnącze i odparł atak. Dziewczyna upadła na ziemię trzymając się na głowę. Krwawiła. Chłopak się przestraszył i poszedł do niej, żeby sprawdzić czy nic jej się nie stało.
Dziewczyna się podniosła. Z głowy leciał wodospad krwi. Z pustymi oczami i bez emocji atakowała dalej. Zoro odpierał dalej ataki, ale z każdym atakiem przypominał sobie wszystko związane z nią. To było okropne uczucie coś czego nie mógł się pozbyć.
______________
- Ej Zoro! - zapytała się go uśmiechnięta Kate. - Jakie masz marzenie?
- Stać się najlepszym szermierzem na świecie. - powiedział z uśmiechem Zoro. - A ty?
- Em... Szerze... to nie wiem. Moim jedynym marzeniem jest dowiedzenie się kim jestem. Ale po za tym to nie wiem.
- Nie masz innego pragnienia oprócz tego? - zapytał się szermierz.
Dziewczyna zaczęła myśleć nad swoim marzeniem i po chwili powiedziała z uśmiechem:
- Moje marzenie już się spełnia!
Zoro spojrzał na nią nie wiedząc co ma na myśli.
______________
Dziewczyna atakowała bez wahania. Krew nadęła spływała jej z głowy.

•   •   •   •

(Corazon, Law i Jikken są na wyspie gdzie Corazon chce wyleczyć Lawa)

-Braciszku! Zobacz! Jestem taka jak ty! - krzyczała szczęśliwa Jikken pokazując mu białą plamę na ręce. Law na początku nie wiedział o co chodzi, ale później gdy zobaczył znajome białe plamy zamarł. Dziewczynka skakała i ciszyła się  nie wiedząc o co chodzi chłopcu.
- B... Braciszku?
Law złapał się za głowę. „Czy ja ją zaraziłem? Nie nie nie.... NIE! To nie może być prawda może się tylko ubrudziła.... Chwila to nie schodzi.... Nie nie nie...." Z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Dziewczynka spojrzała na niego i chciała chwycić go za rękę jednak on odsuną się i krzyknął:
- Nie dotykaj mnie!
Dziewczynka odsunęła się. Nie wiedziała o co chodzi. Nie wiedziała czemu jej brat się tak zachowuje.
- Braciszku? Coś nie tak?
Law nie spojrzała na nią. W tej chwili wszedł uśmiechnięty Corazon. (Wiedzą że umie mówić tak tylko przypominam😐)
- Dzieciaki nie uwierzycie! Znalazłem ten diabelski owoc. Więc możemy wyleczyć Lawa!
Jikken bardzo się ucieszyła i zaczęła podskakiwać z radości. Law spojrzał na nią, a potem na Corazona.
- Panie Cora... - powiedział chłopak.
Mężczyzna jak zawsze gdy usłyszał te słowa poczuł, że  jego serce płonie że szczęścia.
- Zaraziłem...
- Kogo? - zapytał zdziwiony.
- Jiki... ja ją zaraziłem...
- C-co?! - Corazon spojrzał na Jikken, która podskakiwała radośnie z białą plamą na ręku. W tym momencie się przeraził. Ledwo co udało mu się zdobyć lekarstwo dla Lawa, a kolejne jest już zarażone. Dziewczynka spojrzała na niech.
- Co się stało? - zapytała z uśmiechem.
- Przepraszam Jiki... ja.. - zaczął tłumaczyć Law. Jikken nie wiedziała o co chodzi. Corazon spojrzał na nią z smutnym uśmiechem.
- Jesteś chora.
- Co? Ale ja się czuję świetnie! - uśmiechnęła się dziewczyna.
Law wyglądał na trochę zdenerwowanego. Miał już do niej podejść i wykrzyczeć jej, że umiera jednak Corazon powstrzymał go.
- Chyba mam pomysł. Ale nie będzie on przyjemny dla niej.






Hej sorry, że tak długo, ale nie mogłam się wyrobić i z książką, i z innymi rzeczami. Nie miałam też pomysłu, ale jakieś olśnienie dostałam:)
Mam nadzieję, że się podobał.
-Eliza

One Piece. Co by było gdyby nie oni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz