Hajime: jesteś w domu?
Tooru: jestem
Hajime: czy jest szansa na to że mnie przenocujesz?
Tooru: coś się stało?
Hajime: tak jakby
to jak będzie?Tooru: jestem sam w domu, a drzwi są otwarte
możesz po prostu wejśćHajime: jesteś super
Gdy tylko usłyszałem otwieranie drzwi wejściowych, powoli wstałem z kanapy. Na ramionach miałem koc.
-O boże - wyszeptałem widząc Iwę. Z czoła sączyła mu się krew, która kapała aż na bluzę. Część z niej już zaschnęła.
-Wyglądam aż tak źle? - zaśmiał się żałośnie, ocierając trochę krwi.
-Paskudnie. Chodź - poprowadziłem go do kuchni. Od razu wyciągnąłem apteczkę. Nie mogłem go zostawić w takim stanie - jak do tego w ogóle doszło? - stwarzałem pozory. Domyśliłem się już dawno co się dzieje w jego domu, ale chciałem usłyszeć to od niego.
-Nie chcę mówić - mruknął, odwracając wzrok. Westchnąłem tylko i zacząłem oczyszczać ranę najdelikatniej jak się dało.
Stałem między jego udami, które miał trochę rozchylone. Musiałem dobrze przyjrzeć się ranie, co skutkowało bliskością.
-Usiądź sobie - pociągnął mnie na swoje kolano z pół uśmiechem. Nie pokazałem po sobie że serce mi zwariowało. Po prostu kontynuowałem. Czułem dziwne ciepło w brzuchu, gdy głaskał mnie po nogach. Szczególnie gdy dotykał wewnętrznej części uda.
-Rozpraszasz mnie - ostrzegłem go, kończąc opatrywać ranę. Zdecydowałem że nie będę tego bandażować, bo krwawienie ustało. Nie było takiej potrzeby.
-Może właśnie o to mi chodzi? - ujął moją brodę. Poddałem się mu i ułożyłem dłonie na barkach chłopaka - grzeczny chłopiec.
Pochylił się i musnął moje usta. Chyba nawet nie wiedział że właśnie skradł mój pierwszy pocałunek. Miałem nadzieję, że nie będzie miał mi za złe brak jakiegokolwiek doświadczenia. Całował mnie delikatnie i bez pośpiechu.
Przytrzymałem się bardziej, gdy wstał jednocześnie trzymając mnie pod kolanami i za plecy. Na chwilę przerwał pocałunek, a ja wgapiłem się w jego zielone tęczówki. Były piękne.
-Pozwolisz mi spać z tobą, czy wyrzucisz na podłogę? - zapytał, kierując się na górę.
-Możesz ze mną - odpowiedziałem cicho, nie wyrywając się mężczyźnie. Dawałem się nieść.
Trafił do mojego pokoju i odłożył mnie na łóżko. Zdjął bluzę, bo prawdopodobnie było mu ciepło. Wraz z bluzą, ściągnął też z siebie koszulkę. Miał rozbudowane ciało co mi się podobało. Rozłożył się po drugiej stronie łóżka.
-No chodź - zachęcił mnie ręką. Położyłem się w jego ramionach, co było całkiem przyjemne - może też zdejmiesz? - zapytał, wsuwając dłoń pod moją koszulkę.
Odmówiłem mu, bo nie chciałem by patrzył na moje ciało. Czułem do niego wstręt, więc ograniczałem jego pokazywanie innym osobom do minimum.
-To daj chociaż buziaka. Będzie milej - uśmiechnął się czule - dojdziemy do tego powoli - głaskał mnie po łopatkach, gdy prawie że na nim leżałem. Jednocześnie sam zaczął kolejny pocałunek.
-Do czego? - znowu przerwałem.
-Raczej jasne że do seksu - uniósł jedną brew, rozbawiony moim pytaniem - już nie rób z siebie takiej dziewicy, normalna sprawa.
-Zapytałeś w ogóle czy tego chcę? - odsunąłem się. Podniósł się na łokciach, podczas gdy ja otuliłem kolana ramionami.
-Po co marnować czas na jakieś pytania o zgodę? - z każdą sekundą był coraz bardziej zirytowany - zrobimy to i już, nie rób z seksu nie wiadomo czego!
-Możesz nie krzyczeć? - zapytałem cicho przygryzając wargę. Uniesiony głos źle mi się kojarzył. Nienawidziłem tego.
-Jeszcze się rozrycz - dodał pod nosem. Wstał z łóżka i ubrał górne odzienie - myślałem że jesteś dużo fajniejszy. Nawet do ruchania się nie nadajesz.
Wyszedł, a mi puściły się łzy. Czułem się okropnie. Nie wiem co się wydarzyło, ale w jednej sekundzie Hajime stał się bezdusznym potworem, nie zważającym na moje uczucia. Był taki sam jak każdy.
Chciałem zapomnieć o tych czułych słowach, pocałunkach czy gestach. Z pewnością robił to tylko po to by zamydlić mi oczy, a później przelecieć.
Miał rację. Nie nadawałem się do niczego.

CZYTASZ
hunger ~ iwaoi
FanfictionJedno zdanie wystarczyło, by umysł Oikawy Tooru został nieodwracalnie zniszczony