Co tu się wydarzyło?

62 4 3
                                    

Od ostatniego rozdziału wydarzyła się cała akcja z trzeciej części filmu. (Z małymi zmianami o których napiszę później)
Miłego czytania!

*Carly*

To co się wydarzyło w ciągu kilku ostatnich dni aż w głowie się nie mieści. Audrey ukradła koronę Auredonu i berło Diaboliny i próbowała przejąć władzę w królestwie. Dzięki pomocy Umy i jej piratów udało nam się ją powstrzymać. Później Hades, który jak się okazało jest ojcem Mal, pomógł dziewczynie obudzić się z magicznej śpiączki. Na koniec tego wszystkiego Mal i Ben podjeli decyzje, że potępieni zasługują na drugą szansę i zdjęli magiczną barierę z wyspy.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

A przynajmniej tak miało być. W praktyce okazało się, że to nie jest takie proste. Nie wszyscy potępieni byli przekonani co do przeprowadzki i wielu z nich zdecytowało się pozostać na wyspie. Ale zdjęcie bariery dało im szanse na znaczną poprawę warunków życia. Także zmiana w ogólnym rozrachunku wyszła wszystkim na dobre.

Mal i Ben zaczęli oficjalnie przygotowania do ślubu i cały dwór mówi tylko o tym. Evie siedzi całymi dniami nad projektami ale mam wrażenie, że myślami jest w zupełnie innym miejscu. I właśnie w tej sprawie szłam właśnie do niej z Carlosem. Martwiliśmy się o nią bo Evie miała skłonność do zatrzymywania swoich problemów dla siebie i zamartwiania się nimi w samotności a to nigdy nie wychodzi nikomu na dobre.

Gdy dotarliśmy do zamku Evie, udaliśmy się od razu do jej przeszklonej pracowni, wiedząc że na pewno tam będzie. Carlos zapukał w drzwi a gdy usłyszeliśmy ciche "proszę" weszliśmy do środka. Evie siedziała wśród porozrzucanych ścinków materiałów i rysunków. Pochylała się nad szkicownikiem ale wyglądała jakby w ogóle nie była zadowolona z efektów swojej pracy.

- O hej- przywitała się kiedy w końcu oderwała wzrok od rysunku- nie spodziewałam się was.

-Tak przeszliśmy bo musimy z tobą porozmawiać- zaczął zdecydowanym głosem Carlos ale widziałam że nie wie jak rozpocząć temat. Jako dobra siostra pomogłam mu.

-Od jakiegoś czasu chodzisz strasznie rozkojarzona. Mam wrażenie że zaczęło się to od czasu tej akcji z Audrey. Martwimy się o ciebie i jeśli coś się wydarzyło możesz z nami porozmawiać. wiesz o tym, prawda?

-wiecie to dosyć skomplikowane- zaczęła niebiesko włosa z dozą niepewności w głosie.

-Mamy czas możesz nam na spokojnie wytłumaczyć.

-Ja...No dobrze. Chodzi o to że wtedy podczas tej całej afery kiedy Audrey rzuciła klątwę wiecznego snu na uczniów, kiedy się rozdzieliliśmy i Wy poszliście szukać Bena a my z Mal i Umą przyszłyśmy  tu. Znalazłyśmy tutaj śpiącego Dauga i chciałam...myślałam że uda mi się go obudzić. Wiecie "pocałunek prawdziwej miłości działa na wszystko". No i pocałowałam go przelewając w to wszystkie moje uczucia a on się nie obudził. Wiem, że to może przez klątwę którą mogło zdjąć tylko berło ale jednak myślałam że uda mi się go obudzić. A co jeżeli to tak naprawdę nie jest moja prawdziwą miłość. Mam wrażenie że od dawna nie było między nami dobrze ale myślałam, że to tylko chwilowe. Ale nie potrafimy już spędzać razem czasu i nie mamy o czym rozmawiać. Mimo to myślałam że jesteśmy sobie przeznaczeni.

Evie urwała a po jej policzkach zaczeły wpływać łzy. Wymieniłam z bratem porozumiewawcze spojrzenia i podeszliśmy do niej razem z Carlosem. Objęliśmy ją z dwóch stron a dziewczyna przytuliła się do nas starając się ukryć łzy które powoli spływały po jej twarzy.

-Wiesz, ta pierwsza miłość nie musi być tą ostatnią. Może tak faktycznie nie jest ci przeznaczony, a może to tylko kwestia zaklęcia. Myślę że powinnaś z nim szczerze porozmawiać. Wyjaśnicie sobie co i jak i może wszystko się ułoży.

-Myślę że tak powinnam zrobić ale nie wiem jak zacząć. No i trochę się boję jego reakcji- Evie westchnęła z rezygnacją opierając głowę na rękach.

-Jeśli chcesz mogę pójść z tobą-  zaproponował Carlos. Evie spojrzała na niego wdzięcznością i uśmiechnę się lekko przytakując. Może to jego szansa.

-Chodźmy do niego najlepiej od razu. Siedząc tutaj nic się nie zmieni, a będziesz się tylko denerwowała na to, że nie wychodzą ci projekty- Carlos wstał z krzesła i podał dziewczynie rękę. Evie ponownie potaknęła, spojrzała w lustro, upewniając się że makijaż jej się nie rozmazał i wstała z krzesła.

-Poczekam tutaj na was-  zaproponowałam zostawiając bratu pole do działania. Carlos skinął głową i razem wyszli  kierując się w stronę akademika gdzie najprawdopodobniej siedział Daug. 

*Evie*

Popytaliśmy paru uczniów i dowiedzieliśmy się że Daug siedzi w parku przed akademikiem. Udaliśmy się tam więc razem z Carlosem jednak totalnie nie byłam przygotowana na to co tam zobaczyłam. Na ławce, w nieco  oddalonej części parku siedział Daug ale nie był sam. Był razem z Jane i nie wyglądało to na przyjacielskie wyjście. Zatrzymałam Carlosa i przyglądałam się im przez chwilę.

W pewnym momencie ich twarze zbliżyły się do siebie i oni zaczęli się całować. Myślałam że serce pęknie mi na milion kawałeczków. Oto mój chłopak całował się z inną dziewczyną na moich oczach. Doug mnie nie zauważył ale ja widziałam wszystko dokładnie. Carlos też to zauważył i widziałam że chcę powiedzieć żebyśmy stamtąd poszli ale ja stwierdziłam że nie dam się tak łatwo pogrążyć. Dumnym krokiem podeszłam do Douga.

-Serio Doug? - zapytałam patrząc prosto w jego zdezorientowane oczy z ze złością.

-Evie? Ja mogę wytłumaczyć...to nie to co myślisz- zaczął się jąkać.

-Nawet nie próbuj się tłumaczyć. Ja wiedziałam że od dawna nie jest dobrze w naszym związku, że to wszystko nie ma sensu ale mogłeś mieć chociaż trochę honoru i powiedzieć mi że chcesz zerwać a nie chować się po kątach, całować z innymi dziewczynami i czekać aż sama się o tym dowiem. Prawdziwy mężczyzna by się tak nie zachowywał. Życzę ci jak najlepiej ale proszę żebyś  zniknął z mojego życia. Nie mam ochoty się już z tobą męczyć.

To powiedziawszy odwróciłam się i razem z Carlosem ,który wydawał się zmartwiony ale jednocześnie widziałam w jego oczach dumę, wróciliśmy do Carly. Opowiedzieliśmy jej wszystko co się wydarzyło. Oczywiście musiałam chwilę popłakać ale bliźniaki pomogły mi się uspokoić. Czułam ulgę. Jakbym zrzuciła z siebie jakiś straszny, długo noszony ciężar. Wreszcie byłam wolna.

Umówiliśmy się że ten dzień spędzimy razem. Carlos i Carly postawili sobię za punkt honoru żeby mnie rozweselić. Poszliśmy nad jezioro a potem do kina żeby jak najbardziej zapomniała o tym co się wydarzyło. Później usiedliśmy razem w moim zamku, przebrani w piżamy z całym stołem przekąsek i słodkich napoi.
Stwierdziłam że Doug nie był chłopakiem dla mnie. Ja się o niego martwiłam a on tak bezwstydnie znalazł sobie inną nawet mnie o tym nie powiedziawszy. Cieszyłam się że udało mi w końcu z nim skończyć. Carly powiedziała że nie potrzebuje księcia żeby być księżniczką. Mogę przez chwilę być sama i skupić się na sobie a odpowiedni chłopak na pewno niedługo się pojawi. Pod nosem szepnęła, że może szybciej niż myślę ale wolałam już dzisiaj nie dochodzić o kogo jej chodziło.  Na razie mam wspaniałych przyjaciół i to mi wystarcza. Teraz muszę się skupić na przygotowaniach do ślubu Mal a także do imprezy urodzinowej Bena na której każdy musi wyglądać równie zjawisko co na każdej innej królewskiej imprezie. Ale dziś mam dzień odpoczynku z przyjaciółmi.

                    *********************
🎉🎉🎉🎉
Powróciłam
🥳🥳🥳
Stwierdziłam, że nie mogę zostawić tego ff bez zakończenia zwłaszcza, że zostało już tylko kilka rozdziałów. Dlatego postaram się o zakończenie a potem zapewne rozpocznę korektę całego opowiadania. Możecie mnie motywować w komentarzach.

Miłego dzionka/nocy.

My sister, My brother. De MonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz